Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Awantura przy maszcie

Zdzisław Surowaniec
Maszt telefonii komórkowej na stadionie. Czy teraz za jego przebadania zapłaci radny?
Maszt telefonii komórkowej na stadionie. Czy teraz za jego przebadania zapłaci radny? Z. Surowaniec
Zastępca przewodniczącego Rady Miejskiej Stalowej Woli zlecił badanie. A rachunek przyszedł do prezydenta. I się zaczęło...

Prezydent Stalowej Woli Andrzej Szlęzak złoży do prokuratury doniesienia na wiceprzewodniczącego Rady Miejskiej Janusza Kotulskiego. Za to, że Kotulski zlecił Sanepidowi przebadanie czy maszt telefonii komórkowej na stadionie szkodzi ludziom.

Janusz Kutulski na poprzednich sesjach nie krył, że wysoki na czterdzieści metrów maszt telefonii komórkowej na stadionie piłkarskim budzi jego podejrzenie. Jak tłumaczył na wczorajszej sesji, to na życzenie mieszkańców i swoich wyborców zlecił Sanepidowi zbadanie czy ten przekaźnik oraz anteny na wieżowcu Mostostalu emitują szkodliwe fale. Prezydent nazwał to przekroczeniem uprawnień.

AWANTURA NA SESJI

Sanepid zbadał promieniowanie, niczego złego się nie dopatrzył i przesłał prezydentowi opinię i fakturę do zapłaty na 3 tysiące złotych. Prezydent odesłał fakturę z adnotacją, że nie zlecał takich badań. Na wczorajszej sesji doszło do awantury, jakiej ta sala jeszcze nie widziała.

- Nie przestraszyłem się w stanie wojennym Jaruzelskiego, nie przestraszę się prokuratora, którym pan mi grozi. Spokojnie chodzę po ulicy, więzienia się nie boję - odpowiedział Kotulski. Kiedy jednak przyznał, że jest zdenerwowany, prezydent mu dogadał, że ma prawo. - Mam szczoteczkę do zębów przy sobie - ironizował Kotulski. - To sprawa nawyku - usłyszał.

Po czym prezydent poszedł na całość i nie przebierając w słowach sponiewierał Kotulskiego. - Swoją błazenadą narusza pan prawo. Pana psim obowiązkiem jest znać prawo i wiedzieć co panu wolno, a co nie. Pan nie ma bladego pojęcia co można, a czego nie można robić - mówił wzburzony.
ODSUNĄĆ OD KIEROWANIA

Za palący problem prezydent uznał, aby radni odsunęli Janusza Kotulskiego od kierowania radą i wstrzymali jego "dominujące prostactwo i nieuctwo" - jak to określił. - Pan za krótko chodził do szkoły i przekracza niezauważalną granicę śmieszności. Nie muszę chodzić na sesje z pana udziałem, bo pośmiać mogę się gdzie indziej - ciągnął prezydent.

Atmosfera stała się jeszcze bardziej gorąca, kiedy prezydenta próbował uspokoić przewodniczący rady Jerzy Kozielewicz. Wtedy inni radni włączyli się do głośnej dyskusji i przez chwilę wydawało się, że dojdzie do walki na pięści jak w koreańskim parlamencie. Dopiero koło południa została ogłoszona przerwa i napięcie zelżało.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie