- Nigdy nie liczyłem i nie będę liczył ile ludzkich żyć uratowałem. Ludzi wyrywa się ze szponów śmierci nie dla statystyki, ale z normalnego odruchu pomagania - mówił Józef Salik w ostatnich wywiadów dla "Echa Dnia". - Kiedyś nad Chańczą chciałem upomnieć szalejącą i pijącą alkohol w wodzie młodzież. Chłopak do, którego podpłynąłem, powiedział, żebym spier… a rano stał, rwał sobie włosy z głowy i patrzył jak jego koleżankę wkładają do foliowego worka. To było straszne. Takich dramatów widziałem więcej.
Informacja o śmierci Józefa Salika wstrząsnęła wieloma mieszkańcami Tarnobrzega, którzy go znali i cenili. Jako nauczyciel wychował wielu młodych ludzi, jako instruktor pływania - tysiące adeptów pływania. Bardzo cieszył się z rozpoczęcia kolejnego sezonu letniego nad Jeziorem Tarnobrzeskim, które było jego oczkiem w głowie.
Drugim takim oczkiem był Zalew Chańcza, na którym co roku Tarnobrzeskie Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe organizuje szkolenia oraz kursy żeglarskie i motorowodne. Takie kursy miały się odbyć w najbliższy weekend, Józef Salik jak zwykle pojechał tam wcześniej, żeby wszystkiego dopilnować, sprowadzić sprzęt, przygotować bazę wspólnie z innymi WOPR-owcami. Zmarł właśnie nad Chańczą, w miejscu, do którego zawsze chętnie wracał. Jak się dowiedzieliśmy, przyczyną śmierci był najprawdopodobniej zawał serca.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?