Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zarząd huty wtargnął na konferencję prasową Platformy Obywatelskiej w Stalowej Woli

Zdzisław Surowaniec
Zdzisław Surowaniec
Renata Butryn (z lewej) i Małgorzata Czwarno-Sieroń na konferecnji pracowej w Cechu Rzemieślników i Przedsiębiorców
Renata Butryn (z lewej) i Małgorzata Czwarno-Sieroń na konferecnji pracowej w Cechu Rzemieślników i Przedsiębiorców Jacek Rodecki
Nieoczekiwaną atrakcją konferencji prasowej zwołanej w czwartek przez członków Platformy Obywatelskiej było wejście członków zarządu Huty Stalowa Wola - dowiedzieliśmy się od uczestników spotkania.

ZOBACZ TEŻ: Koszalin: Pożar wagonów na bocznicy kolejowej

Była poseł PO szefująca strukturom powiatowym Renata Butryn i przewodnicząca Koła Miejskiego Małgorzata Czwarno - Sieroń zwołały konferencję po wywiadach, jakich niektórym tytułom udzielił prezes Huty Stalowa Wola Bernard Cichocki. Renata Butryn przypomniała wywiad jaki ukazał się w „Gazecie Wyborczej” z prezesem Cichockim, w którym zachwalał stalowowolski zakład zbrojeniowy, potencjał jaki w nim drzemie oraz dotychczasowe osiągnięcia. Tymczasem kilka dni temu w lokalnym tygodniku ukazał się drugi już wywiad, w którym wybrany przed rokiem prezes negatywnie wypowiada się o działaniach poprzedników, dyskredytując ich dokonania na przestrzeni kilkudziesięciu lat.

- Prezes Cichocki sam sobie zaprzecza w medialnych przekazach. Krzywdzi poprzednich prezesów: Krzysztofa Trofiniaka i Antoniego Rusinka - mówiła Renata Butryn. Była posłanka wytknęła obecnie rządzącym spółką, że kontrakty na dostawy artyleryjskich raków i krabów, które obecnie realizują, są konsekwencją właśnie ich poprzedników, zaś docelowo w Stalowej Woli miało powstać Centrum Badawczo - Rozwojowe. Natomiast podwyżki dla pracowników, które obecny prezes tak krytykuje, były ustalone ze stroną społeczną - związkami zawodowymi, jako konsekwencja podpisanych i realizowanych kontraktów.

Na konferencji Renata Butryn, która jako poseł pracowała w komisji obrony narodowej, odniosła się do stwierdzeń prezesa jakoby pieniądze ze sprzedaży Chińczykom majątku cywilnego HSW „przejedzono”. Przypomniała, że spółce groziła upadłość ze względu na światowy kryzys, zaniku inwestycji i braku możliwości konkurowania ze światowymi potentatami: Komatsu czy Caterpillarem. Tymczasem środki pozyskane ze sprzedaży inwestowano w rozwój zakładu i produkcji zbrojeniowej, między inny sfinansowano zakup koreańskiego podwozia do armatohaubicy krab, częściowo budowę prototypu i produkcję moździerzy samobieżnych rak, zainwestowano w budowę zdalnie sterowanego systemu wieżowego kaliber 30 milimetrów (nagroda na targach zbrojeniowych od prezydenta RP Andrzeja Dudy), częściowo sfinansowano dokumentację i rozpoczęto budowę prototypu bojowego wozu piechoty borsuk, wymieniono stare maszyny na nowe, kupiono sterowanie numerycznie, wyposażono lufownię, zrewitalizowano hale produkcyjne oraz poprawiono warunki pracy pracowników, przeprowadzono remont biurowca przy ulicy Kasprzyckiego. Ponadto zakupiono od syndyka za 30 milionów złotych zakłady Jelcz koło Wrocławia, które dziś wycenia się 120 milionów złotych, a kolejne 30 milionów złotych zainwestowano w zakup sanockiego "Autosanu".

- Czy 49 milionów złotych starty to też wina poprzedniego zarządu? Zarówno w polityce jak i w biznesie obowiązuje zasada, że lepiej jeśli o nas nie mówią wcale niż źle. Prosimy, aby zaprzestać tego czarnego PR bo on wcale nie buduje pana pozycji, a osłabia HSW - zaapelowano do prezesa.

Organizatorki konferencji zaskoczone były takimi wypowiedziami prezesa Cichockiego: "My, w przeciwieństwie do naszych poprzedników, nie mamy już czego sprzedać, żeby finansowo zasilić spółkę. Musimy więc ostro wziąć się do roboty". Prezes pokazał przy tym ogłoszenie ze strony HSW o sprzedaży nieruchomości i działek. Organizatorki konferencji poruszyły także temat "szczególnych ruchów kadrowych", w tym zatrudniana w hucie osób z Warszawy, podczas gdy w Stalowej Woli są równie dobrzy fachowcy, nie generujący kosztów typu: zwrot dojazdów do pracy, wynajem mieszkania. Na stanowiskach dyrektorskich - jak usłyszeli dziennikarze - miały się znaleźć osoby bez należytego doświadczenia: jedna z pań miała prowadzić swój klub fitness, inna z kolei prowadzić firmę reklamową.

Po kilkunastu minutach od rozpoczęcia konferencji prasowej do świetlicy stalowowolskiego Cechu Rzemieślników i Przedsiębiorców wszedł cały zarząd Huty Stalowa Wola z prezesem Cichockim oraz "jakiś mężczyzna". Jak się domyślano po ich wyjściu, być może był to "ktoś z Warszawy odpowiedzialny za finanse". Była posłanka próbowała zadać korzystając z okazji pytania, lecz prezes Bernard Cichocki powiedział, że drzwi do HSW są otwarte i że "zarząd HSW S.A. będzie lepszym odbiorcą niż dziennikarze". Od dziennikarzy doczekali się riposty: "my też chętnie posłuchamy". A na przekazanie listu otwartego do zarządu od organizatorek konferencji prezes zareagował słowami: "Nie musi pani do mnie listów pisać".

Słowna potyczka trwała kilka minut. Prezes stwierdził że od oceny prac zarządu jest Rada Nadzorcza i akcjonariusze i że obecny zarząd Huty jest zarządem, który nie będzie brał udziału w politycznych konferencjach. Na co strona panie zapytały nieproszonych gości „niby o czym w takim razie świadczy ich obecność”.

Renata Butryn przypomniała prezesowi, że w zbrojeniowej spółce, w której pracuje, pozyskiwanie zamówień na sprzęt wojskowy zależy od decyzji politycznych i żeby zaprzestać pomniejszania roli poprzednich zarządów.

Kiedy zarząd huty poszedł sobie, konferencję kontynuowano. Zastanawiano się także "kto był kto?" Bo oprócz prezesa i dyrektora Bartłomieja Zająca, pozostali goście nie byli wszystkim znani. Tym bardziej, że prezes Cichocki od kiedy rządzi spółka, nigdy nie zwołał miejscowych dziennikarzy na konferencję prasową. Renata Butryn zwróciła uwagę na fakt, że w przekazach medialnych prezes HSW S.A. pominął fakt, wpłynięcia prawie 50 milionów złotych kolejnej transzy ze sprzedaży części cywilnej w styczniu 2017 roku na konto stalowowolskiej spółki zbrojeniowej, co z pewnością będzie miało wpływ na wynik finansowy za rok 2017.

- Ludzie pytają się mnie, zaczepiają na ulicy: co dalej z Hutą bo po takich wywiadach są pełni niepokoju. Czy można obok tego przejść obojętnie? - pytała posłanka. Dodano, że kiedyś HSW była sercem tego regionu, lokalne firmy miały zlecenia, ludzie pracę, mówiło się "matka Huta". - Tylko dla kiepskiego managera najlepiej jest ogłosić upadłość by chronić siebie - dodała Czwarno - Sieroń. Była posłana z kolei ma żal do związków zawodowych, że milczą w sprawie tego co się dzieje w HSW?

Zbigniew Nita z "Faktów i Mitów" zapytał się organizatorek konferencji czy mają zamiar wnieść skargę na "wtargnięcie" na konferencję prasową nie zaproszonych osób, co jest pogwałceniem standardów europejskich? Renata Butryn odpowiedziała, że zaczyna się przyzwyczajać do tego, że standardy europejskie przestają obowiązywać. Spodziewają się konsekwencji prawnych, prześladowań. Zapowiedziały, że za każdym razem gdy coś się wydarzy będą informować mieszkańców co się dzieje. Uważają, że po nagłówkach w prasie wręcz ich obowiązkiem było zabranie głosu w sprawie huty, w imieniu wieloletnich pracowników, byłych członków zarządu. - Teraz idą kolejne transporty, krab jest przemieszczany, mamy artykuły prasowe z Mazur, chwalące nasze produkty, a u nas na ten temat nic się nie mówi. To jest bardzo ważne dla Stalowej Woli - usłyszeli dziennikarze od byłej posłanki.

Stwierdzono, że na dziś władzy nie są potrzebni ludzie myślący, ale posłuszni, a partia to narzędzie do osiągania szczytnych celów. - To wtargnięcie było dla mnie próbą zastraszenia, wywarcia nacisku na nas. Weszli panowie prawnicy, cały zarząd. Ciekawe jak się czuł pan Bartłomiej Zając, członek zarządu, wcześniej pracownik HSW. Nie mógł mi spojrzeć w oczy, odwracał się. Dlaczego? Dlatego, że byłam gorącą zwolenniczką, aby wychować stąd człowieka wykształconego na prezesa Huty i między innymi był to on. Nie było sprzeciwu ze strony prezesa Trofiniaka czy prezesa Rusinka, który wiedział, że odejdzie niedługo na emeryturę. Była przeszkoda po stronie prawnej, ponieważ nie miał doświadczenia jeżeli chodzi o pięć lat kierowania jakimkolwiek zespołem, przebywania na stanowisku kierowniczym wtedy, kiedy myśmy rozważali jego ewentualną kandydaturę. To było wówczas kiedy prezes Trofiniak odszedł do Warszawy na wyższe stanowisko. A po drugie wiele osób uważało, że powinien nabyć jeszcze więcej doświadczenia, powinie się uczyć. Kierowano do niego poważne zadania. Z mojej wiedzy wynika, że zaczynał sobie dobrze radzić i miał wsparcie wielu osób. Dzisiejsze wtargnięcie jego, kiedy on o wszystkim wie, jest dla mnie najbardziej bolesne. Reszty nie, ale jego tak - stwierdziła posłanka.

Do Zarządu HSW S.A. skierowano list otwarty, w którym działaczki liczą głównie na odpowiedzi na następujące pytania:
Czy i w jaki sposób został rozwiązany spór co do zapłaty kary w wysokości 45mln zł dla MON z tytułu nieterminowej dostawy" Krabów"? Jak zostanie potraktowana w tym kontekście sprawa wadliwych podwozi wyprodukowanych przez " Bumar - Łabędy", co w sposób ewidentny przyczyniło się do powstania tych opóźnień? Czy HSW, w razie konieczności zapłaty, zamierza na drodze prawnej wyegzekwować sumę tej kary od niesolidnego kontrahenta?
W jaki sposób obecny zarząd uczestniczy w zarządzaniu i kontroli spółki „Jelcz-Komponenty”? - Jakie koszty ponosi HSW związane z funkcjonowaniem „Autosanu" i czy prawdą jest, że grozi mu upadłość, bo "od roku nic się tam nie dzieje" (jak twierdzą w wywiadach dla prasy związkowcy)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie