Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chiński smok połyka hutę

Zdzisław SUROWANIEC [email protected]
Chińczycy na bankiecie po podpisanym porozumieniu.
Chińczycy na bankiecie po podpisanym porozumieniu.
Jeśli Chińczykom powiedzie się biznes w Stalowej Woli, chiński kapitał może popłynąć do Polski szerokim strumieniem. LiuGong wkrótce przejmie cywilną część huty.
Chiński smok połyka hutę
Zdjęcia Zdzisław Surowaniec

(fot. Zdjęcia Zdzisław Surowaniec)

Kto by kiedyś przypuszczał, że Chińczycy przejdą przez swój mur i dotrą na drugi koniec świata, gdzie opanują zakład na skraju Puszczy Sandomierskiej? Jeszcze śniegi nie zejdą, a w lutym przyszłego roku chiński LiuGong posiądzie cywilną część Huty Stalowa Wola. Powstanie LiuGong Machinery Poland.

Huta przeobraża się w sposób, o jakim nikomu się nie śniło. Szczególnie dramatyczne chwile przeżywają seniorzy, którzy siedzą dziś na emeryturze i pamiętają rządzoną przez siebie hutę jako wielką i wspaniałą. Ze stosunkowo niewielkich Zakładów Południowych, po wojnie zakład przeżył szalony rozwój, powiększył się do rozmiarów monstrualnych. Jako kombinat, razem z filiami, zatrudniał ponad dwadzieścia dwa tysiące ludzi! HSW miała swój dom kultury, swoje stołówki, tuczarnie świń, ośrodki wczasowe, hotele pracownicze, ośrodek zdrowia zwany ambulatorium, firmę transportową.

PAŃSTWOWA KROPLÓWKA

Po upadku komunizmu przyszła godzina prawdy. Zakład z trudem radził sobie na wolnym rynku i tylko państwowa kroplówka przywracała mu krążenie krwi. Przez lata ludzie pielęgnowali w sobie przeświadczenie, że pracują w super zakładzie zalewającym świat nowoczesnymi maszynami budowlanymi. Zachowując miarę przyzwoitości trzeba przyznać, że nowoczesności i pomysłów na dobre maszyny w hucie nie brakowało. Ale okazało się, że huta jest tylko pionkiem, łódeczką z trudem utrzymującą się na fali, że światowe koncerny produkujące maszyny budowlane nakrywają ją czapką.

Kryzys sprzed dwóch lat, jak tsunami, zagroził zakładowi i spółka cudem uniknęła zmiecenia z powierzchni ziemi. Gdyby nie przyjazd premiera Donalda Tuska i powołanie zespołu do ratowania zakładu, dziś huta nadawałaby się do zaorania. Już wcześniej zostało sprywatyzowane to znaczy sprzedane wszystko, co nie było związane z montażem maszyn budowlanych czyli ładowarek, spycharek, układaczy rur, koparkoładowarek. Huta pozbyła się całego segmentu metalurgicznego czyli kuźni, stalowni, walcowni, odlewni, sprężynowni. I… przestała być hutą, choć nadal używa tej nazwy. W dramatycznych okolicznościach upadło kilka spółek związanych z zakładem. Dziś w części cywilnej i wojskowej pracuje 2,5 tysiąca ludzi.

WYMUSZONA PRYWATYZACJA

Już przed dwoma laty było wiadomo, że część cywilna HSW musi być sprywatyzowana. Bo jasne się stało, że huta potrzebuje bogatego inwestora, który unowocześni produkcję i wprowadzi jej wyroby do światowej sieci - tłumaczył prezes Krzysztof Trofiniak. Zrozumiały to nawet związki zawodowe, zwykle niechętne prywatyzacji. Kiedy tym inwestorem mieli okazać się Chińczycy, wielu załamywało się. Jeśli chodzi o znawcę, myślano o jakimś europejskim czy amerykańskim, "cywilizowanych" koncernie.

- Dobrze, że kupuje nas inwestor branżowy. Bo gdyby miał nas kupować fundusz inwestycyjny czy bankowy, to martwiłbym się o to - zwierza się Mariusz Kunysz, szef hutniczego związku zawodowego zwanego branżowym. - Chińczycy dzisiaj zdobywają świat, natomiast ci, o których kiedyś myśleliśmy, Amerykanie, Włosi, Europa, widzimy co się z nimi dzieje, choćby z włoską gospodarką - przypomina.

Chińczycy z państwowego koncernu LiuGong byli jedynymi, którzy wyrazili chęć kupna od państwa polskiego zakładu. Pojawiła się nadzieja na odmianę. - Bez Chińczyka byłaby w hucie kicha. Mamy okresowe problemy z płynnością finansową, to znaczy, że pieniędzy za wiele nie ma. Z wynikami balansujemy w granicach zera, choć w ostatnim okresie sprzedaż się poprawiła. Ma być lekki plus - domyśla się Mariusz Kunysz.

ZWIĄZKOWY MUR

Chińczycy, którzy myśleli, że przyjadą, wynegocjują ceną i kupią zakład, natrafili na mur w postaci związków zawodowych. - Oni mają inne związki zawodowe, inne doświadczenia. Jak tu przyjechali, nie spodziewali się, że mogą mieć ze strony związków zawodowych takie problemy. Ale uczą się i są pojętni, chcą uczestniczyć w świętach lokalnych, pokazywać się, rozwijać i to tak będzie. Oni pracują 336 dni w roku i szczycą się tym. No to u nas się tyle nie pracuje - uśmiecha się Mariusz Kunysz..

