Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zakład Zespołów Mechanicznych w Stalowej Woli stanął na krawędzi upadłości

SUROWANIEC [email protected]
W hali montażowej, gdzie jeszcze we wrześniu montowano serie kruszarek, nie ma światła ani ogrzewania. Są tylko rozgoryczeni pracownicy.
W hali montażowej, gdzie jeszcze we wrześniu montowano serie kruszarek, nie ma światła ani ogrzewania. Są tylko rozgoryczeni pracownicy. Z. Surowaniec
- Takiego dziadostwa nie widziałem, jak pracuję czterdzieści lat - zapewnia mężczyzna. Stoimy w wysokiej, wyziębionej hali. Energetycy odłączyli prąd, nie ma światła ani grzania. - Świeczkę z domu przyniosłem, żeby się w szatni przebrać - mówi.

To koniec pewnej epoki. Prezes Zakładu Zespołów Mechanicznych zgłosił przed tygodniem do sądu wniosek o upadłość spółki. Ludzie dowiedzieli się o tym we wtorek. 970 zatrudnionych zmroziło to bardziej niż brak grzania. W pracy zostanie garstka, reszta będzie sobie musiała radzić za bramą. Większość to pokolenie "pięćdziesiąt plus".

DZIURA Z BUDŻECIE

- Nagrodę jubileuszową wezmę jeszcze? - pyta mężczyzna, bo z tymi pieniędzmi wiązał nadzieję na załatanie dziury budżetowej w domu. - A za chorobowe dostaniemy pieniądze? - zastanawia się ktoś następny.

- Kiedyś szło się do pracy z ochotą. Teraz idę, bo muszę - przyznaje zgnębiony pracownik. - Mam czterdzieści dwa lata pracy. Za granicę do roboty nie pojadę - twierdzi.

Mało który z rozmówców chce podać nazwisko. Nie chcą się wychylać. Jedna z kobiet w przypływie żalu wykrzykuje, że jak Hitler przyszedł do huty nie likwidował zakładu, tak jak się teraz robi. To, co mówi jest wyjątkowo głupie, ale nie ma sensu się z nią kłócić, kiedy świat się jej zawalił na głowę.

- Ludzie się załamują, zwłaszcza jak są jedynymi żywicielami rodziny. Nie wiedzą co ich czeka - stawia diagnozę Eugeniusz Bieleń, który najpierw nie chce podać nazwiska, ale w końcu puszczają mu hamulce, macha ręką i pozwala się cytować.

PIERWSZY SZOK

Ludzie już mają za sobą pierwszy szok. Przed tygodniem na spotkaniu z prezesem płakali. Teraz było już spokojniej. Kilkuset pracowników przyszło we wtorek na kolejne spotkanie z prezesem. Wypełnili świetlicę. Prezes Wiesław Szymczak stał, oni siedzieli albo stali. Panowała ciężka cisza, wszyscy czekali na przyjście związkowców. Wreszcie przyszli. Prezes próbował wyprosić dziennikarzy, obawiał się być może, że w świat pójdzie obraz załamanych ludzi, nie panujących nad emocjami. Niepotrzebnie, jak na zalewającą ich gorycz, było spokojnie.

- W piątek w Sądzie Rejonowym w Tarnobrzegu złożyłem wniosek o upadłość Zakładu Zespołów Napędowych wraz z uzasadnieniem. Wstępne uzasadnienie poznaliście przed tygodniem. Powodem jest brak możliwości działania firmy przy zatrudnieniu dziewięciuset siedemdziesięciu osób, kiedy zamówienia są na poziomie trzydziestu procent średniej sprzedaży. Nie mamy nawet pieniędzy na zwolnienia grupowe - mówił prezes spokojnym głosem. Choć była to najtrudniejsza chwila w jego życiu, o czym zapewnił.
- Ta decyzja obciąża mnie, choć podjąłem ją w porozumieniu z dyrektorem finansowym. Za tą decyzję jestem osobiście w pełni odpowiedzialny. Każda inna decyzja byłaby na szkodę spółki. Czas pokaże, że to była decyzja najlepsza z możliwych - mówił prezes, a ludzie o słuchali go w ciszy.

NAGŁE ZAŁAMANIE

Załamanie produkcji przyszło nagle, co świadczyło o bardzo niepewnej, chwiejnej sytuacji, w jakiej był Zakład Zespołów Mechanicznych. Spółka spłacała 16 milionów złotych pożyczone od Agencji Rozwoju Przemysłu. Ostatnio było sporo roboty, bo austriacki Hartl brał pełną garścią montowane tu kruszarki kamieni, a Huta Stalowa Wola części i zespoły do ładowarek i spychaczy. Kiedy z dnia na dzień Hartl przestał zamawiać maszyny, została seria nie zapłaconych kruszarek w hali montażowej. Strumień pieniędzy wysechł błyskawicznie przy tak dużej załodze, gdzie oprócz pensji wypłacało się premie, roczną nagrodę, Kartę Hutnika, jubileusze.

Do gabinetu prezesa ustawiła się kolejka dziesiątków wierzycieli. - Powstało niebezpieczeństwo, że wniosą wniosek o upadłość - przyznał prezes. Jeden z wierzycieli poszedł na całość i w sądzie wygrał sprawę o odzyskanie pieniędzy. Komornik siadł na koncie Zakładu Zespołów Mechanicznych i spółka została bez forsy. Kuźnia i odlewnia przestały dostarczać zamówione wyroby do obróbki mechanicznej. A na części czekały Zakład Zespołów Napędowych i Huta Stalowa Wola.

Cierpliwość stracił także Zakład Energetyczny i odciął prąd. Stanęła galwanizernia. Wpływy z tego, co udało się sprzedać nie starczały na wyrównanie należności. Huta Stalowa Wola, jako większościowy udziałowiec Zakładu Zespołów Mechanicznych, przejął część zobowiązań, ale to tylko złagodziło tragiczną sytuację.

JEDYNE WYJŚCIE

- Tego nie można było dalej ciągnąć, to by tylko potęgowało problemy. Proszę zrozumieć, wniosek o upadłość, to było jedyne rozsądne wyjście - zapewnił prezes. Wspomniał, że po ogłoszeniu upadłości przez sąd, przyjdzie syndyk, odblokuje konta zajęte przez komornika, rozpocznie układanie się z wierzycielami, ludzie dostaną skrócone wypowiedzenia z pracy oraz odprawy i odszkodowanie, będą mogli pójść na bezrobocie.

- Produkcja nadal będzie mogła być prowadzona, ale przy ograniczeniu zatrudnienia do trzydziestu pięciu procent i przy niskich stawkach - oszacował prezes. - Standard życia ludzi spadnie niesamowicie. Nie oczekujcie, że ktoś przyjdzie, machnie czarodziejską różdżką i wszystko będzie jak dawniej. Sytuacja jest bardzo groźna i bardzo poważna. Jestem gotów rozliczyć się przed wami z każdej godziny, z każdej decyzji - powiedział prezes Szymczak, który na tym stanowisku jest od lipca.

- Pan obiecywał, że uzdrowi sytuację - krzyknął jeden z pracowników. - Nikt nie był władny przewidzieć takiego kryzysu, tego, że nagle zamówienia spadną o osiemdziesiąt procent - tłumaczył prezes. - Ten kryzys dotknął nas w pierwszej kolejności - przyznał.

- Nie chcielibyśmy się czuć odrzuceni. Niech pan nam da nadzieję, że jest szansa powrotu do pracy, żeby do emerytury doczekać. Prosimy związki zawodowe, pomóżcie nam, nie zostawiajcie nas samych - błagał jeden z mężczyzn.

TO JESZCZE NIE DNO

Ale katastrofa nie była złym snem, tylko faktem. Prezes powiedział, że kryzys nie osiągnął jeszcze dna. - Styczeń był gorszy od grudnia, a boję się, że luty może być gorszy od stycznia - zawyrokował.

Przewodniczący międzyzakładowej Solidarności Henryk Szostak przypomniał, że związkowcy ostrzegali rząd o zbliżającej się fali upadłości. - Dopiero wczoraj rząd przyznał, że mamy kryzys - mówił z pasją. - Niezadowolenie ludzi jest straszne. Huta w styczniu sprzedała zero maszyn. Miesiąc, półtora, a dojdzie do Wiosny Ludów. Będzie źle, będzie źle - wieścił.

- Zaprosić do nas Palikowa, to będą o nas mówić w całej Polsce - krzyknął ktoś z tłumu, co na chwilę wywołało u ludzi uśmiech. Dostało się regionalnej Solidarności. - Z regionu dostajemy tylko telefony, żeby składki zapłacić - powiedział szef zakładowej "S". - Nigdy u nas nie widziałem właściciela, prezesa huty - ktoś krzyknął. - Ale nawet gdybyśmy poszli okupować prezesa, to skąd weźmiemy zamówienia, no skąd? - zapytał ktoś.

NISKIE ŚWIADCZENIA

Padła propozycja, aby ogłosić w Polsce strajk generalny. Szostakowi ten pomysł się spodobał, ale ostrzegł, że strajki są kosztowne i wyczerpujące. - Liczę, że rząd się opamięta - wyraził nadzieję.

Ludzie usłyszeli, że kto przepracował czterdzieści lat, może przejść na świadczenia przedemerytalne. To 757 zł brutto miesięcznie. - Uuu - rozległ się po sali głos rozczarowania.
W mrocznej hali, gdzie po spotkaniu ludzie wystawali w grupach i dyskutowali, pracowała jedna tokarka, obsługiwał ją Antoni Szarek. - Jest lęk. Jak pójdę na bezrobocie, to kto mnie przyjmie do pracy. Mam pięćdziesiąt dziewięć lat, przepracowałem czterdzieści dwa lata. Nie jest wesoło - powiedział. Zdzisława

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie