Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

14-latka uciekła z domu, by przeżyć przygodę z 30-letnim mężczyzną. Rodzice przeżywali koszmar

Zdzisław SUROWANIEC [email protected]
Splecione ręce mamy, syna i odzyskanej córki - dla tej rodziny ze Stalowej Woli poniedziałek był szczęśliwym dniem po koszmarnym czekaniu.
Splecione ręce mamy, syna i odzyskanej córki - dla tej rodziny ze Stalowej Woli poniedziałek był szczęśliwym dniem po koszmarnym czekaniu. Z. Surowaniec
Ucieczka dziecka z domu wiąże się z dramatycznymi przeżyciami rodziców. A ucieczki są niemal każdego roku. Oto taka historia ze Stalowej Woli.

- Chciała przeżyć przygodę - tłumaczy matka czternastoletniej dziewczynki, która uciekła z domu w Stalowej Woli i wylądowała u trzydziestoletniego mężczyzny pod Zamościem, poznanego przez Internet. Matka przeżyła koszmar czekania na córkę.
To, że dziewczynka wróciła do domu cała po czterech dniach, to zasługa wyłącznie policji. Matka nie ma słów wdzięczności dla ich sprawności. Dużą rolę odegrali policyjni informatycy, którzy namierzyli przez Internet faceta, u którego przebywało dziecko.

Jak się okazuje, każdego roku zdarzają się ucieczki nastolatków. Prześledźmy kilka ucieczek z ubiegłego roku (z jednym zaginięciem dotyczącym starszego mężczyzny). Na prośbę rodzin niepełnoletnich nie podajemy nazw wsi, skąd dziewczyny uciekały.

DO BERLINA

W maju stalowowolscy policjanci zostali powiadomieni przez mieszkankę powiatu stalowowolskiego o ucieczce z domu jej trzynastoletniej córki. Jak się okazało, rano Magda rowerem pojechała do szkoły. Po zajęciach nie wróciła do domu i nie nawiązała kontaktu z rodziną, choć miała przy sobie telefon komórkowy.

Policjanci rozpoczęli poszukiwania. Po kilku godzinach matka dziewczyny otrzymała od córki SMS-a, w którym zakomunikowała jej, że żyje i wszystko jest w porządku. Ale nie powiadomiła gdzie jest i co się z nią dzieje.

Po rozmowie z koleżankami Magdy policjanci ustalili, że dziewczynka może poruszać się pociągiem w kierunku niemieckiej granicy. O zaginięciu powiadomiono jednostki policji na trasie pociągu i około godziny dwudziestej trzeciej Magda została zatrzymana przez policjantów ze Zgorzelca.

W trakcie rozmowy przyznała, że uciekła z domu, bo chciała pojechać na koncert zespołu muzycznego do Berlina. O odnalezieniu córki powiadomiono matkę. Ta natychmiast wsiadła w auto i pojechała na drugi koniec Polski po swoje dziecko.

PIELGRZYMKA DO KOLEGI

W ubiegłym roku na kilka godzin w stan alarmu zostali postawieni policjanci i strażacy nie z powodu ucieczki małolata, ale zaginięcia 74-letniego księdza. Jego zniknięcie zgłosiły zakonnice z Radnej Góry, ze Zdziechowic koło Zaklikowa.
Rozpoczęła się akcja szukania. Mężczyznę w koloratce, z laską i różańcem w ręce, widzieli mieszkańcy Borowa i Kosina. Tam policja i straż przeprowadziły akcję poszukiwania. To teren graniczący z województwem świętokrzyskim. Sprowadzono policyjny helikopter. Patrol poszedł w kierunku przeprawy promowej na Wiśle w Jaworowie.

W południe policja dostała informację, że ksiądz się odnalazł. Był u kolegi księdza w Stopnicy w powiecie buskim, w województwie świętokrzyskim. Okazało się, że zaplanował pielgrzymkę, ale nie poinformował o planach sióstr zakonnych. Tymczasem ksiądz w Stopnicy, do którego trafił, usłyszał w radiu komunikat o poszukiwaniach kolegi i zadzwonił na policję, że ksiądz Józef jest cały i bezpieczny u niego w parafii.

MATKA NA TROPIE

W listopadzie 2007 roku siedemnastoletnia dziewczyna wyszła z domu ze wsi koło Stalowej Woli i zapadła się pod ziemię. Jednak dopiero w marcu 2008 roku siostra siedemnastolatki powiadomiła policję o zaginięciu dziewczyny.

Policji nie udało się trafić na trop zaginionej. Udało się to matce! - Nie powiem, skąd się dowiedziałam, gdzie jest córka - zastrzega matka. Przyznaje, że ktoś jej powiedział we wsi. Siadła w auto z jednym z członków rodziny i pojechała do Zbydniowa, wsi oddalonej o piętnaście kilometrów. Tu, w domu u 23-letniego mężczyzny, przebywała jej córka.

- Ulżyło mi, jak ją zobaczyłam. Wzięłam garść leków na uspokojenie. Powiedziałam do niej: "Coś ty z siebie zrobiła, młodość sobie zmarnowałaś" - wspomina kobieta.

ZŁE TOWARZYSTWO

Kiedy córka nie chciała wyjść z domu od chłopaka, matka zagroziła, że wezwie policję. To poskutkowało. Dała się zabrać do domu. Było to pół roku od zaginięcia! Na drugi dzień dziewczyna znowu wyjechała do chłopaka, ale tym razem przynajmniej rodzina wiedziała, że gdzieś jest i że żyje.

- Kiedy była dzieckiem, nie było z nią problemów, nawet w tygodniu chodziła do kościoła - przyznaje matka. Kłopoty zaczęły się pół roku przed tym, jak znikła. Chodziła do szkoły handlowej, wpadła w byle jakie towarzystwo, zaczęła wagarować. Szkoła powiadomiła rodzinę, że dziewczyna nie chodzi do szkoły.
- Kiedy znikła w listopadzie, myślałam, że się odezwie na Boże Narodzenie. Ale ani na te święta, ani na Wielkanoc nie dała znaku życia - mówi zasmucona kobieta. Dziwi się, że rodzina chłopaka pozwoliła obcej im dziewczynie tyle miesięcy mieszkać w domu. I że nie przyszło im do głowy zapytać, czy jej rodzina wie, gdzie przebywa. Szkoda jej, że córka straciła rok bez szkoły. Nie ma pewności, czy nadrobi zaległości.

FACET Z INTERNETU

Jeszcze świeża jest sprawa ucieczki z domu czternastoletniej dziewczynki ze Stalowej Woli. Kiedy już się odnalazła, jej mama nie chce tego nazywać ucieczką. - Z tego domu się nie ucieka. My się nawzajem kochamy. Ona chciała przeżyć przygodę - tłumaczy.

A jednak nierozwaga dziewczynki sięgnęła szczytów. Przez Internet nawiązała kontakt z trzydziestoletnim mężczyzną pod Zamościem i trafiła do jego domu. Tylko dzięki temu, że policja ma fachowców od wysoko zaawansowanych technologii informatycznych, udało się ją odnaleźć po czterech dniach.

Policja namierzyła sygnał jej telefonu komórkowego w okolicach lasu w kierunku na Tarnobrzeg. Potem telefon zamilkł. W rejon lasu sprowadzono śmigłowiec z kamerą termowizyjną z Przemyśla. Po całym dniu latania, po zaangażowaniu kilkudziesięciu policjantów, strażaków i leśników, zrezygnowano z poszukiwań w lesie.

MYŚLAŁ, ŻE PEŁNOLETNIA

Po czterech dniach policjanci namierzyli faceta, u którego dziewczynka przebywała. Kiedy matka usłyszała, że dziecko jest całe i zdrowe, szalała ze szczęścia. - Znalazła się, znalazła! - krzyczała do sąsiadów, kiedy otrzymała od policji wiadomość, że córka jest do odebrania.

Ciekawostką jest natomiast to, czemu policja nie zatrzymała mężczyzny, który sprowadził czternastolatkę do siebie. Policja zamojska nie chciała nas o tym informować. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że przede wszystkim nie doszło do żadnego kontaktu seksualnego mężczyzny z nieletnią. Ponadto mężczyzna mógł myśleć, że dziewczyna jest pełnoletnia, ponieważ wygląda na więcej lat niż ma.
Matka przyznaje, że chyba pozostanie jej uraz po tej przygodzie, na jaką się córka zdecydowała i kiedy będzie wracać z pracy do domu, będzie odczuwać mrowienie, czy córka nie zaplanowała kolejnej przygody. Bo miała wiele szczęścia, że ta pierwsza skończyła się szczęśliwie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie