Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezydent Grzegorz Kiełb odpowiada na "gorzkie żale" swoich byłych współpracowników

/KaT/
Prezydent Grzegorz Kiełb odniósł  się merytorycznie do zarzutów jakie padły pod jego adresem podczas wtorkowej konferencji.
Prezydent Grzegorz Kiełb odniósł się merytorycznie do zarzutów jakie padły pod jego adresem podczas wtorkowej konferencji. K. Tajs
Wstęp konferencji zwołanej w środę przez prezydenta Grzegorza Kiełba po tym, jak we wtorkowe popołudnie działacze Prawa i Sprawiedliwości i jego byli zastępcy ocenili jego działalność jako byłego szefa i gospodarza Tarnobrzega, był bardzo treściwy i merytoryczny.

ZOBACZ TAKŻE:
Nie będzie referendum ws. odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz. Zabrakło podpisów

(Dostawca: x-news)

- Swoich zarzutów wobec mojego zastępcy Wojciecha Brzezowskiego związanych z kumoterstwem nie odwołuję - zapowiedział Grzegorz Kiełb. - Dla mnie niemoralne jest i nieetyczne zachowanie, kiedy biuro projektowe jego córki składało do Urzędu Miasta Tarnobrzega wnioski o pozwolenie na budowę. Jeśli ktoś decyduje się pełnić służbę zastępcy prezydenta do takich czynności nie powinno dochodzić. Nie zamierzam nikogo przepraszać i spotkamy się w sądzie.

Nie cofa także słów mówiących o tym, że zięć wiceprezydenta Brzezowskiego zbyt często przesiadywał w jego gabinecie, co wpływało negatywnie i opóźniało pracę urzędników czekających w kolejce pod jego drzwiami. - To nieprawda co mówił wiceprezydent, że w ciągu dwóch lat jego zięć był u niego dwa, trzy razy z kluczami - twierdził prezydent. - Był czas, że przebywał dwa, trzy razy, ale w tygodniu. Nie wiem czy klucze miał? Może owijał je w dokumentację projektową, z którą przychodził i zapewne była to dokumentacja biura córki Wojciecha Brzezowskiego.

Prezydent Kiełb odniósł się merytorycznie do zarzutów jakie padły pod jego adresem ze strony Kamila Kalinki, szefa lokalnych struktur Prawa i Sprawiedliwości, byłych wiceprezydentów Wojciecha Brzezowskiego i Józefa Motyki. „Gorzkie żale” jak to nazwał prezydent dotyczyły braku jego zaangażowania w rozwój miasta poprzez nieobecność na spotkaniach z władzami województwa oraz w ministerialnych gabinetach, brakiem wykwalifikowanej kadry w wydziale inwestycyjnym jak również blokowaniem informacji przed Józefem Motyką o konkursach na stanowiska dyrektorskie w placówkach oświatowych. - Zabolały mnie słowa, że nie bywam w województwie i nie zajmuję się sprawami miasta, ale po to kowal ma kleszcze, żeby się nie sparzyć, od tego byli zastępcy - mówił prezydent.

Dlaczego Grzegorz Kiełb odsunął w swoim czasie wiceprezydenta Motykę od konkursów? - Mam na to świadków. Jeśli przyprowadza mi się sekretarkę jednej ze szkół i jest to idealny kandydat do tego, aby została dyrektorem w naszym najlepszym „Koperniku”, to o mało sobie zębów o biurko nie wybiłem - przypomina Grzegorz Kiełb. - Jeśli przewodniczący Kamil Kalinka próbuje naciskać na dyrektora Szkoły Podstawowej nr 7, żeby zatrudniła jego szwagierkę, która co prawda odpowiednie wykształcenie ma, ale nigdy nie pracowała w szkole jako matematyczka, a potem przychodzi do mnie z pretensjami, to tak to ma wyglądać?

Jaką przyszłość przewiduje prezydent Tarnobrzega, od którego odwrócili się politycy Prawa i Sprawiedliwości, którzy udzielili mu poparcia w drugiej turze wyborów samorządowych, mający osiem mandatów, w 21 osobowej Radzie Miasta - Będę przedstawiał mądre i rozwojowe projekty - zapowiedział.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie