Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z dopłatą lub na gapę

/KaT/
Tarnobrzeżanie mają pecha. W mieście coraz więcej kiosków jest zamykanych, a wiele z tych, które zostały wycofuje się ze sprzedaży biletów.
Tarnobrzeżanie mają pecha. W mieście coraz więcej kiosków jest zamykanych, a wiele z tych, które zostały wycofuje się ze sprzedaży biletów. K. TAJS

Tarnobrzeżanie mają problemy z kupnem biletów na autobusy miejskiej komunikacji. Wielu kioskarzy tłumaczy, że wycofało się ze sprzedaży ze względu na mały zysk. Wszystko przez nowe zasady naliczania marży, które z nowym rokiem wprowadziła dyrekcja Przedsiębiorstwa Miejskiej Komunikacji Samochodowej.

- Wczoraj przeszedłem ulicą Mickiewicza z dworca PKS do rynku - mówi Mieczysław Jurkowski z Tarnobrzega. - Po drodze doliczyłem się siedmiu kiosków. W żadnym nie było biletów. Skończyło się na tym, że musiałem kupić bilet u kierowcy, który dolicza sobie 40 groszy opłaty manipulacyjnej.

Nie wszyscy pasażerowie są tak wytrwali. Nie wszyscy też chcą przepłacać za bilet. - Dlaczego mam wydawać więcej? - pyta jeden z pasażerów. - Jeśli w kioskach brakuje biletów, to niech kierowcy autobusów sprzedają bez dodatkowych 40 groszy.

Dlaczego w tarnobrzeskich kioskach nie ma biletów? Janusz Boryczka, prezes Przedsiębiorstwa Miejskiej Komunikacji Samochodowej, tłumaczy, że jest to spowodowane nowym sposobem ich dystrybucji.

- Do końca grudnia marża, czyli tzw. zysk ze sprzedaży naliczany był kioskarzom w bardzo zróżnicowany sposób - tłumaczy prezes. - Nie było stałej taryfy, według której sprzedający doliczaliby sobie 3, 5 lub 7 procent marży.

Od stycznia dyrekcja PMKS wprowadziła nowe zasady sprzedaży. Na trzyprocentową marżę mogą liczyć kioskarze, którzy kupią w siedzibie przedsiębiorstwa do 100 biletów. Na pięć procent, ci którzy planują sprzedać od 100 do 300 biletów. Siedmioprocentowa marża naliczana jest tym, którzy zakupią ponad 300 biletów.

Zdaniem kioskarzy, przedsiębiorstwo wyśrubowało warunki sprzedaży, przez co ich dystrybucja stała się nieopłacalna. - Miesięcznie sprzedaję około 200 biletów - tłumaczy jedna z kioskarek. - A ile z tym zachodu? Kupujący często spieszą się, nie mają drobnych. Dlatego zrezygnowałam z biletów.

W podobny sposób postąpiło ponad 20 kioskarzy. Nadzieją dla pasażerów są punkty sprzedaży prowadzone przez "Ruch" ze Stalowej Woli. W Tarnobrzegu jest około 30 takich punktów. - Jako duży odbiorca "Ruch" otrzymuje od nas ośmioprocentową marżę za sprzedaż biletów. Nie wycofuje się z ich sprzedaży - mówi Janusz Boryczka. - Nie sądzę, aby pasażerowie mieli problem z kupnem biletów.

W BIAŁYMSTOKU MUSZĄ SPRZEDAWAĆ

Jacek Brycki, wiceprezes PMKS w Tarnobrzegu: - W Białymstoku samorząd do sprzedaży biletów zobowiązał osoby, które rejestrują działalność gospodarczą, związaną z prowadzeniem tzw. kiosków. Ja jako przedstawiciel przedsiębiorstwa nie mogę zmuszać kioskarzy do sprzedaży biletów, ale mogą tak postąpić władze miasta. Może w tym przypadku warto pójść w ślady Białegostoku, wówczas pasażerowie nie będą mieli problemów z dostępnością do biletów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie