Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Właściciele tartaku w Turbi kupili działkę na parking, ale przeszkadza im słup

Zdzisław Surowaniec
Zdaniem Józefa Nowaka i jego syna, ten słup telegraficzny powinien być przesunięty na koszt gminy.
Zdaniem Józefa Nowaka i jego syna, ten słup telegraficzny powinien być przesunięty na koszt gminy. Zdzisław Surowaniec
Właściciele tartaku w Turbi koło Stalowej Woli nabyli przy domu jedenastoarową działkę, na której zbudują parking. Teraz chcą, żeby gmina przeniosła słup telefoniczny, bo utrudnia dużym pojazdom manewrowanie. Wójt mówi nie.

Działka przy domu to nieużytki i pastwiska trwałe. A właściwie dół z wodą. Niejeden mieszkaniec żałuje, że gmina pozbyła się tego skrawka. - Nasi przodkowie wykopali te doły, żeby była woda do pojenia zwierząt. Ta woda tworzyła mikroklimat -powiedział nam jeden z mieszkańców.

Władze gminy długo zwlekały z decyzją sprzedaży, co irytowało właścicieli tartaku. W końcu władza ustąpiła. Ogłoszony został przetarg i działka poszła za ponad 31,3 tys. zł, co z VAT-em daje 38 tys. zł.
Właściciele tartaku Jan i Krzysztof Nowakowie (ojciec i syn) odetchnęli z ulgą. Mieli to, co chcieli. Jednak do pełni szczęścia zabrakło im jeszcze czegoś. Twierdzą, że w chwili podpisywania aktu notarialnego ustalili z wójtem Stanisławem Guźlą, że gmina przesunie o kilka metrów słup podtrzymujący linie telefoniczne. I że chcieli to wpisać do aktu notarialnego, ale - jak twierdzi Józef Nowak - wójt powiedział, żeby nie wpisywać, a on i tak tego dopilnuje. Słup stoi w pasie drogi należącym do gminy.

- Nieprawda, niczego takiego nie obiecywałem. Akt notarialny dotyczy umowy sprzedaży działki i nie ma żadnego związku ze słupem telegraficznym - powiedział nam wójt Guźla. - Nie znałem szczegółów dotyczących słupa i nie mogłem niczego obiecywać w tamtym momencie - zapewnia.

Kiedy wójt się zorientował, odpisał właścicielom tartaku, że uzyskali pozwolenie na przebudowę linii telefonicznej, ale gmina nie może włączyć się finansowo w przebudowę, ponieważ zadanie ma charakter prywatny. Dotyczy bowiem utworzenia szerszego wjazdu na działkę, której stali się właścicielami.

- Zapłaciliśmy gminie słoną cenę za nieużytek - żali się Józef Nowak, który teraz czuje się oszukany przez wójta, bo musiałby wyłożyć 6 tys. zł na przesunięcie słupa pod ogrodzenie sąsiedniej posesji. - Słup przeszkadza w cofaniu z parkingu długim pojazdom. Tyłem nie cofnie - uważa.

Właściciele tartaku, którzy doczekali się kupna upragnione działki, oczekują teraz, że wójt przesunie im znienawidzony słup. Tłumaczenie wójta raczej pozbawia ich na to szansy. Prawdopodobnie będą musieli wyskrobać sześć tysięcy na szerszy wjazd.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie