o był drugi proces w tej bulwersującej sprawie. Sędzia przypomniał wczoraj, że miał znacznie "związane ręce", przez zakaz reformationis in peius (pogorszenia sytuacji skazanego). Pierwszego wyroku zaskarżonego przez obrońców, nie zaskarżyła bowiem prokuratura. Teraz sąd nie mógł więc orzec surowszej kary, niż w pierwszym procesie.
- Nie wykluczam, że gdyby nie to, kara dla oskarżonego Oktawiusza A. mogła być wyższa. Patrząc na zapis z kamery przemysłowej widać wyraźnie, że on był bardziej aktywnym w zdarzeniu, on zadał dwa z trzech ciosów, z których każdy sam w sobie mógł być śmiertelny - uzasadniał orzeczenie sędzia Dudziński.
W tej sprawie były trzy zupełnie różne opinie biegłych. Dwaj lekarze z trzech głównych ciosów zadanych Marcinowi Nakonecznemu, wyodrębnili po jednym - ich zdaniem śmiertelnym. Trzeci biegły - Stanisław Łagowski ze Stalowej Woli, określił wszystkie trzy jako śmiertelne, nawet gdyby pozostałe dwa nie padły. Tę właśnie opinię sąd przyjął, jako najwłaściwszą.
Niezależnie od różnic w opiniach, jedno jest pewne: sprawcy bili dotąd, aż 24-latek stracił przytomność i przestał się ruszać.
Marcin Nakoneczny został pobity w nocy z 23 na 24 września 2007 roku. Trafił do szpitala w Stalowej Woli, gdzie lekarze walczyli o jego życie. Kiedy stwierdzono śmierć pnia mózgu, po około 90 godzinach od pobicia, podjęto komisyjnie decyzję o odłączeniu aparatury podtrzymującej życie.
Więcej w środę w papierowym wydaniu "Echa Dnia"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?