Około tysiąca pracowników Huty Stalowa Wola wiecowało wczoraj na terenie zakładu. Żądali m.in. zwiększenia produkcji, zaprzestania redukcji zatrudnienia, zorganizowania nowych miejsc pracy, sprzedaży udziałów w Kuźni Matrycowej po wynegocjowaniu pakietu socjalnego.
Protest zaczął się od montowni ładowarek i spychaczy, czyli od siedziby spółki "Trading". Związkowcy zażądali od prezesa Kazimierza Matłosza wyjaśniania powodów trudnej sytuacji, w jakiej znalazła się spółka. Jej upadłość może pociągnąć za sobą olbrzymie problemy w kilkunastu spółkach, należących do grupy kapitałowej HSW. Efektem tego mogą być zwolnienia.
"Trading" powstał pół roku temu, został obsadzony przez ludzi z Warszawy, miał przynosić zyski. Tymczasem, mimo zasilenia go przez rząd pożyczką w wysokości 40 mln zł, znowu brakuje pieniędzy na kupno części do maszyn. Zarząd tłumaczy problemy spadkiem kursu dolara i wzrostem cen stali.
- Te wszystkie informacje i wątpliwości powodują ogromny niepokój wśród pracowników - stwierdził w imieniu komitetu protestacyjnego Henryk Szostak, szef zakładowej "Solidarności". Niepokój jest tym większy, że huta nie może liczyć na szybką pomoc publiczną. Teraz miałaby o tym decydować Bruksela, która niechętnie patrzy na wspieranie przez rząd produkcji.
Manifestacja zakończyła się przy dyrekcji naczelnej, gdzie pracownicy usłyszeli od członka zarządu Pawła Stawowego, że to, co będzie zależeć do zarządu huty, zostanie spełnione.
Kto musi dopłacić do podatków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
