Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wspólnie z Markiem Kamińskim zdobył dwa bieguny. Teraz pomaga innym niepełnosprawnym przełamać swoje lęki

Sławomir CZWAL [email protected]
W czwartek uczniowie rudnickiego technikum wsparli finansowo fundację Jaśka Meli „Poza Horyzonty”.
W czwartek uczniowie rudnickiego technikum wsparli finansowo fundację Jaśka Meli „Poza Horyzonty”. S. Czwal
Życie bez barier. Znany z wypraw z Markiem Kamińskim Jasiek Mela gościł w Rudniku, wystartował też w rajdzie Off Road w Bojanowie.

Mając 13 lat, poraził go prąd o napięciu 15 tysięcy woltów. Dwa lata później wspólnie z Markiem Kamińskim zdobył dwa bieguny. Teraz Jasiek Mela próbuje swoich sił w rajdach Off Road. Pomaga innym niepełnosprawnym przełamać swoje leki i nabrać wiary w siebie.

Był rok 2002. Podczas wakacji wspólnie z kolegą schowali się przed deszczem w stacji transformatorowej. Tam poraził go prąd o mocy 15 tysięcy woltów. Kolega wyszedł bez większych obrażeń, on stracił rękę i nogę. W ciągu ułamku sekundy zmieniło się całe jego życie.

NOWE ŻYCIE

- Byłem normalnym chłopakiem, trochę biegałem, jeździłem na rowerze - mówi Janek Mela, który jako pierwszy niepełnosprawny zdobył biegun północny i biegun południowy. - Po wypadku moje życie zmieniło się absolutnie. Trzeba było uczyć się wszystkiego od nowa - wykonywania czynności jedną ręką i chodzenia przy pomocy protez. Najgorzej było z zaakceptowaniem siebie i swojej niepełnosprawności. Ten proces trochę trwał. To jest coś podobnego, gdy tracimy kogoś bliskiego. Na początku jest złość, a później z biegiem czasu łatwiej jest się pogodzić.

Pierwsze próby kontaktu polarnika Marka Kamińskiego z Jaśkiem Melą były jeszcze w czasie, kiedy był w szpitalu. Ostatecznie obaj spotkali się po wyjście z kliniki. Kilka miesięcy później pojawiała się szansa na wspólną wyprawę.

ŚWIATEŁKO W TUNELU

- Ta wyprawa była światełkiem w tunelu - opowiada Jasiek Mela. - Pomyślałem, że warto spróbować. Od momentu naszego poznania się z Markiem Kamińskim do wyprawy upłynęło półtora roku. Był to czas przygotowania się i oczywiście treningów. W porównaniu do moich rówieśników kondycję miałem trochę słabszą, więc sporo musiałem pracować, aby nadrobić zaległości. Miałem indywidualnego trenera, który rozpisał mi treningi i zaczęła się ostra praca. Oczywiście nie tylko kondycja była ważna, ale także sponsorzy. Przychodziły także chwile zwątpienia, bo przecież przygotowania trwały 1,5 roku.

Tak naprawdę to wyprawa była sprawdzianem, czy dobrze się do niej przygotowałem. Już podczas dwutygodniowego marszu była dużo większa motywacja. Chciałem udowodnić, że niepełnosprawność nie musi być przeszkodą i można spełniać marzenia. Wyprawa udowodniła, że wystarczy mieć cel i można go osiągnąć.

MOJE KILIMANDŻARO

- Mam sporo spotkań, podczas których dzielę się swoimi doświadczeniami - dodaje Jasiek Mela. - Bardzo często jest tak, że ludzie nie wierzą, iż mogą spełnić swoje marzenia. Gdybym po swoim wypadku spotkał kogoś podobnego do mnie, to na pewno byłoby mi łatwiej. Dlatego spotykam się ludźmi w szkołach czy szpitalach. Czasami do takich spotkań dochodzi w dużych firmach, gdzie motywujemy ludzi do pozytywnego myślenia. Oczywiście nie ma recepty na szczęście i sukces, bo dla każdego z nas jest to coś innego. Czasami myślę, że dobrze, iż to mi się przydarzyło. W ten sposób mogę pomagać ludziom i to jest super. Dostaliśmy kiedyś list od sparaliżowanego po wypadku chłopaka. Pisał nam, że leżał w łóżku i poddał się. Po tym, jak zdobyliśmy Kilimandżaro, napisał, że on też zdobędzie swoją górę Kilimandżaro i samodzielnie dojdzie do łazienki.

Wczoraj 21-letni Jaś Mela odwiedził Rudnik nad Sanem, gdzie otworzył olimpiadę specjalną osób niepełnosprawnych z diecezji sandomierskiej. Spotkał się również z młodzieżą w rudnickim technikum, a na zakończenie zwiedził rudnickie Centrum Wikliniarstwa.

"POZA HORYZONTEM"

Już od czterech miesięcy Jaś Mela prowadzi fundację "Poza Horyzontem", która pomaga osobom niepełnosprawnym realizować swoje podróżnicze pasje i marzenia. - Fundacja pomaga mi również cieszyć się z życia - dodaje Jasiek Mela. - Organizujemy wiele rzeczy dla osób niepełnosprawnych, a to daje poczucie spełnienia, że to, co robię, ma sens.

Młody polarnik marzy o przejechaniu Ameryki Południowej na "stopa" oraz o odwiedzeniu Dalekiego Wschodu. Ostatnią jego pasją są rajdy. W ubiegłym tygodniu wystartował w rajdzie Off Road w Bojanowie, które były pierwszą eliminacją Mistrzostw Polski. - Był to dla mnie pierwszy start w tego typu rajdzie - zdradza nam Jasiek Mela, który pełnił rolę pilota. - Wszystko było dla mnie nowe. Frajda z jazdy po takich trasach była ogromna. Najbardziej podobał mi się nocny etap. Choć nie było dużo widać, to jednak poznałem ludzi, których ściganie się po tak trudnym terenie jest prawdziwą pasją. Wkrótce rozpoczynam profesjonalny kurs pilota rajdowego i być może będę się ścigał w rajdach.

Jasiek ma tysiące pomysłów. Przygotowuje się do startu w nowojorskim maratonie. Kilka dni temu przeprowadził się z Malborka do Krakowa i od września zamierza rozpocząć studia. Na czym? Decyzja jeszcze nie zapadła, ale już cieszy się na myśl, że teraz będzie mieszkał bliżej swojej dziewczyny Ani, która również jest z Krakowa.
- Uważam, że w życiu trzeba spróbować prawie wszystkiego, chociażby dlatego, by powiedzieć, że to nie jest dla mnie - podsumował Janek Mela.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie