- Jechałem rowerem poboczem drogi z kolegami i nagle usłyszałem trzask. Kiedy się ocknąłem, leżałem na masce samochodu. Uderzyłem głową w przednią szybę - opowiada 17-letni Michał z Nowej Dęby. W czwartkowy wieczór jego i dwóch jego kolegów w Nowej Dębie potrącił pijany kierowca "poloneza". Michał trafił do szpitala.
- Do tej pory nie mogę dojść do siebie. Jestem w szoku. Aż boję się pomyśleć, co mogłoby się stać synowi, gdyby miał mniej szczęścia - denerwuje się mama 17-latka, pani Zofia. Jej syn trafił do szpitala w Nowej Dębie. Ordynator oddziału chirurgicznego Wojciech Wiśniewski uspokaja: - Chłopiec miał stłuczenie głowy, więc pozostawiliśmy go na obserwacji. Nie utracił przytomności. Jesteśmy dobrej myśli.
Trzech 17-latków jechało na rowerach poboczem ulicy Bieszczadzkiej w Nowej Dębie w czwartkowy wieczór. Nagle najechał na nich kierowca "poloneza". Potrącił chłopców i odjechał. Nawet nie zatrzymał się, sprawdzić, czy coś im się stało. Chłopcy mieli dużo szczęścia. Najbardziej ucierpiał Michał. Jego koledzy są tylko potłuczeni.
Policjanci z Nowej Dęby natychmiast powiadomili sąsiedni posterunek w Majdanie Królewskim. Tam dzięki blokadzie zatrzymano "poloneza", jadącego w kierunku Rzeszowa. Prowadził 33-latek z Nowej Dęby, który miał we krwi 0,65 promila alkoholu. Trafił do tymczasowego aresztu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?