Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aneta i Mikołaj wygrali program "Gotowi na ślub" w telewizyjnej "Jedynce". Opowiadają nam o jego kulisach i swoim szczęściu

Zdzisław SUROWANIEC [email protected]
Aneta i Mikołaj w telewizyjnym studiu.
Aneta i Mikołaj w telewizyjnym studiu.
- Wszyscy mają Świętego Mikołaja raz w roku. A ja mam go codziennie. Każdy dzień z moim Mikołajem to jest święto - śmieje się Aneta Fołta.

Z mężem Mikołajem są w sobie zakochani do szaleństwa. A że lubią poszaleć, wygrali konkurs "Gotowi na ślub" w telewizyjnej "Jedynce". W nagrodę wyjadą na wycieczkę na Wyspy Kanaryjskie.

WYJĄTKOWY ŚLUB

- Inicjatywa udziału w programie wyszła od Anety. Zobaczyła ogłoszenie w telewizji. Akurat byliśmy w trakcie przygotowań do naszego ślubu i wesela. A że postanowiliśmy, że ślub będzie wyjątkowy, niepowtarzalny, sami sobie zrobiliśmy zaproszenia, przywieszki na alkohol. Kiedy więc pojawił się pomysł udziału w programie, zgodziłem się natychmiast. Nie mogłem inaczej zareagować, bo lubię robić takie zwariowane rzeczy - zwierza się Mikołaj.

Nawet historia ich znajomości jest fascynująca. - Mieszkaliśmy od siebie minutę drogi, na rzut beretem. Nasi rodzice się znali, babcia Anety mieszka w bloku moich rodziców. Ale my nigdy się nie spotykaliśmy. Zawsze mi się podobała, ale nigdy nie myślałem, że coś z tego może być - przyznaje Mikołaj.

Poznali się przez Internet, przez "Naszą klasę", i kilka miesięcy z sobą mailowali. Mikołaj pracował wtedy dla lokalnego portalu internetowego i miał pisać o zainicjowanej przez Anetę akcji zbierania nakrętek, z których miał być kupiony wózek inwalidzki dla niepełnosprawnej dziewczyny. Aneta była związana z Centrum Wolontariatu. Jej akcja robiła furorę w regionie, a nawet w Polsce.

ANETA I NAKRĘTKI

- Zaproponowałem Anecie rozmowę o nakrętkach. Zgodziła się. Spotkanie było 7 marca 2008 roku. Jak się spotkaliśmy, to było to tak, jakbyśmy się znali kilka lat. Nie udało się przeprowadzić wywiadu, bo cały czas przegadaliśmy. Bardzo nam się spodobało to pierwsze spotkanie i były kolejne. Zaczęły się wspólne spacery i tak się potoczyło, że po roku oficjalnie byliśmy już parą. Doszliśmy do wniosku, że jesteśmy pewni naszej miłości i chcemy spędzić z sobą resztę życia - wspomina Mikołaj.
Zaręczyny odbyły się w kwietniu tego roku w niezwykłych okolicznościach. Mikołaj wynajął balon na lotnisku w Turbi i na wysokości trzystu metrów oświadczył się kochanej Anecie. Świadkami byli pilot Waldemar Lekan i śmigające w powietrzu jaskółki.

Do ślubu pojechali syrenką, z przyczepionymi puszkami. - Na weselu były wyświetlane dwa filmy naszego autorstwa, najpierw podziękowanie dla rodziców i moja niespodzianka dla mojej żony - opowiada Mikołaj.

Na potwierdzenie szalonego życia tych dwojga niezwykłych ludzi był udział w telewizyjnym programie. Pojechali na casting. - To jest zwariowany program, oddawał naszą siłę charakteru - potwierdzają. Było kilka zadań sprawdzających, jak do siebie pasują, potańczyli, pośpiewali. Dostali telefon, że się załapali na program. Zaczęło się kompletowanie przyjaciół i członków rodziny, którzy mieli z nimi być w studiu.

DZIENNIKARZ SPORTOWY

Nagranie było bardzo męczące, trwało osiem godzin. A emisja - trzydzieści parę minut. - Wszyscy byli głodni, wszystkim chciało się pić. Ale mogłem zobaczyć studio telewizyjne, pracę w dużej telewizji - opowiada Mikołaj. To było ważne dla niego, bo od dwóch lat jest związany z Telewizją Kablową Stella. Jest dziennikarzem sportowym.

Mikołaj skończył Technikum Samochodowe w szkole "przy basenie". - Język polski to był mój mocny przedmiot - zapewnia. Samochody fascynowały go, ale kiedy trafił do dziennikarstwa, to go to pochłonęło. Mówi, że to dla niego wielkie szczęście - pracować z kamerą i relacjonować sport.
W dniu, kiedy było nagranie ich telewizyjnego programu, piłkarze "Stalówki" wygrali mecz w Pucharze Polski z Lechem Poznań. - Jak "Stalówka" wygrała z Lechem, to my wygramy w tym programie - pomyślał.

- To było fajne doświadczenie - udział w programie. Męczące, ale było wiele radości, śmieszne konkurencje, wszystko fajnie wyszło, bo udało się wygrać, bo okazało się, że z Anetą pasujemy do siebie. Nadawaliśmy na tych samych falach - potwierdza.

MIEJSCE NA PUDLE

Jak zwierza się, ich celem było, żeby nie zająć czwartego miejsca. Poszli na żywioł, postawili na spontaniczność. - Weszliśmy bez tremy do studia, na luzie - pamięta. Ale na początku zostali przyhamowani. Wychodzili pięć razy, bo za każdym razem reżyser ich cofał, że źle zeszli, bo widać było kabel operatora. - Pięć razy powtarzaliśmy wejście i powiedziałem: "Kurczę, jak nie potrafimy wejść na środek studia, to co będzie dalej, w trakcie programu!?". I wtedy mnie to zestresowało. Ale wszystko szło szybko, nie było czasu denerwować się - zapewnia Mikołaj.

- Najbardziej przeżywałem, kiedy Aneta stanęła przed fotografiami z dzieciństwa i musiała mnie rozpoznać. Nie była pewna, zastanawiała się, ale zgadła - uśmiecha się. Dla Mikołaja najtrudniejszą konkurencją było odgadnięcie, w której mrocznej kabinie jest jego żona. - W końcu udało się, pomogło mi wsparcie duchowe rodziny i przyjaciół, odgadłem - mówi.

O wygranej w finale, do którego doszły dwie pary, miał zdecydować pojedynek panów młodych. Trzeba było odgadnąć, czyje to słowa: "Gdy cię nie widzę, nie wzdycham, nie płaczę, nie tracę zmysłów, kiedy cię zobaczę"? - Miałem odpowiedzieć - Marek Grechuta, ale w ostatniej chwili doszło do mnie, że to przecież tekst Adama Mickiewicza, a muzyka Grechuty. No i się udało! - cieszy się Mikołaj.

PAKOWANIE I WYLOT

Wszyscy z drużyny ze Stalowej Woli zaczęli skakać, śpiewali: "Tak się bawi, tak się bawi Stalowa". - Niestety, ten tekst nie został puszczony na wizję - ubolewa.

6 grudnia Mikołaj będzie miał imieniny. Spędzi je z żoną na pakowaniu się, bo na drugi dzień wylatują na dwa tygodnie na Wyspy Kanaryjskie - to nagroda za zwycięstwo w programie telewizyjnym. I jeśli spotkają tam jakieś pary, to powiedzą im to, co mówią wszystkim: - Jeżeli czujecie, że to miłość, jeżeli wierzycie w miłość, to nie ma się co zastanawiać. Bierzcie ślub i bądźcie z sobą szczęśliwi przez całe życie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie