Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urzędnicy nie sfałszowali podpisu. Uniewinnieni po pięciu latach

Zdzisław Surowaniec
Trójka uniewinnionych urzędników nie zgodziła się na pokazywanie wizerunku twarzy.
Trójka uniewinnionych urzędników nie zgodziła się na pokazywanie wizerunku twarzy. fot. Zdzisław Surowaniec
Koniec pięcioletniej gehenny trójki urzędników ze Stalowej Woli, oskarżonych przez kobietę cierpiącą na psychozę alkoholową o fałszowanie jej podpisów i zmuszenie do przeniesienia się do mniejszego mieszkania. Kiedy sąd uznał ich za niewinnych, mieli łzy w oczach.

Już byli skazani

W pierwszej instancji P. skazana została na 2 lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata, T. na 1,5 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata. Oboje na grzywnę po 4,5 tys. zł plus zwrot kosztów sądowych, w sumie blisko 3 tys. zł. B. miała odsiedzieć 1 rok i 4 miesiące w zawieszeniu na 2 lata oraz zwrócić 1,1 tys. zł kosztów sądowych.

Rozprawa rozpoczęła się od eksperymentu. Sędzia zapytał czy na wskazanym dokumencie jest jej własnoręczny podpis. - Nie, to nie mój podpis - odpowiedziała stanowczo. - Ale przecież ten podpis jest na pani podaniu o przyznanie renty. Komu by zależało podrabiać go na takim dokumencie - powiedział sędzia. Nadąsana kobieta siadła obok prokuratora i nie odezwała się.

TOTALNA BZDURA

Sędzia, który ogłosił, że "uniewinnia oskarżonych", z całą otwartością mówił o alkoholizmie "poszkodowanej", o chorobie psychicznej, kwestionowaniu przez nią wszystkich swoich podpisów. Nawet jeśli przyznawała, że jej podpis na jakimś dokumencie jest prawdziwy, to dodawała, że nie wie jak się tam znalazł. - To była totalna bzdura - ocenił sąd.

Sąd przypomniał jej, że kobieta zadłużyła trzypokojowe mieszkanie na 11 tys. zł, a gdy za darowanie długu zgodziła się przenieść do mniejszego lokalu, odwlekała ten moment, Aż doszło do eksmisji. Dopiero po roku od przeniesienia się, kiedy administracja nie chciała jej wymienić okien, oskarżyła urzędników o podrobienie podpisu.

PROKURATOR POPARŁ

Nie sposób odnieść wrażenia, że poprzedni sędzia, który uznał urzędników winnych, popełnił błędy ośmieszające wymiar sprawiedliwości. Oparł się na opinii rzeszowskiego grafologa, który stwierdził, że naczelniczka wydziału lokalowego "prawdopodobnie podrobiła podpis". Opinię zakwestionowali oskarżeni i wnieśli o zrobienie dodatkowej oceny, w czym wsparł ich nawet prokurator. Ale sędzia odmówił powtórki.

Akta wróciły do ponownego rozpoznania. Obecny sędzia przesłał grafologowi z krakowskiego laboratorium nie tylko próbki pisma pokrzywdzonej, ale także całą dokumentację. Pozwoliło to stwierdzić, że kobieta ma bardzo zmienny charakter pisma. Wykluczono także udział urzędniczki w podrobieniu podpisu,. Uniewinnienie oznacza, że cała trójka zachowa swoje miejsca pracy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie