Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezydent Tarnobrzega Grzegorz Kiełb w wywiadzie o ostatnich miesiącach. I riposta Kamila Kalinki na zarzuty

Marcin Radzimowski
Kamil Kalinka: - Dziś prezydent pozwolił sobie na pomówienie nie tylko mnie, ale też wielu innych osób i instytucji
Kamil Kalinka: - Dziś prezydent pozwolił sobie na pomówienie nie tylko mnie, ale też wielu innych osób i instytucji Marcin Radzimowski
Po tym, jak zawieszony w czynnościach prezydent Tarnobrzega Grzegorz Kiełb udzielił w środę, 25 lipca, wywiadu w Radiu Leliwa, mówiąc o faktach i swoich odczuciach, konferencję prasową błyskawicznie zwołał obecny zastępca prezydenta, Kamil Kalinka.

Przebywający od kilku dni na zwolnieniu chorobowym prezydent Grzegorz Kiełb zgodził się w środę na rozmowę z dziennikarką Radia Leliwa Ewą Wójcik-Lis w swoim mieszkaniu. Rozmowa po emisji szybko wywołała falę komentarzy a do niektórych treści postanowił odnieść się Kamil Kalinka, który do niedawna był pełniącym obowiązki przebywającego w areszcie prezydenta, obecnie jest zastępcą wypełniającej zadania i kompetencje prezydenta, Anny Pekár.

Grzegorz Kiełb w rozmowie z reporterką „Leliwy” podkreślił, że teraz w Tarnobrzegu spotyka się z dużą sympatią ze strony mieszkańców, nawet większą, niż przed całą sprawą. Nie ma żadnych zastrzeżeń do służby więziennej, psychologów i innych osób.

- Natomiast prokuratura cały czas dbała, żeby mi to życie w areszcie uprzykrzyć - stwierdził prezydent Kiełb. - Była ścisła izolacja, nie miałem kontaktu z nikim oprócz osób z celi. Nawet nie miałem dostępu do kaplicy. Potem, nawet gdy jeździłem na przeglądanie akt do prokuratury... No nic przyjemnego, jeśli przegląda się akta w kajdankach na nogach. Ja, jako jedyny, wybrany. Przez dwa miesiące nie miałem kontaktu z żoną, listy ode mnie trafiały do niej dwa miesiące później, kartki na Święta Wielkanocne z marca dostałem w maju. Podejrzani o zabójstwa

mieli jedno widzenie z rodziną na tydzień a ja miałem raz na trzy miesiące.

Wracając do wydarzeń z końca lutego, Grzegorz Kiełb przekonywał, że to sprawa ewidentnie polityczna.

- Mam wiedzę, co w tych dokumentach jest, więc ewidentnie jest to prowokacja Centralnego Biura Antykorupcyjnego we współpracy z panem Dariuszem Kołkiem - mówił prezydent. - Na pewno samym zatrzymaniem byłem bardzo mocno zaskoczony. Na pewno nie czuję się winny. To, o czym rozmawiałem wcześniej z panem Kołkiem, to była prowokacja kreowana wcześniej przynajmniej przez sześć miesięcy, nie wiem czy wtedy już przez służby specjalne i pana Kołka. Umawialiśmy się na całkiem co innego i mam nadzieję, że materiał dowodowy udowodni, że w tym przypadku byłem niewinny i jestem ofiarą manipulacji. Pieniądze przyjąłem, ale nie było to w formie ani łapówki ani żadnej czynności, która jest ewentualnie karana.

Potwierdził, że chodziło o pożyczkę na poczet przyszłej kampanii wyborczej.

- To miała być pomoc finansowa związana z kampania wyborczą i z materiału dowodowego to jasno wynika - mówił. - Będzie mi zależało, żeby rozprawa była jawna, przynajmniej w części moich wyjaśnień i zeznań pana Kołka, ewentualnie materiałów zabezpieczonych przez CBA. Na początku uważałem, że tylko i wyłącznie tarnobrzeski przedsiębiorca w tym palce maczał a teraz, znając dokumenty mam jasność, że nie tylko pan Kołek nad tym pracował.

Prezydent Kiełb w rozmowie z redaktor Ewą Wójcik-Lis odniósł się również do paraliżu miasta po jego aresztowaniu. I to głównie te słowa wywołały ostrą reakcję obecnego zastępcy prezydenta, Kamila Kalinki, który jeszcze w środę zwołał konferencję prasową. Kilkukrotnie powtarzając: - To zwykłe kłamstwa. W rozmowie na antenie Radia Leliwa Grzegorz Kiełb

odniósł się też do pytania o paraliż w mieście po jego zatrzymaniu (brak umowy na odbiór śmieci, wstrzymane wypłaty nauczycieli i świadczeń z MOPR), gdyż nie było osoby upoważnionej do podejmowania decyzji finansowych. Czy brak upoważnienia nie była z jego strony lekkomyślnością, krótkowzrocznością?

- Nie uważam. Była taka sytuacja, że upoważnienia były wydawane na krótkie okresy czasu, gdy mnie fizycznie nie było - mówił Grzegorz Kiełb. - Tutaj organy też dbały o to, żeby ten problem nie został załatwiony w Tarnobrzegu szybciej, ponieważ wojewoda mogła jak najszybciej pewne rzeczy rozwiązać, niejednokrotnie pan sekretarz, o czym wiem od adwokatów, interweniował u wojewody i też w prokuraturze, żebym takie upoważnienie wydał, bo mogłem je wydać bez problemu, ale prokuratura dbała o to, żebym takiego upoważnienia nie wydał.

Sugerując, że te opóźnienia miały na celu jedynie powołanie Kamila Kalinki na takie a nie inne stanowisko (pełniącego obowiązki prezydenta).

Grzegorz Kiełb nie powiedział wprost czy będzie kandydował. - Spotykam się ogromną sympatią mieszkańców. Czy będę startował? Na obecną chwilę jeszcze nie wiem. Są też wątpliwości prawników, czy ewentualnie to zawieszenie w funkcji prezydenta powoduje brak możliwości startu. Słyszałem opinie profesora z Rzeszowa, że to nie przeszkadza, ale proszę sobie wyobrazić sytuację, że startuję i wygrywam te wybory, bo uważam, że bym wygrał, ale co wtedy: dalej jestem zawieszony w czynnościach a pan Kalinka wybory przegrywa i dalej pełni funkcję zastępcy prezydenta, komisarza. Nie wykluczam, że będę startował.

Dodając, że spotka się z ludźmi, z którymi powoli zaczął (przed zatrzymaniem - przyp. red.) tworzyć komitet, będzie rozmawiał o ewentualnym starcie. A jeśli nie zdecyduje się na start - o ewentualnym poparciu czyjejś kandydatury, nie wykluczając, że

może to być Elżbieta Miernik-Krukurka, (szefowa MOPR).

Kamil Kalinka, obecnie zastępca prezydenta, jeszcze tego samego dnia spotkał się z dziennikarzami, stanowczo odpierając zarzuty.

- Ja nie mam wątpliwości, że pan Kiełb już rozpoczął tak naprawdę kampanię wyborczą - stwierdził Kamil Kalinka. - Życie w ostatnich dwóch latach i ostatnich tygodniach nauczyło mnie, że na wszelkie kłamstwa i pomówienia trzeba reagować szybko. Stąd to spotkanie.

Odniósł się przede wszystkim do paraliżu w mieście po aresztowaniu Grzegorza Kiełba.

- Dziś prezydent pozwolił sobie na pomówienie nie tylko mnie, ale też wielu innych osób i instytucji - mówił Kalinka, dodając, że dotąd nie chciał odnosić się do całej sprawy, mając na uwadze fakt, że cała sprawa dotknęła przede wszystkim rodziny prezydenta i nie trzeba było podgrzewać atmosfery. - Po ostatnim tygodniu, po dzisiejszym dniu już nie czuję się w obowiązku zachowania milczenia.

Prezentując kopie pism urzędowych z końca lutego, podawał ich daty. Zaprzeczając temu, co stwierdził Grzegorz Kiełb, jakoby opieszałość urzędników miała wpływ na paraliż w mieście.

- Nieprawdą jest, że w momencie kiedy prezydent został aresztowany, mógł podpisywać jakiekolwiek upoważnienia dla innych osób, co jasno wynika z ustawy o samorządzie gminnym - mówił, cytując ustawę. Dodając, że autorzy pism w tej sprawie wiedzieli o tych zapisach, bo na nie się powoływali. - Zawiadomienie o areszcie wpłynęło do urzędu 26 lutego. 27 lutego sekretarz miasta Przemysław Rękas wystosował pismo do prokuratury z prośbą o umożliwienie widzenia z prezydentem i wyrażenie zgody na podpisanie przez prezydenta upoważnienia sekretarza do zastępstwa za

prezydenta. To jest kluczowe, bowiem wystąpił z upoważnieniem a w następnym akapicie powołuje się na przepisy ustawy o samorządzie, pisząc o wszczętej procedurze mającej na celu wyznaczenie osoby pełniącej obowiązki prezydenta. Pan sekretarz był świadomy, że prezydent nie miał możliwości podpisania upoważnienia.

Potem było kolejne pismo wysłane do prokuratury - o powołanie Przemysława Rękasa na zastępcę prezydenta. I jeszcze kolejne pisma w tej sprawie oraz odmowy, w oparciu o przepisy ustawy o samorządzie.

- To wszystko tu jest - mówił Kamil Kalinka. - Pewne procedury trwały, ale one są czasowe. Nieprawdą jest, że były jakieś celowe działania ze strony wojewody, ministerstwa czy pana premiera, by przedłużać pewne procesy. Ten paraliż był prawdziwy, ale nie dało się w żaden sposób uniknąć. Przez brak upoważnień.

Dodał, że wystąpi do sądu o zgodę na udostępnienie informacji publicznej - opublikowanie uzasadnienia sądu decydującego o areszcie dla prezydenta (jakie otrzymał z sądu). - Jest tam materiał dowodowy częściowo, charakter i rodzaje dowodów - mówił. - Mieszkańcy powinni poznać prawdę, wszyscy tego oczekujemy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie