Kilkunastu tarnobrzeskich policjantów sprawdziło sklep. Ładunków wybuchowych nie było.
(fot. M. Radzimowski)
W tarnobrzeskim markecie "Kaufland" może być podłożony ładunek wybuchowy! Informacja o tym do tarnobrzeskiej policji dotarła w poniedziałek około godziny 19. Na dwie godziny przed zamknięciem, dyrekcja sklepu postanowiła ewakuować klientów oraz pracowników. W tym samym czasie alarm bombowy był we wszystkich 67 placówkach w kraju, należących do sieci "Kaufland Polska"! Co ciekawe, eksplozja - o której informował przesłany do centrali firmy e-mail - miała nastąpić... dwa dni wcześniej.
W poniedziałkowy wieczór przez głośniki "Kauflandzie", poproszono robiących zakupy klientów o opuszczenie placówki. Zdezorientowani tarnobrzeżanie zaczęli pospiesznie wychodzić ze sklepu. Niektórzy domyślali się, że to alarm bombowy.
- Kierownictwo sklepu powiadomiło nas, że w placówce mogą być rozmieszczone ładunki wybuchowe, które nie eksplodowały. Na miejsce pojechało jedenastu policjantów, którzy w towarzystwie pirotechnika zaczęli przeszukiwać market. Wezwano także straż pożarną i pogotowie ratunkowe - mówi nadkomisarz Bogusław Cholewa, zastępca komendanta tarnobrzeskiej policji. - Żadnego ładunku wewnątrz obiektu nie znaleźliśmy.
Okazuje się, że szefostwo "Kauflanda" o podłożonych bombach - w tarnobrzeskim markecie i pozostałych 66 placówkach w całym kraju - zostało powiadomione już w sobotę. Anonimowy nadawca e-maila informował, że eksplozja we wszystkich placówkach jednocześnie nastąpi właśnie w sobotę, punktualnie o godzinie 18. Dlaczego zatem "Kaufland" natychmiast nie wszczął alarmu, nie powiadomił właściwych jednostek policji i nie zarządził ewakuacji sklepów?
- Informacja o rzekomych ładunkach wybuchowych, wysłana została pocztą elektroniczną na adres ogólnodostępny dla klientów, a nie do konkretnego adresata. W sobotę i niedzielę nasze biuro jest nieczynne, dlatego e-mail pracownicy odczytali dopiero w poniedziałek, podobnie jak kilkaset innych wiadomości. Natychmiast powiadomiliśmy kierowników wszystkich sklepów w kraju, a oni policję - wyjaśnia Marcin Knapek, rzecznik prasowy "Kaufland Polska".
W e-mailu przesłanym do "K" nie było żadnych żądań, ani gróźb. Nadawca dopisał, że jest powiązany z islamskimi terrorystami.
- Jeśli szefostwo firmy wiedziało o zagrożeniu bombowym, a nie zarządziło ewakuacji, można mówić o narażeniu na niebezpieczeństwo utraty życia wielu osób. W tym jednak przypadku wydaje się, że nie było możliwości wcześniejszego zareagowania - uważa prokurator Edward Podsiadły, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu.
To nie pierwszy tego typu głupi żart w sieci marketów "Kaufland". Podobny alarm był przed rokiem. Po kilku miesiącach poszukiwań, policja zatrzymała sprawcę fałszywego alarmu i trafił on przed sąd. Wówczas, podobnie jak w poniedziałek, ładunków nie znaleziono.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?