Rodowity tarnobrzeżanin, legendarny żołnierz AK - pułkownik Kazimierz Bogacz ps. "Bławat" kilka dni temu świętował swoje setne urodziny.
Dostojny jubilat świętował nie w rodzinnym Tarnobrzegu lecz w Bielsku-Białej, gdzie mieszka od 2011 roku u swojej córki. Urodził się 28 marca 1914 roku w Ocicach, obecnie dzielnicy Tarnobrzega, gdzie również skończył szkołę. Po wybuchu wojny w 1939 roku podporucznik Bogacz jako dowódca kompanii zwiadowczej skierowany został razem z innymi żołnierzami na front. 5 września w rejonie Ćmielowa lotnictwo niemieckie zbombardowało pociąg, którym żołnierze jechali - ci ocaleni nie odegrali już w walkach praktycznie żadnej roli. Dwa tygodnie później grupa została rozbrojona przez czerwonoarmistów.
URATOWANI PRZED SYBERIĄ
Kazimierz Bogacz po ucieczce z rąk Rosjan wstąpił do podziemia, wraz ze swoją grupą stacjonował w lasach w Budzie Stalowskiej. W szeregach Armii Krajowej znany był pod pseudonimem "Bławat". Wspólnie ze swoimi towarzyszami broni Kazimierz Bogacz przeprowadził wiele akcji dywersyjnych, jednak w najbardziej spektakularnej akcji działał w pojedynkę.
W październiku 1944 roku grupa "Bławata" została rozbita a 15 jego żołnierzy trafiło do więzienia Urzędu Bezpieczeństwa w Tarnobrzegu (przy ulicy Kościuszki). Sam Kazimierz Bogacz zdołał uciec przed aresztowaniem, schronienie znalazł w domu Władysławy Żarów ps. "Mała", która później została jego żoną. W tamtym jednak czasie oprócz "Bławata" smalił do niej cholewy także… oficer Urzędu Bezpieczeństwa Henryk Pietrzak. To od niego właśnie "Mała" dowiedziała się o planach wywiezienia 15 podkomendnych "Bławata" na Sybir. Wiedzą oczywiście podzieliła się z nim. Aresztowani akowcy 4 listopada mieli zostać wywiezieni do Rzeszowa, Przemyśla, a później na Syberię. Kazimierz Bogacz nie dopuścił do tego. 2 listopada uzbrojony jedynie w pistolet vis rozbił więzienie UB i uwolnił wszystkich swoich żołnierzy (prawdziwych przestępców pozostawił za kratkami).
ZEMSTA ZA AKCJĘ
W odwecie za akcję zastrzelono dwóch bliskich współpracowników "Bławata". Jego samego UB dorwał dopiero dwa lata później w rejonie Katowic, "Bławat" trafił do więzienia, gdzie był maltretowany. Wypuszczono go cztery miesiące później po ogłoszonej amnestii, ale już półtora roku później znów został zatrzymany, tym razem przez UB w Tarnobrzegu. W więzieniach spędził pięć lat. Do rodziny wrócił dopiero w grudniu 1953 roku. Rok później zdołał znaleźć pracę w Rejonie Lasów Państwowych w Tarnobrzegu, w tajemnicy zapisał się także na studia zaoczne dla pracujących w Wyższej Szkole Rolniczej w Lublinie a pięć lat później uzyskał dyplom inżyniera rolnika. Po latach swoje przeżycia Kazimierz Bogacz spisał w książce "W służbie dla ojczyzny".
Na uroczystości setnych urodzin pułkownika Kazimierza Bogacza zorganizowanych w siedzibie Starostwa Powiatowego w Bielsku-Białej przez Fundację Wiarus pomagającej środowisku kombatanckiemu, nie zabrakło życzeń, kwiatów i podziękowań dla dostojnego jubilata.
Córka pułkownika Bogacza - Anna Kowalska, podkreślała, że jej ojciec zawsze kierował się dewizą Wojska Polskiego - Bóg, Honor, Ojczyzna: - Jesteśmy bardzo mile zaskoczeni tą uroczystością, gdyż ojciec dopiero od trzech lat jest mieszkańcem Bielska-Białej. Całe swoje serce oddał ziemi tarnobrzeskiej, a właściwie Ojczyźnie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?