Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dostał w łapę? To sprzedawał!

Zdzisław SUROWANIEC <a href="mailto:[email protected]" target="_blank" class=menu>[email protected]</a>
Ładowarki z Huty Stalowa Wola gotowe do wysłania do klientów.
Ładowarki z Huty Stalowa Wola gotowe do wysłania do klientów. Z. Surowaniec

Afera łapówkarska w Hucie w Stalowa Wola. Podejrzany na wolności. Na razie.

Prokuratura zarzuca kierownikowi działu handlowego przyjmowanie łapówek za przyspieszenie sprzedaży maszyn budowlanych. Sprawa wyszła na jaw po dwóch latach. Dopiero teraz bowiem jeden z wręczających łapówkę puścił parę i zawiadomił prokuraturę, na jakich warunkach kupił maszynę.

Jak zeznał klient, który postanowił przerwać milczenie, kierownik wziął dwa tysiące złotych od maszyny. W trakcie śledztwa stalowowolska policja udowodniła mu sześć przypadków przyjęcia łapówek. Zawsze chodziło o dwa tysiące złotych. Komu zależało na szybkim kupnie maszyny wpłacał pieniądze na jego konto, lub dawał mu w łapę.

Prokuratura energicznie zabrała się za wykrywanie łapówek wręczanych w latach 2003 i 2004. Okazało się, że w zamian za korzyści majątkowe klient otrzymywał maszyny poza kolejnością, na dogodnych warunkach cenowych i atrakcyjnych zasadach płatności. Dowody przestępstwa były na tyle mocne, że prokuratura zarzuciła kierownikowi "oszustwo na stanowisku kierowniczym i przyjmowanie korzyści majątkowych". Działanie takie jest przejawem tak zwanej korupcji gospodarczej. Grozi za to kara od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności.

W ubiegłym tygodniu, w środę, kierownik został zatrzymany przez policję. Prokuratura postawiła mu zarzut oszustwa i w czwartek zgłosiła do sądu wniosek o jego tymczasowe aresztowanie. Sąd go aresztował, ale dopuścił zamianę tego środka zapobiegawczego po wpłaceniu 20 tys. zł. Pieniądze niemal natychmiast znalazły się w sądowej kasie i podejrzany został uwolniony. Pozostaje pod dozorem policji, nie może opuszczać kraju.

Jednak prokuratura nie dała za wygraną. W piątek szef stalowowolskiej prokuratury Janusz Woźniak złożył zażalenie na postanowienie sądu. Chce podejrzanego trzymać w areszcie. Jego zdaniem, sprawa jest rozwojowa i pojawiają się nowe wątki. A to oznacza, że w łapówkarski interes wplątanych w hucie może być więcej osób.

Jak mogło dojść do skandalu łapówkarskiego w sprawie sprzedaży maszyn budowlanych? Przecież konkurencja na te maszyny jest duża i w hucie od lat mówi się o problemach ze zbyciem wyrobów. Jak tłumaczy jeden z pracowników huty, zastrzegający sobie anonimowość, przed trzema laty rozpoczął się w Polsce boom na inwestycje. Ładowarki i spychacze były poszukiwanym towarem. Wielu wykonawców robót budowlanych zaczęło kołatać do bram huty o maszyny. Wykorzystał to właśnie przedsiębiorczy kierownik, który przy okazji poprawił stan swojego konta.

- Teraz już takie praktyki są niemożliwe, bo zmienił się system współpracy handlowców w hucie z klientami - uważa Zbigniew Nita rzecznik prasowy HSW.

Zachodzi obawa matactwa

Janusz Woźniak, szef prokuratury w Stalowej Woli: - Nie komentuję decyzji sądu, który nie przychylił się do naszej propozycji tymczasowego aresztowania podejrzanego. Jednak naszym zdaniem, zachodzi obawa matactwa z jego strony i będziemy się odwoływać.

Niech to będzie przestroga

Zbigniew Nita rzecznik prasowy Huty Stalowa Wola: - Ubolewam, że doszło do takiej sytuacji. Skoro jednak tak się stało, powinno się sprawę jak najszybciej wyjaśnić i oczyścić z podejrzeń służby odpowiedzialne za sprzedaż maszyn w HSW. Niech to będzie także przestrogą dla innych, że nie będzie pobłażania za łapówki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie