Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wójt naciąga na delegacje?

/WK/

Wójt naciąga gminę na delegacje - uważa część radnych z Zaleszan, w powiecie stalowowolskim. Postanowili zawiadomić o tym organy ścigania. - Nie jeżdżę w delegacje dla przyjemności - broni się Andrzej Karaś.

Radni uważają, że po pierwsze, wójt w delegacje jeździ za często. Komisja Rewizyjna działająca przy Radzie Gminy przeanalizowała wszystkie wyjazdy służbowe pracowników gminy samochodami prywatnymi. Stwierdziła, że na niektórych drukach delegacji poprawiano daty. Poza tym, kilkakrotnie w tym samym dniu w to samo miejsce jechał pracownik urzędu i wójt swoim prywatnym samochodem, za co wystawiał delegację. Na przykład 26 maja 2003 roku do Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa jechał pracownik gminy służbowym samochodem i wójt Andrzej Karaś, ale autem prywatnym, za co wystawił sobie delegację na sumę nieco ponad 100 złotych.

Wójt tłumaczy, że musiał pojechać własnym autem, bo pracownica, która podróżowała samochodem służbowym telefonicznie poinformowała, że jego obecność na spotkaniu jest niezbędna. Z dokumentów wynika jednak, że obydwa samochody wyjechały do Rzeszowa o godzinie 10. W protokole komisja podaje jeszcze trzy daty nakładających się wyjazdów do Rzeszowa samochodu służbowego i prywatnego wójta.

Z dokumentów wynika też, że sprawy urzędowe wójt załatwiał nawet w niedzielę 17 kwietnia 2003 roku. Wtedy to pojechał własnym autem do Urzędu Marszałkowskiego w Rzeszowie, co kosztowało gminną kasę ponad 100 złotych. Komisja ma też zastrzeżenia do delegacji, wystawionej 19 grudnia 2003 do Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu w Warszawie. Z dokumentów wynika, że samochodem służbowym gminy pojechał tam sołtys jednej z wsi podległej gminie i cztery inne osoby. Z braku miejsca wójt - jak mówi - musiał pojechać własnym autem. Zaprzecza temu jednak kierowca samochodu służbowego. Na pytanie zadane przez członków Komisji Rewizyjnej, z kim pojechał do stolicy odpowiedział, że w Warszawie zawsze był z wójtem. Kierowca twierdzi też, że nie zna dwóch spośród czterech nazwisk osób, które rzekomo jechały z nim w grudniu do Warszawy.

- Nie jeżdżę w delegacje dla przyjemności - broni się Andrzej Karaś. - Sporadycznie się zdarzyło, że wyjazdy się pokrywały. Przydarzyło się, ale nie zawsze jedzie się do jednej instytucji w jednym mieście.

Poza tym, wójt twierdzi, że ma dużo wyjazdów służbowych z różnych okresów, których nie rozliczył.

Na wszystkie delegacje wyraził zgodę przewodniczący Rady Gminy. Dlaczego? - Podpisałem to w dobrej wierze. Nie miałem możliwości sprawdzenia, czy w dane miejsce jedzie jeden, czy dwa samochody, bo pracowałem - wyjaśnia.

Po zapoznaniu się z protokołem Komisji Rewizyjnej radni gminni podjęli decyzję, że sprawą powinny zająć się organy ścigania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie