Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezydent nie chce lukrować hucie i widzi jej przyszłość w prywatyzacji

Zdzisław Surowaniec
Radny Lucjusz Nadbereżny zarzucił prezydentowi, że ocenia hutę językiem "nie do przyjęcia”.
Radny Lucjusz Nadbereżny zarzucił prezydentowi, że ocenia hutę językiem "nie do przyjęcia”. Zdzisław Surowaniec
Najmłodszy wiekiem radny Stalowej Woli Lucjusz Nadbereżny napomniał prezydenta Andrzeja Szlęzaka, aby nie używał języka, który jest "nie do przyjęcia" - jak to określił. Poszło o dosadne słowa, jakimi prezydent ocenia to co się dzieje w hucie.

- Pan jest menedżerem. To, co pan mówi o hucie wpływa na to jak jesteśmy postrzegani przez innych - stwierdził radny. Powiedział również, że kiedy się wpisze w wyszukiwarkę nazwisko Szlęzak, wyskakują teksty z takimi wypowiedziami prezydenta, że "można się przerazić" - ocenił radny.

Jednym z określeń, które wzbudziły niepokój radnego, jest stwierdzenie prezydenta, że huta przejadła 120 mln zł pomocy. Chodzi o pomoc rządową, jaką spółka otrzymała w ciągu kilku lat od państwa. Na to zaprotestował pracownik huty Andrzej Gargaś.

- Huta nie przejadła tych pieniędzy. Dobrze je wykorzystała. Uniknęła więc losu stoczni, które źle wykorzystały pomoc publiczną - argumentował.
W obronie huty stanął także Mariusz Kunysz, przewodniczący branżowego związku w HSW. Jednak prezydent nie ustępował i jak na swój temperament mówił spokojnie, że przez ostatnie lata huta żyła ze sprzedaży swoich spółek i majątku, a nie sprzedaży maszyn.

- Czy te miliony, jakie huta dostała od państwa poszły na modernizację produkcji, na zakup nowych technologii, na nowe konstrukcje? Jeżeli nawet tak było, to w niewielkim stopniu - stwierdził. - Ja wiem swoje i nie mam zamiaru cukrować tego, co jest. Huta nie jest świętą krową, żeby o niej trzeba było mówić tylko dobrze - odpierał zarzuty prezydent.

Jego zdaniem tylko prywatyzacja huty, unowocześnienie jej produkcji i podniesienie jakości wyrobów może jej zapewnić rozwój i skończyć z wiecznymi problemami, jakie nią targają. - Jak długo jeszcze można czekać na poprawę w hucie - rzucił prezydent. Był już zdenerwowany, kiedy przypomniał sprawy, których nie można pchnąć w hucie do przodu. - Co ze stawami osadowymi, co z lasami, których nie można zagospodarować, co ze specjalną strefą, której nie będzie - wyliczał.

A nie będzie poszerzenia w hucie specjalnej strefy, bo - o dziwo! - została zaliczona do przedsiębiorstw prywatnych, a na prywatnych terenach stref nie można tworzyć. Są także problemy z udostępnieniem terenów, na których miasto chce wybudować kolejną drogę publiczną przez hutę, aby ułatwić przedsiębiorcom inwestowanie.

- Kiedy o to zabiegamy, to w radzie nadzorczej huty napotykamy na beton, w ministerstwie skarbu państwa też na beton. Nawet rząd nas lekceważy - uważa prezydent.

A to ostatnie było oceną efektów komisji z udziałem przedstawicieli rządu, która od dwóch miesięcy debatuje jak pomóc miastu w czasie kryzysu, a efektów nie widać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie