Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po prośbie po transport

Zdzisław SUROWANIEC <a href="mailto:surowaniec@echodnia" target="_blank" class=menu>surowaniec@echodnia</a>
Prezes stalowowolskiego Polskiego Komitetu Pomocy Społecznej dr Kazimierz Wojas: - Tylko dzięki naszym prośbom, naszemu czapkowaniu, udaje się pozyskać firmy, które finansują transport żywności dla biednych rodzin
Prezes stalowowolskiego Polskiego Komitetu Pomocy Społecznej dr Kazimierz Wojas: - Tylko dzięki naszym prośbom, naszemu czapkowaniu, udaje się pozyskać firmy, które finansują transport żywności dla biednych rodzin Z. Surowaniec

Idiotyzmy trzymają się mocno! Polskiemu Komitetowi Pomocy Społecznej w Stalowej Woli nie udało się doprowadzić do takiej sytuacji, aby transport żywności jadący z Warszawy do Krosna skręcił lekko w Nisku do Stalowej Woli, gdzie można by wyładować część towaru.

Przed kilkoma dniami znowu TIR z żywnością pojechał do Krosna, a wolontariusze z Polskiego Komitetu Pomocy Społecznej musieli załatwić ciężarowe auto, które pojechało do Krosna i stamtąd przywiozło żywność dla ubogich.

Pisaliśmy o tym przed kilkoma miesiącami. Prezes stalowowolskiego PKPS dr Kazimierz Wojas był zdruzgotany tym, że musi załatwiać przewóz towarów z "banku żywności" z odległego miasta. I to w sytuacji, kiedy w prosty sposób można byłoby uniknąć tej mitręgi. Bo TIR z żywnością z Warszawy śmiga pod nosem prezesa i jedzie w Bieszczady, do Krosna, skąd wszystkie organizacje z Podkarpacia takie jak PKPS czy PCK muszą wysyłać auta po przydzieloną żywność, finansowaną przez Unię.

Rozmawialiśmy nawet z sekretarzem generalnym PKPS Ewą Kuruliszwili. Obiecała rozważyć sprawę ułatwienia dostaw towaru bezpośrednio do oddziałów komitetu w miastach, mijanych przez TIR wiozący pomoc. Tym bardziej że dr Wojas załatwił magazyny, które spełniają wymogi sanitarne i wszelkie inne, jakie spełniać muszą pomieszczenia do przechowywania żywności. Pani sekretarz zwracała uwagę, że informacje o tych pomieszczeniach dostała za późno.

Jak się jednak okazało, nawet po kilku miesiącach urzędnicy z bezdusznością podchodzą do formalności. TIR nie zatrzymuje się w Stalowej Woli, ze Stalowej Woli trzeba organizować transporty do Krosna. Gdyby zapłacić za ten przewóz, w grę wchodzą grube pieniądze, które po prostu przepadają, zamiast być użyte do pomocy biednym rodzinom, których przybywa. Na szczęście są dobrzy ludzie, których udaje się pozyskać doktorowi Wojasowi.

Ostatnio bezpłatny kurs do Krosna po mleko w proszku z "banku żywności" zorganizował Józef Burak, właściciel firmy transportowej "Betrans" ze Stalowej Woli. Także stalowowolska Okręgowa Spółdzielnia Mleczarska wysłała do Krosna auto-chłodnię po sery topione. Przejechać musiały szmat drogi, w jedną stronę 185 km! - Tylko dzięki naszym prośbom, naszemu czapkowaniu, udaje się pozyskać firmy, które finansują transport żywności dla biednych rodzin - ubolewa dr Wojas. - Jesteśmy im bardzo wdzięczni, ale zalewa nas gorycz, że w centrali PKPS nie znajdujemy zrozumienia. - dodaje.

I na razie nie ma siły na warszawskich urzędników, którym z odległej stolicy wszystko jedno czy ktoś załatwi przewóz żywności czy nie. I że wiąże się to z ogromnym utrudzeniem wolontariuszy, którzy grosza nie biorą za mocowanie się z bezdusznymi decyzjami, wydawanymi przez urzędników na etatach, chyba nieźle opłacanych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie