Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkanie spłonęło doszczętnie. Poparzony 60-latek stał w oknie i wołał pomocy

Zdzisław Surowaniec
Wypalone wnętrze mieszkania.
Wypalone wnętrze mieszkania. Zdzisław Surowaniec
Aby ratować życie poparzonego w środę w pożarze mieszkania 60-letniego mężczyzny ze Stalowej Woli, lekarze wprowadzili go w stan śpiączki farmakologicznej. Z ciężkimi obrażeniami ciała przewieziony został helikopterem do specjalistycznego centrum medycznego.

48 pożarów mieszkań

W ubiegłym roku na terenie powiatu stalowowolskiego strażacy zanotowali 48 pożarów mieszkań, z czego 27 było w samej Stalowej Woli.

W miejscy wypalonych okien mieszkania jest dykta.
W miejscy wypalonych okien mieszkania jest dykta. Zdzisław Surowaniec

W miejscy wypalonych okien mieszkania jest dykta.
(fot. Zdzisław Surowaniec)

Pożar wybuchł środę rano w narożnym mieszkaniu na drugim piętrze, w przedwojennym bloku stojącym naprzeciw komendy policji. Ogień był tak silny, że mężczyzna nie był w stanie wyjść z pomieszczenia. Stał w oknie i wzywał pomocy, co usłyszeli policjanci kręcący się na podwórku komendy. Wezwali straż pożarną.

POWAŻNY STAN

Wyjść z ogniowej pułapki pomogli mężczyźnie strażacy. Niewielkie mieszkanie wypaliło się doszczętnie, nic nie ocalało. Prawdopodobną przyczyną pożaru było zaprószenie ognia. W szpitalu lekarze oddziału pomocy doraźnej ocenili, że ma poparzonych 55 procent ciała. Jego stan oceniono jako poważny. Został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej i przetransportowany helikopterem do Centrum Oparzeń w Łęcznej koło Lublina.

Mężczyzna mieszkał sam. Jego sąsiedzi są zdruzgotani z kilku powodów. Przy gaszeniu silnego pożaru zalane zostało mieszkanie piętro niżej, okopcone zostały ściany klatki schodowej. Wyłączony został prąd na czas obeschnięcia murów. - To już drugi pożar, jaki wywołał. Po ostatnim pożarze w styczniu ubiegłego roku, we wrześniu klatka schodowa została pomalowana - mówi wzburzona kobieta z pierwszego piętra.

PROSIŁ O CHLEB

W Zakładzie Administracji Budynków potwierdzają, że z tym lokatorem były duże problemy. Ma wysokie, sięgające kilku tysięcy złotych, zaległości w płaceniu za czynsz. - Nie pracuje, wiecznie pije, utrzymuje się z tego co uzbiera na śmietnikach i sprzeda. Jak mu braknie jedzenia, to przychodzi do mnie i prosi o chleb. Dawałam, bo co, miałam mu nie dać? - denerwuje się starsza wiekiem sąsiadka.

Mężczyzna był stałym bywalcem oddziału detoksykacji szpitala, gdzie był odtruwany po spożyciu alkoholu. Administracja sądownie przeprowadziła postępowanie o eksmisji go do mieszkania socjalnego w "perszingu" przy ulicy 1 Sierpnia. To dwa bloki od budynku, gdzie mieszka. Próbowali mu wręczyć prawomocne orzeczenie sądowe o eksmisji, ale nie chciał go przyjąć. Dzień przed pożarem powiedział windykatorowi, że bosi się mieszkać w perszingu.

- Po wyjściu ze szpitala już do tego mieszkania nie wróci. Będzie mógł mieszkać w "perszingu" - powiedział dyrektor ZAkładu Administracji Budynków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie