Grzegorz Bambuch do Niska trafił po studiach w Akademii Medycznej w Lublinie. Na początku doświadczenie zdobywał, pracując jako lekarz rodzinny w Nowsielcu oraz w miejscowym pogotowiu. Później zaproponowano mu pracę w niżańskim szpitalu.
Na początku pracował jako patomorfolog, ale kiedy tylko pojawił się dodatkowy etat, znalazł się na oddziale wewnętrznym niżańskiego szpitala.
DOCENILI KOLEJNY RAZ
W ubiegłem rok zdecydowanie zwyciężył w plebiscycie na Lekarza Roku powiatu niżańskiego. Podobnie było i podczas ostatniej edycji plebiscytu.
- To bardzo miłe, że po raz kolejny pacjenci docenili mnie - mówi Grzegorz Bambuch. - Zarówno po ubiegłorocznym sukcesie, jak i już tegorocznym sporo osób zaczepiało mnie na ulicy i gratulowało zajęcia pierwszego miejsca. Chyba ubiegłoroczny tytuł nie zawrócił mi w głowie, bo pacjenci wciąż chcą na mnie głosować.
W ubiegłym roku niżański Lekarz Roku opowiadał, że wolny czas spędza na basenie. W tym roku z wolnym czasem nie jest już tak dobrze. - Znacznie więcej pracuję i nie starcza już czasu na pływalnię - przyznaje Grzegorz Bambuch. - Przyjmuję też pacjentów w przychodni w Tarnobrzegu i ciężko jest pogodzić wszystkie obowiązki. Do tego w najbliższych dniach będę składał dokumenty w Krakowie na diabetologię. Jeśli mi się uda dostać, to też pochłonie mi to sporo czasu. Mam jednak nadzieję, że nie zarzucę pływania, w końcu w ubiegłym roku pojechaliśmy na mistrzostwa lekarzy w pływaniu i w sztafecie zajęliśmy trzecie miejsce. Niby z podium należy się cieszyć, tylko szkoda, że wystartowały trzy sztafety... (śmiech). Przez rok sporo zmieniło się u nas na oddziale. Wszystko za sprawą doktora Aleksandra Kubinyi, który kadrowo zasilił nasz szpital. Teraz mamy lepszą specjalistkę od chorób serca, a to szczególnie ważne przy leczeniu pacjentów chorych na cukrzycę. Właśnie w ich przypadku ryzyko zachorowalności na chorobę wieńcową jest znacznie większe.
RĘKAWICE OD "BALONA"
Po ogłoszeniu wyników na lekarzy roku oraz plebiscytu sportowego redakcja "Echa Dnia" zorganizowała licytację, z której uzyskane pieniądze miały wspomóc Kubę Ławeckiego, chorego na białaczkę piłkarza Stali Stalowa Wola. Fanty do licytacji przekazali piłkarze Stali. Jako pierwszą rozpoczęto licytację rękawic bramkarskich Tomasza Wietechy, zwanego "Balonem", a później piłki nożnej z autografami wszystkich zawodników "Stalówki". Za 700 złotych rękawice wylicytował Grzegorz Bambuch.
- Nie znam Kuby Ławeckiego, ale sytuacja, w jakiej się znalazł, nie jest do pozazdroszczenia - dodaje pan Grzegorz. - Kiedy przyjmuję pacjenta, pomagam mu, lecząc go. W przypadku Kuby wiem, że ma doskonałą opiekę lekarską w szpitalu w Lublinie, a ja mogłem mu pomóc, licytując rękawice bramkarskie. Uznałem to za swój obowiązek. Tak, jak nie wyobrażam sobie nie brać udziału w Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy. Teraz rękawice wprost z pierwszoligowego boiska trafiły do mojego syna, który jest fanem piłki nożnej.
PIZZA JAK MAGNES
W ubiegłym roku, przybliżając sylwetkę doktora Grzegorza Bambucha, wspomnieliśmy, że niżański lekarz doskonale sprawdza się również w kuchni. Jego specjalnością jest i była pizza. I chyba właśnie to wyznanie przysporzyło mu najwięcej "kłopotów".
- Po ukazaniu się tekstu w gazecie większość znajomych nagle zapragnęła wpaść do nas do domu na pizzę - wspomina Grzegorz Bambuch. - Co kilka dni dzwoniły kolejne telefony i ciężko było odmówić. Zacząłem się zastanawiać, czy nie otworzyć pizzerii.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?