Jak już o tym wiele razy pisaliśmy kładkę bez pozwolenia zbudował Władysław Skrzypacz. Inspektor Marian Pędlowski nie miał od początku najmniejszych wątpliwości, że mostek to samowola budowlana, w dodatku wykonana wyjątkowo prymitywnie. Pierwszy mostek porwała woda, drugi mostek, zmontowany przez Skrzypaczka i mieszkańców wsi, którzy mu pomagali, nie jest lepszy od pierwszego.
ZAGRAŻA ŻYCIU
Podkarpacki Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego kilka lat wstrzymywał się z podtrzymaniem decyzji inspektora powiatowego, do chwili wybudowania nowego mostu, którym córka Skrzypacza mogłaby przechodzić przez rzekę w drodze do szkoły.
Jednak po ostatnich wiosennych roztopach wojewódzki inspektor zmienił zdanie i nakazał rozebrać kładkę, która jest w złym stanie, zagraża życiu i zdrowiu ludzi, bo jest nierówna, brak na niej poręczy i w mrozy pokrywa się lodem. Skrzypacz odwołał się do Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Warszawie, a ten podjął decyzję o podtrzymaniu decyzji podkarpackiego inwestora.
ROZBIÓRKA BĘDZIE
Skrzypacz odmówił rozebrania kładki. Po rozebraniu przez wynajętą firmę będzie więc obciążony kosztami tej operacji. Tylko problem jest w znalezieniu chętnego, który deska po desce rozbierze prymitywny mostek. Na razie Skrzypacz triumfuje i jest pewny, że nikt kładki nie ruszy.
- Zastanawiam się co dalej robić z rozbiórką. Temat jest ciągle aktualny. Wcześniej czy później do rozbiórki musi dojść - zapewnia inspektor Pędlowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?