Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dramatyczna sytuacja pracowników Zakładu Zespołów Mechanicznych

Zdzisław SUROWANIEC
Dla pracowników Zakładu Zespołów Mechanicznych w Stalowej Woli nastały sądne dni. Spółka znalazła się na granicy upadku. Nie ma pracy dla 550 ludzi spośród tysiąca zatrudnionych. Spółka nie ma nawet pieniędzy na grupowe zwolnienia.

Dramat, jaki rodzi ta sytuacja jest wielki. Przed tygodniem doszło do spotkania dyrekcji spółki z pracownikami i związkowcami. Kiedy prezes powiedział, że połowa ludzi mogłaby od zaraz być zwolniona, rozległ się płacz wielu osób, wielu miało w oczach łzy, wszyscy byli zdruzgotani. Ludziom zawalił się świat na głowę.

PRZEJĘTY PRZEWODNICZĄCY

- Czegoś takiego w życiu jeszcze nie widziałem - mówi przejęty widokiem pracowników Mariusz Kunysz, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Huty Stalowa Wola. Dla załogi Zakładu Zespołów Mechanicznych jest to nieprawdopodobne zaskoczenie. Jeszcze we wrześniu robota furczała, trudno było przejść przez hale montażowe zastawione kruszarkami na eksport i częściami do ładowarek i spychaczy dla Huty Stalowa Wola, która jest większościowym udziałowcem spółki.

Nagle niemal wszystko legło w gruzach. - Jeszcze niedawno stu spawaczy miało co robić. Teraz dziesięciu jest za dużo - stwierdza szef branżowego związku w ZZM Henryk Szwedo. Boli go, że gniew ludzi obraca się także przeciwko związkowcom, których oskarżają o to, co się wydarzyło.

SPADŁY ZAMÓWIENIA

- Sytuacja jest krytyczna - wystawia ocenę prezes spółki Wiesław Szymczak w rozmowie z "Echem Dnia". - Tragiczna - dodaje.

- Wydawało się, że nasza firma jest w bardzo dobrej sytuacji. Zamówienia z huty stanowiły sześćdziesiąt procent produkcji. Firma Hartl do września brała od nas tyle kruszarek ile wyprodukowaliśmy - prezes niemal wzdycha do tego raju, jaki był do niedawna.

Na początku października prezes otrzymał informację od Hartla, że przez czwarty kwartał wezmą tyle kruszarek, ile odbierali w ciągu miesiąca. Na pierwszy kwartał nowego roku nie było już ani jednego zamówienia od Austriaków. Świat przestał budować, kamienne kruszywo przestało być potrzebne. Huta Stalowa Wola zmniejszyła zamówienia o połowę.

ZWOLNIENIA TO KOSZTY

- Mamy pracę dla czterystu pięćdziesięciu osób, spośród tysiąca - podliczył prezes. Tych zbędnych należałoby natychmiast zwolnić. Ale - jak przyznaje prezes - przez zwolnienia grupowe spółka poniosłaby niesamowite koszty, potrzebne na odprawy. Także procedura takich zwolnień jest długa. Miesiąc trwają uzgodnienia ze związkowcami (w tym czasie ludziom trzeba płacić), potem trzeba wypłacić każdemu zwolnionemu dwumiesięczne odszkodowanie i odprawy. - To pogrążyłoby firmę - uważa prezes.

Zaproponował więc wysłanie połowę załogi na półroczne zwolnienia za porozumieniem stron z winy zakładu. - Poszliby na bezrobocie, z gwarancją przyjęcia do pracy po pół roku - mówi prezes. Ale ludzie postanowili walczyć o coś bardziej pewnego. Zgodzili się na odejścia, pod warunkiem, że od razu dostaną odprawy, a nie po powrocie do pracy. Chcą także otrzymać nagrodę roczną zwaną Karta Hutnika za 11 miesięcy, bo nabyli do niej prawa.

GROZI UPADŁOŚĆ

- Nie jesteśmy w stanie spełnić tych żądań, tego zakład nie jest w stanie wytrzymać. Spełnienie tych warunków skutkowałoby natychmiastowym ogłoszeniem upadłości - uważa prezes. - Bez wsparcia rządu nie jesteśmy w stanie dać sobie radę - stawia kawę na ławę.

- Być może za miesiąc, dwa, sytuacja się poprawi, ale takie myślenie to już jest tylko wróżenie z fusów. Czasu jest bardzo mało - zapewnił prezes. Decyzje co dalej z ludźmi i spółką mają więc zapaść w tych dniach.

od 7 lat
Wideo

Pensja minimalna 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie