Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kasacji nie będzie

Marcin RADZIMOWSKI
Dwa procesy prezydenta Dziubińskiego pochłonęły znaczne koszty, o których teraz nikt chętnie nie chce mówić.
Dwa procesy prezydenta Dziubińskiego pochłonęły znaczne koszty, o których teraz nikt chętnie nie chce mówić. M. Radzimowski

Nie będzie przed Sądem Najwyższym kasacji wyroku, o którą jeszcze niedawno planowała wnieść tarnobrzeska prokuratura. Chodzi o umorzenie przez sąd postępowania przeciwko prezydentowi Tarnobrzega Janowi Dziubińskiemu - byłemu prezesowi Klubu Sportowego Siarka oraz byłemu dyrektorowi tegoż klubu, Adamowi Kaltenbergowi. Prokuratura zarzucała im niepłacenie składek na Zakład Ubezpieczeń Społecznych.

- Uznaliśmy, że rażącego naruszenia prawa nie było, dlatego nie wniesiemy kasacji do Sądu Najwyższego - mówi prokurator Edward Podsiadły, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu.

Przypomnijmy, że sprawa sięga okresu między majem 1999 a lipcem 2001 roku, kiedy to Jan Dziubiński i Adam Kaltenberg podejmowali wiążące decyzje dotyczące klubowych finansów w KS Siarka. W akcie oskarżenia prokuratura zarzucała im, że notorycznie i złośliwie nie płacili składek do ZUS za zatrudnionych w klubie pracowników. Zobowiązania wraz z odsetkami sięgały blisko pół miliona złotych. Do układu restrukturyzacyjnego przystąpili dopiero wtedy, gdy prokuratura zaczęła kompletować dokumenty.

Przed pierwszym procesem, prokuratura wnosiła o warunkowe umorzenie postępowania, czyli uznanie winy, bez orzekania o karze. Taki werdykt oznaczałby, że Dziubiński nie straci stanowiska. Sąd Rejonowy uniewinnił obu oskarżonych, przy okazji popełniając szkolne błędy - w sentencji wyroku pomylił kilku świadków z oskarżonymi. Sprawa została przez Sąd Okręgowy cofnięta do ponownego rozpoznania.

I znowu proces, i znowu koszty, opinie biegłych, przesłuchania świadków. Efekt? Sąd Rejonowy tym razem umorzył postępowanie, z czym nie zgodziła się prokuratura, utrzymując poprzedni wniosek o umorzenie, ale warunkowe. Sąd Okręgowy utrzymał w mocy wyrok.

Kasacji przed Sądem Najwyższym nie będzie, bo najwyraźniej prokuratura uświadomiła sobie, że nie ma mocnych atutów, mogących przekonać sędziów Sądu Najwyższego do skasowania wyroku i ponownego procesu. Ale koszty zostały. Dlaczego więc prokuratura albo od razu nie domagała się wysokiej kary (jeśli były ku temu podstawy), albo nie umorzyła postępowania przygotowawczego (jeśli brakowało dowodów przestępstwa)?

- My wnioskowaliśmy o warunkowe umorzenie, a nie o umorzenie. Zgodnie z przepisami obowiązującymi do 2001 roku prokurator mógł warunkowo umorzyć śledztwo, teraz warunkowo umarza tylko sąd - wyjaśnia prokurator Podsiadły.

Z kosztów, jakie pochłonęły procesy sądowe, każdy zdaje sobie sprawę, ale nikt chętnie o tym nie mówi. Poniosą je podatnicy. Ulgę czuje natomiast prezydent Tarnobrzega Jan Dziubiński.

- Nigdy nie miałem wątpliwości, że dowody prokuratury były mocno naciągane. To były dwa lata, które dla mnie były w pewien sposób trudne, choć nie czułem się winny - mówi prezydent Tarnobrzega. - Efektem tego wszystkiego jest to, że teraz nikt chętnie nie chce się angażować w działalność tarnobrzeskiego klubu. Przygotowałem pismo do rzecznika praw obywatelskich, bo planowałem domagać się od skarbu państwa odszkodowania za krzywdy moralne, jakich doznałem. Nie złożę jednak tego wniosku, nie chcę dalej ciągnąć tej sprawy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie