Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Drożdżówka w szkolnym sklepiku. Jak się sprawdzi?

Grzegorz Lipiec
Sanepid pozwolił sprzedawać drożdżówki w sklepiku. Piekarnia się dostosowała i mniej słodzi.

Wraz z nowym rokiem szkolnym półki w sklepikach szkolnych niemal opustoszały. Większość sprzedawanej w nich żywności okazała się, zdaniem ministerialnych urzędników, za tłusta, za słodka, za słona, a więc niezdrowa. Wiele sklepików zbankrutowało.

Zmiany

Opisywaliśmy problemy właścicieli sklepików, którzy obawiali się o swoją przyszłość i brak klientów. Jak teraz funkcjonują?
Prawdziwą metamorfozę mają za sobą szkolne sklepiki.- Sprzedajemy tylko to, co dopuścił sanepid - zaznacza Zofia Kugla, właścicielka punktu. - Mamy choćby batony „Chrupsy” o smaku wiśni, maliny i truskawki, ciasteczka owsiane, wafle ryżowe, suchary, chrupki kukurydziane, paluszki, ale tylko sezamowe i cebulowe, bez słonych. Sprzedajemy też kostki czekolady gorzkiej. Ponadto suszone owoce: daktyle, figi, łuskany słonecznik, pestki dyni, chipsy bananowe, mieszankę studencką, orzeszki ziemne - wylicza.

A kanapki? - Nie, ponieważ się nie sprzedawały. Robiłam je sama na początku roku z razowego pieczywa z szynką z indyka, sałatą, papryką, ogórkiem, ale chętnych nie było. Mamy za to lubiane przez uczniów obwarzanki. Są przygotowywane specjalnie dla dzieci, mniej solone.

Co z drożdżówkami? Zakaz ich sprzedaży wzbudził najwięcej protestów. - Mamy drożdżówki z jabłkiem, serkiem, dżemem oraz budyniem. Tyle że mają w sobie znacznie mniej cukru. Piecze je dla nas piekarnia Zamojska - dodaje. Granicą jest 10 gramów cukru na 100 gramów produktu. Wyjątku nie zrobiono nawet w tłusty czwartek i pączków w sklepiku nie było. Z napojów dopuszczona jest woda mineralna, mleko i soki, ale też ze ściśle określoną zawartością cukru. Pani Zofia miała kontrolę sanepidu. - Wszystko w porządku. Nic nie zakwestionowano - mówi.

Jaromir Ślączka, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Rzeszowie, podsumowuje, że kontrole sklepików wypadły dobrze. - Z większości zostało wyeliminowane śmieciowe jedzenie. Nie ma też sygnałów od rodziców o nieprawidłowościach. Z wyjątkiem jednego, jeszcze z października. Kar pieniężnych na nikogo nie nałożyliśmy - informuje.

Przedsiębiorcy na „nie”

Narzekają za to przedsiębiorcy. - Ubolewają, że asortyment jest mocno ograniczony, handlu nie ma, a dzieci biegają do sklepików w sąsiedztwie szkoły - mówi inspektor. - Wiem, że w Głównym Inspektoracie Sanitarnym trwają prace nad zmianą rozporządzenia w sprawie żywności dopuszczonej do sprzedaży w sklepikach szkolnych. Ma być liberalizacja przepisów.
Możliwe, że w ciągu 3 miesięcy.

Z pewnością, nie wrócą chipsy i wysokosłodzone napoje, bo byłoby to zaprzeczeniem walki z otyłością wśród dzieci. Na Podkarpaciu nadwagę lub otyłość ma co piąty młody człowiek - wynika z badań Instytutu Żywności i Żywienia.
Nie brakuje głosów, by obostrzenia dotyczyły wyłącznie sklepików w podstawówkach i gimnazjach, a nie w szkołach średnich. Bezsensem jest np. zakazanie 18-latkowi wypicia w szkole kawy z cukrem czy zjedzenia bułki z serkiem topionym.
Coraz częściej mówi się również o tym, że Prawo i Sprawiedliwość zmieni to wadliwie działające prawo. Być może już wkrótce ruszą prace związane z nowelizacją. Byłaby to świetna wiadomość dla właścicieli szkolnych sklepików.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie