Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przejedzone emerytury

/ZS/
Budynek Cechu Rzemieślników i Przedsiębiorców w Stalowej Woli, gdzie Krystyna S. miała swoje biuro.
Budynek Cechu Rzemieślników i Przedsiębiorców w Stalowej Woli, gdzie Krystyna S. miała swoje biuro. Z. Surowaniec

44-letnia kobieta ze Stalowej Woli znała się na obsłudze finansowej, ale na bakier była z uczciwością. Naciągnęła kilkadziesiąt firm i osób prywatnych na ponad 200 tys. złotych. Kiedy przed kilkoma dniami wróciła ze Stanów Zjednoczonych i wylądowała na lotnisku, czekał tam na nią list gończy. Pierwszą noc na gościnnej polskiej ziemi spędziła w areszcie, skąd nie wyjdzie szybko.

Kobieta była zaskoczona, kiedy służby graniczne ją zastopowały. - Wiedziała, że toczyło się przeciwko niej postępowanie, bo wcześniej była wzywana do składania wyjaśnień. Kiedy była już poszukiwana, spakowała się i wyjechała. Nie spodziewała się, że zostanie zatrzymana na lotnisku przy powrocie do kraju - powiedział szef stalowowolskiej prokuratury Janusz Wiśniewski.

Prokuratura zarzuca jej przestępstwo sprzeniewierzenia, a konkretnie przywłaszczenia mienia na kwotę ponad 200 tys. zł. - Ta kwota może się zwiększyć, bo sprawa nie jest zamknięta. Poszkodowanych jest ponad 22 osoby i zgłaszają się nowe - usłyszeliśmy od prokuratora Wiśniewskiego. Kobieta przyznała się do winy.

44-latka naciągała ludzi przez pięć lat. Miała biuro rachunkowe w budynku Cechu Rzemieślników i Przedsiębiorców. To przysparzało jej klientów wśród właścicieli firm. - Zakres sprzeniewierzenia był na początku niewielki. Mechanizm był taki, że zaczęła brać i coraz bardziej w to brnęła - stwierdził szef stalowowolskiej prokuratury. Jego zdaniem, poszkodowanym raczej trudno będzie odzyskać pieniądze. - Ona nie ma żadnego majątku, z wyjątkiem własnościowego mieszkania, które zostało zabezpieczone. Te pieniądze, które przywłaszczyła, przejadła, zużyła na własne potrzeby - wynika ze śledztwa.

Dokumenty osób, które powierzały jej pieniądze były w porządku, bo kobieta poświadczała nieprawdę co do wpłaty na konta firm, ZUS, Urzędu Skarbowego, czy innych podmiotów. Nawet kontrole finansowe nie wykrywały nieprawidłowości.

Wpadła, kiedy w jednej z firm była kontrola z ZUS. Chodziło o sprawdzenie, czy jednemu z pracowników należy się zasiłek wychowawczy i przy tej okazji wyszło na jaw, że nie są płacone składki na ZUS. Pokrzywdzony płacił składki na ZUS za pośrednictwem 44-latki, ale pieniądze lądowały w jej kieszeni zamiast trafić na konto ubezpieczyciela.

Dopiero po tej kontroli przestępstwo wyszło na jaw. Pokrzywdzeni wpłacali bowiem pieniądze, otrzymywali potwierdzenia wpłat i wszystko rzekomo grało. - Aktu oskarżenia nie należy się spodziewać szybko, dopóki nie zakończy się ustalanie wszystkich pokrzywdzonych - zastrzegł się prokurator Wiśniewski.

"SPALONA" W AMERYCE

Co sprawiło, że kobieta po wyjeździe z kraju nie zagrzała długo miejsca w Stanach Zjednoczonych? Osoby, które miały jej pomóc urządzić się w Ameryce, kiedy dowiedziały się o tym, że w Polsce naciągała ludzi na duże sumy, odmówiły jej wsparcia. Była spalona, pozostało jej tylko wracać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie