Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wójtowi przeszłości nie wybaczą?

Wioletta KAMIŃSKA
Przewodniczący rady w Zaleszanach zaapelował do wójta o rezygnację ze stanowiska.
Przewodniczący rady w Zaleszanach zaapelował do wójta o rezygnację ze stanowiska. W. Kamińska
Wójt Andrzej Karaś twierdzi, że rezygnując ze stanowiska, zawiódłby wyborców.
Wójt Andrzej Karaś twierdzi, że rezygnując ze stanowiska, zawiódłby wyborców. W. Kamińska

Wójt Andrzej Karaś twierdzi, że rezygnując ze stanowiska, zawiódłby wyborców.
(fot. W. Kamińska)

Zbigniew Sarnowski, przewodniczący rady gminy Zaleszany oraz kilku radnych, nie przepuścili wójtowi gminy Andrzejowi Karasiowi esbeckiej przeszłości. Zaraz na początku - zwołanej w piątek - nadzwyczajnej sesji, przewodniczący rady zaapelował do wójta o rezygnację z zajmowanego stanowiska. - Absolutnie, nie zrezygnuję - odpowiada Karaś.

Radny  Przybysz uważa, że esbecka przeszłość wójta, to hańba dla gminy.
Radny Przybysz uważa, że esbecka przeszłość wójta, to hańba dla gminy. W. Kamińska

Radny Przybysz uważa, że esbecka przeszłość wójta, to hańba dla gminy.
(fot. W. Kamińska)

Przypominamy: Andrzej Karaś przyznał się do pracy w Służbach Bezpieczeństwa kilka tygodni temu naszemu dziennikarzowi, po ukazaniu się tzw. listy Wildsteina. Powiedział wówczas, że był taki epizod w jego życiu w latach 1972-75, kiedy pracował w SB. Jednej z gazet powiedział nawet, że to taka sama służba, jak obecnie w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

To hańba dla gminy...

Wójt zapewnia, że pracując jako esbek, nikomu nie wyrządził krzywdy. Jego praca polegała na współpracy z milicją przeciw przestępczości zorganizowanej.

- Szczegółów wykonywanych wówczas zadań nie mogę ujawniać, bo nie mam pozwolenia ministra spraw wewnętrznych i administracji - mówi.

Do pracy w SB zgłosił się sam, po namowie znajomego dzielnicowego. Twierdzi, że wówczas nie wiedział, co to za organizacja. Z teczek IPN wynika, że Karaś w SB pracował jako starszy kapral na stanowisku oficera grupy T, czyli odpowiadającej za podsłuchy i podglądy.

Głośne publikacje prasowe na temat esbeckiej przeszłości wójta odbiły się echem na piątkowej sesji budżetowej gminy. Nim radni przeszli do porządku obrad, Zbigniew Sarnowski, przewodniczący rady gminy, odczytał: - Apeluję do pana Karasia, aby zaoszczędził wstydu naszej gminnej społeczności i złożył rezygnację ze stanowiska wójta.

Nie milczeli też inni radni. - Nie sposób milczeć, kiedy dowiadujemy się, że wójt naszej gminy był pracownikiem Służb Bezpieczeństwa. To hańba dla gminy Zaleszany. Porównanie zaś swojej pracy w SB z ABW to obraza dla Trzeciej Rzeczpospolitej. Kiedyś ktoś powiedział, że w tej gminie co innego się myśli, co innego mówi, a co innego robi. Niestety, jest to aktualne do dziś - stwierdził radny Wiktor Przybysz.

Nie wszystkim radnym przeszkadza jednak przeszłość wójta. Ustosunkowując się do apelu przewodniczącego, sześciu radnych zagłosowało za rezygnacją Andrzeja Karasia, pięciu było przeciwnych, dwóch wstrzymało się od głosu. Co na to wójt?

- Nie jestem tutaj z woli rady, lecz moich wyborców i to oni mogą mi podziękować za ich reprezentowanie. Przyznacie państwo, że żyjemy w demokratycznym kraju, a wybór mnie - takiego, jakiego znali wyborcy - zaświadcza o wysokim zaufaniu, jakim zostałem obdarowany. Nie mogę zawieźć powierzonego mi przez wyborców zaufania - oświadczył Andrzej Karaś.

Wójt prowadził mnie na pasku...

W odpowiedzi na apel Sarnowskiego, wójt oświadczył też, że o jego "plamie na życiorysie" wiedzieli wszyscy dookoła, przyjaciele i wrogowie. Mówi, że nigdy tego nie ukrywał, a był czas, że pan Sarnowski, który dziś się go wypiera, okazywał mu współczucie w związku z licznymi szkalującymi go ulotkami rozwieszanymi po gminie. Wójt twierdzi też, że chciał zrezygnować z pracy w 2002 roku, ale pan Sarnowski i były wiceprzewodniczący Jan Idec zatrzymali go, oferując podwyżkę wysokości 1000 złotych i zapewniali, że będzie tu do emerytury.

Zbigniew Sarnowski nie wypiera się bliskiej współpracy w wójtem.

- Nie twierdzę, że nie byłem panem zafascynowany. Jest pan mistrzem intrygi i wszystko robi w białych rękawiczkach - mówił przewodniczący. I dodał: - Wójt przez 10 lat prowadził mnie na pasku. Bezgranicznie mu wierzyłem i ufałem, dlatego gdy w 1990 roku tu, na tej sali, kategorycznie zaprzeczył, że był pracownikiem SB, uwierzyłem. Nawet gdybym miał jakieś podejrzenia, to raczej je od siebie odsuwałem. Byłem człowiekiem Karasia - tłumaczy przewodniczący.

Trudno jednak uwierzyć w niewiedzę przewodniczącego o przeszłości wójta.

Wójta, choć wybierany jest w wyborach powszechnych, według ustawy, zatrudnia przewodniczący rady. To on podpisuje jego umowy o pracę i urlopy. W takim razie jako solidny pracodawca przynajmniej powinien przejrzeć jego poprzednie umowy o pracę i zainteresować się tym, co w przeszłości robił jego pracownik. Karaś twierdzi, że przewodniczący rady widział jego poprzednie umowy o pracę, a wśród nich te z okresu zatrudnienia przez Służbę Bezpieczeństwa. Przewodniczący nie przypomina sobie jednak, aby kiedykolwiek podpisywał wójtowi umowę o pracę, ze względu na ciągłość kadencji wójta.

- Wcześniejszych świadectw o pracę wójta nie przeglądałem. Nie byłem taki dociekliwy. Cały czas byłem człowiekiem Karasia, wierzyłem mu i stawałem za nim murem. Uważam jednak, że dość już tych kłamstw i cygaństw - stwierdza Sarnowski.

Nie mamy siły

Zbigniew Sarnowski, przewodniczący Rady Gminy Zaleszany: - Nawet gdyby radni jednogłośnie byli za odejściem wójta ze stanowiska, nic by to nie zmieniło. Nie mamy siły go wyrzucić. Wszystko zależy od ludzi. Jeżeli ludzie będą się jakoś organizować i zainicjują nowe wybory, nie wykluczam zor-ganizowania referendum.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie