Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po osiem lat więzienia za ludzkie życie

Marcin Radzimowski
Oskarżeni (w koszuli w paski Krzysztof T., w kraciastej Oktawiusz A.) najbliższe lata spędzą za kratkami.
Oskarżeni (w koszuli w paski Krzysztof T., w kraciastej Oktawiusz A.) najbliższe lata spędzą za kratkami. M. Radzimowski
Jest wyrok dla sprawców śmiertelnego pobicia przy Tesco w Stalowej Woli. Sąd skazał obu oskarżonych na kary po osiem lat pozbawienia wolności.

- Od 344 dni codziennie zadaję sobie pytanie, na które nikt mi nie potrafi odpowiedzieć. Co takiego zrobił mój syn, że nie żyje? - mówiła w środę płacząc Lucyna Nakoneczny ze Stalowej Woli. Chwilę później ci, którzy 25-letniego Marcina pobili na śmierć, usłyszeli wyrok - po osiem lat więzienia.

Wyrok zapadł po niespełna roku od wydarzeń, które wstrząsnęły nie tylko Stalową Wola. Młody mężczyzna zginął, bo... No właśnie. Motywu właściwie nie udało się jednoznacznie określić. Dwóch pijanych kumpli postanowiło w ten sposób rozładować swoją agresję.

W środę, w ostatnim dniu toczącego się przed Sądem Okręgowym w Tarnobrzegu procesu, zeznawali biegli psychiatrzy, którzy oceniali stan zdrowia 27-letniego Oktawiusza A. Ten oskarżony mówił wcześniej o omamach, przywidzeniach. Próbował tłumaczyć swoje zachowanie feralnej nocy. Ale lekarze nie mieli wątpliwości, że to jedynie symulowanie choroby psychicznej. Choć mówił o swoim żalu, skruchy nie było widać, kiedy puszczał oczka do świadka.

Drugi oskarżony - 21-letni Krzysztof T., któremu uśmiech z twarzy nie znikał nawet w obliczu wieloletniej odsiadki, przyjął inną linię obrony. Z aresztu śledczego przesłał gryps, w którym instruował świadków, jak mają zeznawać. Pisał, że nieżyjący Marcin dał powody do pobicia. Gryps został przechwycony.

W mowie końcowej prokurator Robert Kowalczyk argumentował swoje wnioski co do kary - po osiem lat pozbawienia wolności. Mówił o wcześniejszej karalności oskarżonych, a w dniu zdarzenia o bezwzględnym zachowaniu sprawców.

Słuchając słów prokuratora, a później obrońców oskarżonych, którzy przywoływali dramatyczne chwile z 24 września ubiegłego roku, bliskim nieżyjącego - matce, siostrze i narzeczonej - trudno było powstrzymać łzy. Ogromny ból znalazł wyraz w końcowym wystąpieniu tej pierwszej, oskarżycielki posiłkowej.

- Od 344 dni codziennie zadaję sobie pytanie, na które nikt mi nie potrafi odpowiedzieć. Co takiego zrobił mój syn, że nie żyje? Tamtego dnia nasze życie legło w gruzach - mówiła Lucyna Nakoneczny. - Gdyby to ode mnie zależało, oskarżeni do końca życia siedzieliby w więzieniu. No, ale tutaj maksymalna kara to dziesięć lat i o taką karę wnoszę.

Sąd skazał obu oskarżonych na kary po osiem lat pozbawienia wolności, zaliczając na ich poczet roczny pobyt w areszcie.

Marcin Nakoneczny został pobity w nocy z 23 na 24 września obok marketu Tesco w Stalowej Woli, gdzie przebywał z trzema kolegami. Sprawcy bili pięściami i kopali po głowie. Kiedy przestał się ruszać, uciekli. Marcin zmarł w szpitalu cztery dni później.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie