- Dlaczego postanowił pan umorzyć zwrot niewłaściwie wydanej dotacji szkole katolickiej? Czy może ona na jakieś szczególne względy liczyć? - zapytał pełniącego obowiązki prezydenta miasta Kamila Kalinkę Janusz Haba, mieszkaniec Tarnobrzega.
W odpowiedzi usłyszał, że faktem jest, iż pojawiło się wiele nieprawidłowości w przedszkolach niepublicznych, w szkole katolickiej też pojawiły się nieprawidłowości.
- Jednak chcę to wyjaśnić, co się pojawiło w szkole katolickiej. Pieniądze zostały przeznaczone na szkołę, na dzieci, żeby nie było wątpliwości, nikt tam złotówki nie wziął do kieszeni - mówił Kamil Kalinka. - Polegało to na tym (nieprawidłowości - przyp. red.), że część środków, na przykład na sprzęt, gdzie w dotacji jaką szkoła mogła dostać jest procentowo określone, jaki procent można przeznaczyć na sprzęt. Dyrektor podjął decyzję, że przeznaczy więcej na sprzęt dla dzieci. Nie było sytuacji, że złotówka zniknęła. Ani złotówka. Są zasady przyznawania dotacji a pan dyrektor przeznaczył trochę więcej na sprzęt.
Kamil Kalinka tłumaczył, że po przeanalizowaniu całej sytuacji, którą zajmowało się biuro kontroli - przeglądając wszystkie faktury, biuro nie miało zarzutu co do wydatkowania pieniędzy a jedynie celu wydania pieniędzy.
- Ja miałem taką możliwość. Rozmawiałem z panią dyrektor, pytałem o liczbę dzieci w szkole i tak dalej. Jeżeli mówimy, że w perspektywie czasu w tej szkole, czyli w podstawówce 8-klasowej i liceum 4-letnim będzie się uczyło 300 dzieci i to jest świadomy wybór rodziców, którzy chcą tam dzieci posłać, to ja miałem do wyboru albo umorzyć tę kwotę wiedząc, że nieprawidłowości pod kątem wyłudzenia pieniędzy nie było tylko zostały przeznaczone na szkołę i dzieci, albo podjąć świadomie decyzję, że ta szkoła już sobie nie poradzi i może zostać zlikwidowana - mówił Kamil Kalinka. - Podjąłem decyzję, że tę kwotę im umarzam. Można mnie za to krytykować, dzisiaj podjąłbym taką samą decyzję. Mogłem umorzyć mogłem nie umorzyć. Do tego mnie obliguje prawo. Taką kompetencję miałem.
Dodał, że są przypadki, gdzie pieniądze ginęły, gdzieś znikały. I tu jest powód do interwencji.
W podobnym tonie kilka dni później wypowiadała się zadania i kompetencje prezydenta Tarnobrzega wiceprezydent Anna Pekár.
- Ta dotacja na dzieci niepełnosprawne trafiła do tej szkoły 23 lub 24 grudnia, kiedy wszyscy już byli na przerwie świątecznej, więc oni nie dostali żadnego innego przekazu jak ten, że ma to być wykorzystane na dzieci niepełnosprawne - tłumaczyła Anna Pekár. - Zdaję sobie sprawę z tego, że ogromna była kwota i wydawało się tym ludziom, że nie mogą takiej szansy zaprzepaścić, bo to koniec roku, pewnie jakieś środki dodatkowe. I oni nie ukradli tych pieniędzy. Faktycznie te pieniądze nie zostały przeznaczone na zajęcia, natomiast zostały ona na różne pomoce przeznaczone, na przykład było to przeznaczone na zamontowanie klimatyzatora w pomieszczeniach, gdzie przebywają te dzieci, gdzie się uczą. Ja decyzję pana prezydenta (Kamila Kalinki przyp. red.) całym sercem popieram. Gdybyśmy nie umorzyli tej kwoty to ta szkoła z dnia na dzień przestałaby istnieć Janusz Haba zgłosił sprawę umorzenia dotacji do zbadania Regionalnej Izbie Obrachunkowej.
POLECAMY RÓWNIEŻ:
ZOBACZ TAKŻE: FLESZ: Autostrady, bramki, systemy płatności - jak ominąć korki?
Źródło:vivi24
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?