Negocjacje Chińczyków ze związkowcami miały miejscami dramatyczny przebieg. Załamały się, kiedy latem rząd wyrzucił z budowy autostrady chińską spółkę Covec. Potem jednak LiuGong wrócił Stalowej Woli. - Do ostatniej chwili nie byliśmy przekonani, że dojdzie do porozumienia z inwestorem w sprawie pakietu dla pracowników huty i pracowników spółki handlowej Dressta - przyznał szef hutniczej "Solidarności" Henryk Szostak. Przypomniał, że Chińczycy pokazali gest dobrej woli negocjując pakiet socjalny, bo LiuGong miał przyzwolenie na objęcie udziałów w spółce bez pakietu.

OSTATNIA PRZESZKODA

W środę 7 grudnia wszystko stało się jasne. W paradnej sali dyrekcji naczelnej spotkali się związkowcy ze wszystkich central oraz przedstawiciele LiuGong, ze świetnie mówiącym po polsku tłumaczem Hou Yubo. Sympatycznie wyglądający i uśmiechnięty Tan Zuozhou podpisał porozumienie i wymienił się dokumentami ze związkowcami. Oznaczało to przekroczenie ostatniej przeszkody na drodze do kupna zakładu.

To, co wynegocjowali związkowcy wygląda nieźle, choć przedstawiciele załogi przyznają, że "mogło być lepiej". A sam Szostak wywalił prosto z mostu na uroczystości podpisania dokumentu: - Nie tak sobie wyobrażaliśmy proces prywatyzacji. Ta transakcja nie ma zbyt wielu zwolenników. Towarzyszy jej ogromny żal do sprzedających i tęsknota za dawną wielkością huty jako światowego producenta maszyn budowlanych.

- Udało nam się zabezpieczyć pracę dla wszystkich pracowników. Przy okazji sprzedaży części cywilnej nikt z pracowników nie zostanie zwolniony - akcentuje Mariusz Kunysz.

LiuGon przyjmie majątek i na czas nieokreślony 840 pracowników z części cywilnej spółki oraz całą spółkę handlową Dressta ze 140 pracownikami. Także 280 osób na pół roku albo maksymalnie osiemnaście miesięcy. Jeśli Chińczycy nie przedłużą z nimi umowy, wrócą do HSW. Jeśli zostaną przyjęci na stałe, skorzystają z tych zasad, jakie obowiązywać będą zatrudnionych "u Chińczyka".

PREMIA PRYWATYZACYJNA

A te zasady są następujące. Gwarancja zatrudnienia ma obowiązywać przez cztery i pół roku. Dotychczasowy układ zbiorowy pracy będzie obowiązywał przez trzy lata, od lipca wzrośnie pensja o trzy procent. Pracownicy zatrudnieni przez LiuGong dostaną także tysiąc pięćset złotych premii prywatyzacyjnej.

Obowiązywać ma dość ostry system oceny przydatności pracowników. Będzie to wyglądało tak, że od 1 stycznia 2013 roku nastąpi pierwsza półroczna ocena pracowników i wtedy będzie można powiedzieć kto odstaje. Każdy pracownik dostanie dwie półroczne oceny. Jeżeli zostanie dwukrotnie pod rząd negatywnie oceniony, to pożegna się z pracą. Jednak LiuGong zwolnić będzie mógł w ten sposób tylko dwa procent z 840 zatrudnionych. Pracownicy z tego limitu zwolnieni przez Chińczyków znajdą zatrudnienie w części wojskowej Huty Stalowa Wola.

- Oni mają swoje metody oceny. Myśmy się z tym zapoznali, próbowaliśmy to wszystko skojarzyć. I udało się - mówi Mariusz Kunysz.

CENTRUM ROZWOJU

Dla związkowców ważna była także pewność, że zakład będzie się rozwijał. Na szczęście HSW ma w ofercie maszyny, których brakuje LiuGong'owi. A są to przede wszystkim spycharki gąsienicowe różnej wielkości. Stalowa Wola ma się stać centrum badawczym, rozwojowym i produkcyjnym maszyn budowlanych LiuGonga w Europie. Stąd trafiałby do Chin, Wspólnoty Niepodległych Państw, do Ameryki. Plany są oszałamiające, jest mowa o inwestycjach wielkości miliarda dwustu milionów złotych. - Mają być zbudowane dwie hale, bo Chińczycy zamierzają całkiem inaczej produkować maszyny, już starają się o działkę - wspomina Mariusz Kunysz.

Mają być wyremontowane stare hale produkcyjne. - Można spokojnie przyjąć informację dotyczącą rozwoju. Ona nas w jakiś sposób uspokaja, ale jako związkowcy będziemy strażnikami tego pakietu i będziemy to wszystko kontrolować. Mają te inwestycje rozpocząć w ciągu dwóch lat - powiedział Kunysz.

Chińczycy mają także zamiar kupić upadły przed rokiem Zakład Zespołów Napędowych, teraz dzierżawiony przez HSW od syndyka. - Bo LiuGong sobie nie zmontuje maszyn, jeśli nie będzie miał kół zębatych i napędów. Mogą nawet przyjmować pracowników - uważa Mariusz Kunysz.

HISTORYCZNA OKAZJA

W informacji rozdanej dziennikarzom Zeng Guang, prezes LiuGong Machinery stwierdził: - LiuGong jako historyczną okazję postrzega możliwość współpracy z Polską w sposób przynoszący korzyści obu naszym gospodarkom. Co więcej, LiuGong należy do awangardy chińskich przedsiębiorstw rozwijających się na rynku globalnym i wyrażamy nadzieję, że będziemy mogli dzielić się doświadczeniami z innymi chińskimi firmami, chcącymi umocnić swoją pozycję na arenie międzynarodowej.

Jednym słowem powodzenie chińskiego biznesu w Stalowej Woli może zdecydować o zainteresowaniu chińskiego smoka połykaniem kolejnych polskich spółek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie