Irena Jarocka za garderobę miała namiot. Nie przeszkadzało jej to, wyszła na estradę uśmiechnięta i zachwyciła swoimi starymi, ale lubianymi przebojami tysiące ludzi, którzy przyszli na jej koncert. Można było do niej podejść, porozmawiać, dawała autografy, na co trzeba było odstać w długiej kolejce.
POSZLI WON
Maryla Rodowicz przyjechała pod estradę autem wielkości salonu. Salonka stanęła przy estradzie i artystka siedziała tam kilka godzin. Nosa nie wytknęła. Kiedy już miała wyjść na estradę z półgodzinnym opóźnieniem, impresario, wsparty przez ochroniarzy, wyprosił wszystkie osoby, które były na tyłach sceny. Nikt nie miał prawa widzieć jak Rodowicz wychodzi z auta i wchodzi na scenę. Dotyczyło to szczególnie osób z aparatami fotograficznymi.
Nic więc dziwnego, że wszyscy wyproszeni snuli domysły, że artystka chyba ma coś do ukrycia, że może ledwie chodzi. I że uwiecznienia takiego widoku chciał uniknąć impresario. Jednak jak się okazało, Rodowicz na scenie była pełna życia i dotrwała w niezłej kondycji do końca koncertu. Ku uciesze około dziesięciu tysięcy ludzi, którzy entuzjastycznie przyjęli jej występ.
Z WIEŃCEM
Jakże inaczej zachowywał się Jacek Wójcicki, krakowski aktor i piosenkarz. Przed występem udzielał wywiadów, przy estradzie był dostępny dla każdego. A nawet pozwolił sobie na żart, kiedy założył sobie na kudłatą czarną czuprynę wieniec i - ku uciesze wszystkich - pozował na rozmodloną dziewicę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?