Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wygaszane leczenie w szpitalach

Zdzisław Surowaniec
Jeżeli nic się nie zmieni, wkrótce na wygaszanych łóżka będą puste.
Jeżeli nic się nie zmieni, wkrótce na wygaszanych łóżka będą puste. Z. Surowaniec
Początek likwidacji leczenia na pięciu oddziałach szpitala w Stalowej Woli. To efekt konfliktu o podwyżki płac.

W środę spełnił się czarny scenariusz dla szpitala w Stalowej Woli. Lekarze nie zgodzili się na podwyżki pensji proponowane przez dyrektora, dyrektor nie dał lekarzom tyle ile chcieli. W południe rozpoczęło się wygaszanie pięciu oddziałów.
Mało kto wierzył, że dyrektor i starosta nie dogadają się z lekarzami. - Uzgodniliśmy już ponad dziewięćdziesiąt procent spornych punktów - oceniał dyrektor Edward Surmacz. Jednak wszyscy się potknęli i doszło do katastrofy.

W niedzielę mija termin składanych od trzech miesięcy wypowiedzeń z pracy. Złożyło je 76 lekarzy na 132 zatrudnionych - szacują lekarze strajkujący w szpitalu w Stalowej Woli. Dyrektor szpitala i zarząd powiatu zachowują spokój graczy w pokera. Nie ulegli naciskom. - Lekarze chcą podwyżek w wysokości podwójnej płacy pielęgniarek - wylicza dyrektor. - Zabraknie pieniędzy na diagnostykę i leczenie już w grudniu - ostrzega. W południe zarząd powiatu dał zgodę na zamknięcie pięciu spośród siedemnastu oddziałów.

Natomiast w mieleckim szpitalu pat. Związek zawody lekarzy nie zgodził się na zaproponowane podwyżki pensji. Dziś do mieleckiego starostwa na rozmowy mają przyjść ordynatorzy.
Mieczysław Pęzioł ze Stalowej Woli zawiózł wczoraj chorego syna z gorączką i biegunką do szpitala w Stalowej Woli. W izbie przyjęć usłyszał, że oddział nie przyjmuje pacjentów, bo jest wygaszany. Pojechał z dzieckiem do szpitala w Nisku.
Takie sceny będą się powtarzać, być może nawet w dramatyczniejszej formie.

Dyrektor szpitala w Stalowej Woli Edward Surmacz uznał za wygórowane żądania podwyżek płac dla lekarzy, grożących zwolnieniami z pracy. Od wczorajszego południa zarząd powiatu nakazał wygaszać cztery oddziały.
Według informacji posiadanych przez związkowców, na 132 lekarzy zatrudnionych w szpitalu w Stalowej Woli, wypowiedzenia z pracy złożyło 76 osób. Termin mija 30 września.

Szpital ma siedemnaście oddziałów. "Wygaszane" czyli stopniowo likwidowane w miarę ubywania pacjentów, będą oddziały dziecięcy, położnictwo, ginekologia, dermatologia i oddział intensywnej opieki medycznej - wyliczył dyrektor Surmacz. Nie będzie nowych przyjęć na te oddziały, termin leczenia szpitalnego ma się skrócić. Być może dojdzie do połączenia oddziałów ortopedycznego i chirurgicznego. Pracę ma ograniczyć przychodnia specjalistyczna.

SZTAB KRYZYSOWY

Wczoraj odbyły się dwie konferencje prasowe. Na pierwszej starosta Antoni Błądek zapowiedział, że jeżeli do południa lekarze nie zgodzą się na warunki przestawione przez dyrekcję, zaczyna działać sztab kryzysowy i rozpoczyna się likwidacja oddziałów, na których brak lekarzy uniemożliwi ich funkcjonowanie. Propozycja dyrektora to kroczące dopłaty do pensji po sto złotych każdego miesiąca dla każdego lekarza przez najbliższy rok, czyli wzrost wynagrodzenia po roku o 1200 zł. Plus możliwość korzystania z pieniędzy za tak zwane "nadwykonania". Dałoby to około 1500 zł miesięcznie "na rękę", co kosztowałoby szpital dodatkowo 5,7 mln zł.

- Jednak lekarze chcą podwyżek równych trzech średnich krajowych płac, na co potrzeba by było 17 mln zł - wyliczył dyrektor. - To by podkopało podstawy egzystencji szpitala - zapewnił.

Dyrektor Surmacz wyraził jeszcze nadzieję, że do piątku część lekarzy wycofa wypowiedzenia z pracy. Jeżeli nie, wspomniał o możliwości zatrudniania nowych lekarzy. - Ci lekarze, którym minie okres wypowiedzenia, nie mają od poniedziałku po co wchodzić do szpitala. Strajku od tego dnia już nie będzie - postawił diagnozę dyrektor.

NIGDY NIE ZAAKCEPTUJĄ

- Reprezentujemy środowisko lekarskie. Nigdy nie zaakceptujemy propozycji podwyżek przedstawionych przez dyrektora. One się sprowadzają do kontraktów i otrzymywania pieniędzy nie wliczonych do pensji - powiedział dr Witold Korczyński z zespołu negocjującego. Lekarze chcą, żeby podwyżki kroczyły tak, aby w 2009 roku osiągnęły trzy średnie płace krajowe dla lekarzy z najwyższą specjalizacją.

Lekarze zapewnili, że zwolnienie się z pracy, to dramatyczna sytuacja dla nich i ich rodzin. - Chcemy leczyć pacjentów. Ich los jest często w naszych rekach. Ale musimy mieć za to godziwe pieniądze. Teraz nasz los jest w rękach pacjentów - stwierdził dr Korczyński. - Pomóżcie nam - powiedział na odchodnym do dziennikarzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie