Znowu zderzenie aut na newralgicznym skrzyżowaniu w Stalowej Woli

ZOBACZ TEŻ: Obrońca o linii obrony po drugim przesłuchaniu Sebastiana K.: Kluczowe jest ustalenie charakteru kolumny

Dostawca: x-news

Na miejsce przyjechały dwa radiowozy policji ze stalowowolskiej drogówki oraz wóz ratownictwa technicznego straży pożarnej. Teren zabezpieczono. Strażacy oddzielili wyłączone pasy jezdni pachołkami.

Jak wynika ze wstępnych ustaleń, kobieta jechała z dzieckiem Alejami w kierunku Rozwadowa samochodem ford mondeo na stalowowolskich tablicach rejestracyjnych, którym zaledwie kilka dni temu wyjechała z salonu. Na skrzyżowaniu z ulicą Komisji Edukacji Narodowej w bok prawidłowo jadącego forda uderzyła skoda felicia na tarnobrzeskich tablicach rejestracyjnych.

Kierująca skodą tłumaczyła, że nie wie dlaczego wjechała na skrzyżowanie na czerwonym świetle. Przypuszcza, że - jak tłumaczyła - być może oślepiło ją ostro świecące tego dnia słońce. W zdarzeniu nikt nie odniósł obrażeń, nie wzywano więc pogotowia. Zostało zakwalifikowane jako kolizja. Uczestnicy byli trzeźwi. Pojazdy po kilkunastu minutach usunięto na bok, a ruch całkowicie przywrócono.

Skrzyżowanie, na którym doszło do zdarzenia należy do jednego z najbardziej niebezpiecznych w Stalowej Woli i w regionie. Półtora roku temu zamontowany został tam monitoring, który ma wychwytywać i karać kierowców przejeżdżających na czerwonym świetle. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zleciła opracowanie nowego schematu organizacji na skrzyżowaniu. Ma być gotowy za kilka miesięcy. Najlepszym rozwiązaniem byłaby przebudowa i zrobienie ronda. Dużo tańszym rozwiązaniem jest zsynchronizowanie par świateł w danym kierunku.

Skrzyżowanie, mające wygląd olbrzymiego ronda, składa się z czterech skrzyżowań. Kierowców myli to, że kiedy mają bliżej siebie sygnalizatory z czerwonym światłem, na sygnalizatorze w dalszej odległości świeci się zielone światło. Wypadków jest tam dużo.