Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podatki pod psem

/ZS/

Wiele na to wskazuje, że w Stalowej Woli doszło do naruszenia ochrony danych osobowych i to przy tak banalnej sprawie, jaką jest ściąganie podatku od psów. Jeśli spełnią się nasze przypuszczenia, winnymi będą prezydent miasta i powiatowy lekarz weterynarii.

Zaczęło się od tego, że prezydent poprosił powiatowego lekarza weterynarii o listy z adresami właścicieli psów, którzy szczepili zwierzaki w lecznicach zwierząt. Powiatowy lekarz wziął listy od właścicieli lecznic i przekazał je miastu. Około 1700 właścicieli psów, którzy zaszczepili zwierzaki, otrzymało od miasta upomnienie do zapłacenia podatku, z karnymi odsetkami.

Złość właścicieli psów obróciła się przeciw lekarzom, którzy szczepili psy i sporządzali listy. - Jesteśmy wyklinani, niektórzy właściciele psów, którzy szczepili u nas psy, zemszczą na nas i grożą, że już więcej do nas nie przyjdą - ubolewa lekarz weterynarii Maciej Oręziak, właściciel lecznicy przy ulicy KEN. Przyznaje jednak, że płacenie podatku jest obowiązkiem każdego, kto ma psa.

Miasto, argumentując konieczność posiadania listy właścicieli psów od lekarzy, którzy szczepili psy, powołało się na art. 23 ustawy o ochronie danych osobowych, w którym jest mowa o tym, że "przetwarzanie danych jest dopuszczalne tylko wtedy, gdy jest niezbędne do wykonania określonych prawem zadań realizowanych dla dobra publicznego". - Podatki płacone do miejskiej kasy z całą pewnością idą na realizację dobra publicznego - ocenia rzecznik prasowy prezydenta Bartosz Kopyto.

W tej sprawie zwróciliśmy się do generalnego inspektora ochrony danych osobowych. Rzecznik prasowy inspektora Małgorzata Kałużyńska-Jasak już po pobieżnym zapoznaniu się z tematem stwierdziła: - Żaden z przepisów rozporządzenia ministra rolnictwa i rozwoju wsi w sprawie rejestru psów zaszczepionych przeciwko wściekliźnie nie przewiduje możliwości przekazywania władzom miasta danych zawartych w rejestrze.

Naczelnik Wydziału Spraw Obywatelskich stalowowolskiego magistratu uważa jednak, że dobro publiczne, jakim jest wyegzekwowanie podatku od psów, usprawiedliwia przetwarzanie danych i że w tym przypadku nie można domagać się zgody osób, których te dane dotyczą.

Małgorzata Kałużyńska-Jasak radzi w tej sytuacji: - Wskazane byłoby, aby jedna z osób, której sprawa dotyczy, wystosowała do generalnego inspektora ochrony danych osobowych skargę, która spowoduje wszczęcie postępowania administracyjnego, które pozwoli na dokładne wyjaśnienie okoliczności tej konkretnej sprawy.

Teraz więc od jednego właściciela psa, który zechce poskarżyć się do GIODO, zależy, czy sprawa zostanie wyjaśniona i czy dane zostawione u lekarzy nie będą wykorzystywane w sposób, na jaki nie godzą się właściciele psów.

TYLKO LICZBA

Rzecznik prasowy generalnego inspektora ochrony danych osobowych Małgorzata Kałużyńska-Jasak: - Obowiązujące przepisy nie przewidują możliwości przekazania danych przez lekarzy, prowadzących rejestr właścicieli psów, powiatowym lekarzom weterynarii. Lekarze prowadzący rejestry psów zaszczepionych przeciwko wściekliźnie zostali zobowiązani do przekazania powiatowym lekarzom weterynarii jedynie comiesięcznej informacji o liczbie zaszczepionych psów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie