W piątek policja poinformowała, że 18-latek podczas ostatniej poniedziałkowej kradzieży został bardzo dotkliwie porażony prądem. Trafił do szpitala, zmarł w środę. Tego samego dnia jego czterej koledzy zostali przesłuchani w prokuraturze. Dwóch z nich otrzymało dozór policyjny. Wszystkim grozi kara pozbawienia wolności do 3 miesięcy do 5 lat.
- W poniedziałek kilku młodych mężczyzn jak zwykle, nocą wybrało się na robotę. Ale tym razem jeden z nich został dotkliwie porażony prądem. Do stalowowolskiego szpitala przywieźli go koledzy. Kiedy zajęli się nim lekarze obaj nagle zniknęli. Od razu podejrzewaliśmy, że przywieziony do lecznicy 18-latek ma związek z kradzieżami transformatorów - przyznaje Janusz Śnios, ze stalowowolskiej policji.
Funkcjonariuszom udało się dotrzeć do kolegów, którzy byli w szpitalu. Po przesłuchaniach na liście podejrzanych pojawili się dwaj kolejni.
Wszyscy mają już postawione zarzuty. W trakcie przesłuchań okazało się, że cała piątka odpowiada za co najmniej 15 uszkodzeń transformatorów. Być może lista zarzutów jeszcze się powiększy.
Kradzieże były zupełnie niewspółmierne do strat.
- Średnia wartość każdego transformatora to około 10 tysięcy złotych. Tymczasem po wyciągnięciu miedzi ze środka, na skupie można było za nią dostać najwyżej 300-400 złotych - mówi Czesław Frączek, dyrektor Rejonu Energetycznego w Stalowej Woli.
Młodzi kradli w powiecie stalowowolskim, niżańskim i tarnobrzeskim.
- Robili to pod osłoną nocy. Z transformatorów, które po zdemontowaniu zrzucali na ziemię, kradli miedziane zwoje, które opalali i sprzedawali w punktach skupu złomu. Na początku kradli transformatory, które nie były podłączone do prądu, lub wcześniej prąd odłączali. Potem przestali zwracać na to uwagę, aż doszło do tego tragicznego zdarzenia - mówi na koniec Śnios.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?