Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekarz z butelką

Zdzisław Surowaniec
Przychodnia Specjalistyczna numer 2, gdzie przyjmował pijany kierownik rehabilitacji i fizykoterapii.
Przychodnia Specjalistyczna numer 2, gdzie przyjmował pijany kierownik rehabilitacji i fizykoterapii. Z. Surowaniec
To był ostatni dzień pracy specjalisty rehabilitacji leczniczej ze Stalowej Woli. Został przyłapany na pracy w stanie nietrzeźwym.

61-letni kierownik rehabilitacji i fizykoterapii ze Stalowej Woli ustanowił rekord w przyjmowaniu pacjentów pod wpływem alkoholu. Kiedy dmuchnął w alkotest miał 2,4 promila alkoholu. Kosztować go to będzie dyscyplinarne zwolnienie.

Kierownikowi - specjaliście rehabilitacji leczniczej, podlegały gabinety przy szpitalu i przy Alejach Jana Pawła II. I właśnie kiedy we wtorek rano przyjmował pacjentów w przychodni przy Alejach, jedna z kobiet nie miała wątpliwości, że kierownik jest mocno wstawiony. To było widać, słychać i czuć. Była godzina 10.30, kiedy po wyjściu z jego gabinetu zadzwoniła do dyrektora szpitala, żeby zrobił porządek z pijanym pracownikiem.

WYPIŁ PÓŁ LITRA

Dyrektor Edward Surmacz zjawił się w przychodni z policją. Podczas badania alkotest wykazał potężną dawkę alkoholu w wydychanym powietrzu - 2,4 promila. Aby uzyskać taki wynik, mężczyzna prawdopodobnie wypił butelkę wódki. - Dyrektor wszczął procedurę dyscyplinarnego zwolnienia kierownika- powiedział nam wczoraj doktor Andrzej Komsa, zastępca dyrektora szpitala do spraw lecznictwa.

To w tym roku drugi przypadek pracownika szpitala w Stalowej Woli pracującego w stanie nietrzeźwym. Pod koniec czerwca ortopeda na dyżurze w pogotowiu miał 2,06 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. To pacjent wezwał policję do pijanego lekarza. Lekarz został zwolniony.

NIC NIE WIDZIAŁY

Zaglądnęliśmy wczoraj do przychodni, gdzie przyjmował nietrzeźwy kierownik. Pracujące na pierwszej zmianie rehabilitantki mówiły, że nie było ich we wtorek w pracy. - Nic nie wiemy - mówiły. - A nawet gdybyśmy były w pracy, to prawdopodobnie nic byśmy nie zauważyły. Kierownik przyjmował tylko godzinę w swoim gabinecie, rozpisywał ćwiczenia pacjentom i rzadko go widywaliśmy - mówi jedna z kobiet.

- On się tyle lat napracował w szpitalu i taka rzecz mu się przytrafiła. Przecież raczej unikał alkoholu - dziwi się znajomy kierownika, emerytowany lekarz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie