- Moim obowiązkiem jest zapewnienie pacjentom dostępu do specjalistów, a nie do konkretnych lekarzy - tłumaczy Stanisław Augustynowicz, kierownik Poradni Specjalistycznej w Tarnobrzegu.
(fot. T. TAJS)
Aby zarejestrować się do neurologa w Poradni Specjalistycznej w Tarnobrzegu, pan Michał ustawił się pod drzwiami budynku przed piątą rano. Po dwóch godzinach czekania, dowiedział się od rejestratorki, że od nowego roku specjaliści przyjmują w innej części miasta. - Nie będę pisał na drzwiach, gdzie pracują lekarze, którzy odeszli, bo to moja konkurencja - tłumaczy Stanisław Augustynowicz, kierownik poradni.
Mimo wczesnej pory, pan Michał nie był pierwszy w kolejce. Dołączył do licznego grona pacjentów, mających nadzieję na przyjęcie w tym dniu przez swojego specjalistę. - Do godziny szóstej staliśmy przed budynkiem przychodni - opowiada zbulwersowany emeryt. - O szóstej przyszedł woźny i otworzył główne drzwi. Drugą godzinę czekaliśmy przed okienkiem rejestracji. O siódmej dowiedziałem się, że dwie godziny czekania na nic, bo neurolog i laryngolog, u których leczyłem się, już tam nie pracują. Nie byłem jedyny, który nie zastał swoich lekarzy.
Zdenerwowani pacjenci, nie zostawili na personelu przychodni suchej nitki. - Dlaczego nikt nie wywiesił na głównych drzwiach wejściowych stosownej informacji - dodaje inny pacjent. - Jest kartka, że od nowego roku pracuje nowy neurolog i laryngolog, ale nie ma nic o odejściu naszych specjalistów.
Panu Michałowi, jak i pozostałym pacjentom, udało się odnaleźć swoich specjalistów w innej części miasta. Kiedy już dotarli do nich, dowiedzieli się, że nie mogą skorzystać z porady, ponieważ nie przywieźli z sobą kart z historią choroby. - Dlatego wróciliśmy do poradni przy ul. Mickiewicza i poprosiliśmy o wydanie historii choroby - dodaje pan Michał. - Owszem, karty nam wydano, ale kazano je odbić na ksero i zwrócić oryginały. W zależności od ich zasobności płaciliśmy od 4 do 6 zł. Czy to jest zgodne z prawem?
Stanisław Augustynowicz, kierownik Poradni Specjalistycznej twierdzi, że jego obowiązkiem jest zapewnienie pacjentom dostępu do specjalistów, a nie do konkretnych lekarzy. - Pod koniec grudnia z poradni odszedł laryngolog i neurolog.
W gronie nowozatrudnionych specjalistów jest jeden laryngolog i trzech neurologów. Jak zapewnia kierownik, nowi lekarze to bardzo dobrzy specjaliści. - O ich przyjęciu informuje ogłoszenie, które powiesiliśmy w kilku miejscach w przychodni - wskazuje kierownik. - Nie będą podawał adresu pracy lekarzy, którzy odeszli. Przecież teraz są moją konkurencją.
Za odpis trzeba zapłacić
Lilianna Leniart, rzecznik prasowy Narodowego Funduszu Zdrowia, oddział w Rzeszowie: Udostępnianie dokumentacji medycznej na wniosek pacjenta reguluje rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 10 sierpnia 2001 r. Mówi m.in. ono, że jeżeli udostępnia się oryginał dokumentacji, jego wydanie następuje za pokwitowaniem odbioru i z zastrzeżeniem zwrotu po wykorzystaniu. Koszty udostępnienia dokumentacji ponoszą pacjenci
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?