Ten kudłaty kundelek jest nieufny wobec ludzi. Ale go dożywiają.
(fot. zdzisław Surowaniec)
Mężczyzna w wieku około trzydziestu lat mieszka w środku Zbydniowa, w domu wynajmowanym od pewnej kobiety, która przeniosła się do Motycza. Jak twierdzą sąsiedzi, nadużywa alkoholu. Niedawno odeszła od niego żona.
On przychodzi do domu tylko wieczorami. A od tygodnia nie pojawia się w ogóle. Zostawił na pastwę losu dwa psy, które nie mają ani jedzenia ani picia, ani porządnej budy.
Psy żyją tylko dzięki temu, że dożywiają ich sąsiedzi. Ale w niedzielę kudłaty kundelek uwiązany na łańcuchu chciał przeskoczyć przez płot i zawisł na płocie. Wisiał tak pół dnia, zanim nie odciął go sąsiad. Jednak podczas udzielania mu pomocy, pies go pogryzł. - On nie rozumiał, że ja mu chciałem pomóc - tłumaczy sąsiad.
Niezwykle przyjacielska jest czarna suczka. Łasi się do wszystkich. Rzuca się łapczywie na podsuwany jej kawałek chleba. Sąsiad widział, jak wybiegła z podwórka przez dziurę i na bardzo ruchliwej drodze dopadła rozjechanego kota. Zatargała go gdzieś w kąt i prawdopodobnie zjadła.
Próbowaliśmy zapytać wójta gminy Stanisława Guźlę czy nie zająłby się zaniedbanymi psa. Ale wójtowi nie spodobał się jakiś artykuł w "Echu Dnia" o Kotowej Woli i powiedział, że nie będzie z nami rozmawiał.
Sprawę zgłosiliśmy więc policji. Rzecznik prasowy stalowowolskiej komendy Andrzej Walczyna obiecał, że posterunek w Zbydniowie zajmie się psami, o których zapomniał nieludzki właściciel.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?