Jeśli w twojej altanie na działce lub na strychu szerszenie i osy uwiły sobie gniazdo, nie szukaj pomocy u straży pożarnej.
Komendant Główny Państwowej Straży Pożarnej nakazał wszystkim jednostkom w kraju, by ludzi proszących o pomoc w likwidacji owadzich kokonów odsyłali do prywatnych firm, świadczących takie usługi odpłatnie.
Nie oznacza to, że straż nie usunie już gniazd os i szerszeni. Komenda główna zaleciła, aby strażacy przyjmowali tylko takie wezwania do likwidacji gniazd, które zagrażają ludziom. To gniazda, które znajdują się w pobliżu miejsc często odwiedzanych przez dzieci, czyli przedszkola i place zabaw. O pomoc nadal mogą prosić pracownicy budynków użyteczności publicznej. Można będzie też poprosić o usunięcie kokonów z prywatnych posesji, zamieszkanych przez osoby niepełnosprawne.
STRAŻAK DO POŻARU
Decyzję komendanta głównego popiera starszy kapitan Jerzy Bąk, zastępca komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Nisku. - Zdarzały się tygodnie, że do usuwania gniazd wyjeżdżaliśmy nawet po kilkanaście razy - przypomina starszy kapitan Bąk. - Najczęściej są to wyjazdy na ogródki działkowe, a także do szop lub poddaszy.
Jak mówi Jerzy Bąk, wyjazdy do usuwania gniazd były o tyle uciążliwe, że w tym czasie dochodziło do zagrożeń bardziej poważnych, gdzie pomoc strażaków była nieodzowna.
- Bardzo często ludzie wzywając nas do usuwania gniazd, tłumacząc się uczuleniem na użądlenia owadów, a co za tym idzie zagrożeniem dla ich życia - dodaje starszy kapitan Bąk. - My nie możemy tego sprawdzić, dlatego jak już jesteśmy na miejscu, to usuwamy je. Ale często zdarza się, że trzeba rozebrać część poddasza czy dachu i wtedy wzywający rezygnują z naszej pomocy. Taki wyjazd staje się zupełnie niepotrzebny.
Zdaniem strażaków, osoby, które będą potrzebowały pomocy nie muszą obawiać się zmian, gdyż w mieście są firmy, które te usługi wykonają. - Walka z tego typu intruzami jest obowiązkiem właścicieli lub zarządców nieruchomości, podobnie jak zimą usuwanie sopli z dachów czy odśnieżanie chodników - dodaje Jerzy Bąk.
PYŁEM W GNIAZDO
Strażacy przestrzegają, by właściciele posesji na własną rękę nie próbowali usuwać gniazd os lub szerszeni. Powinny to robić wyłącznie wyspecjalizowane firmy, których w naszym regionie nie brakuje. Pojawia się tylko problem, że teraz za usunięcie gniazda zleceniodawca będzie musiał zapłacić.
- Usunięcie gniazda os lub szerszeni kosztuje od 100 do 200 złotych - wylicza pan Jan, właściciel firmy wykonującej dezynfekcje i deratyzację z Tarnobrzega. - Posiadamy odpowiedni sprzęt, gdyż od pewnego czasu mamy w tej sprawie coraz więcej zgłoszeń. Stosujemy różne techniki, ale najpopularniejsze jest pyłowanie, czyli zastosowanie odpowiedniego środka w rozpylaczu. To jedna ze skuteczniejszych metod.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?