Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kapusta, ziemniaki i klops

(WW)

Od Moskwy ciągle wieje chłodem. Po tygodniu od wprowadzenia zakazu importu polskich warzyw i owoców do Rosji plantatorzy i eksporterzy z Podkarpacia ratują towar, jak mogą. Szturmują granice naszych południowych sąsiadów.

Dla firmy Romana Gawła z Tarnobrzega, która 90 procent przychodów uzyskuje ze sprzedaży owoców i warzyw za granicą Rosja była ważnym rynkiem zbytu. Eksportował tam głównie jabłka, kapustę, ziemniaki, marchew i cebulę. Ostatnie auto odprawił na początku listopada. Teraz ratują go tylko odbiorcy ze Słowacji, Czech i Węgier. Bynajmniej ma się czym martwić.

- Teraz każdy szuka granicy dla swojego towaru, robi się gęsto i ceny na tamtych giełdach zaczynają spadać. Dla detalistów może to dobrze, ale dla producentów gorzej - mówi Roman Gaweł.

Ma za czym tęsknić. - Sama Moskwa to 15 milionowy rynek, więcej niż mieszkańców na Słowacji. Jak się towaru nie sprzeda w listopadzie i grudniu, strat się już nie nadrobi. Katastrofy jeszcze nie ma, ale co będzie, jak zakaz się przedłuży?

Tylko nie mrożonki

Stanisław Cholewiak, prezes leżajskiego "Hortino" mówi, że jest w strachu o to, co Rosja jeszcze wymyśli. Na szczęście nie ma mowy o zakazie wywozu z Polski przetworów z owoców i warzyw, w tym mrożonek, które "Hortino" dostarcza do Rosji.

- Za wschodnią granicę idzie 15 procent naszej produkcji, w tym 14 procent do sklepów w Rosji, rocznie sześć tysięcy ton mieszanek warzywnych - mówi prezes Cholewiak. - Jeśli zakaz obejmie mrożonki, będzie źle.

Firma zatrudnia 540 osób. Ma 700 stałych partnerów, od których odbiera warzywa i owoce. Na dostawach do zakładu zarabia kilka tysięcy gospodarstw rolnych z województwa. Zakaz eksportu oznaczałby finansowe dolegliwości dla wszystkich.

Najmniej powodów do obaw mają producenci mięsa. Na Podkarpaciu pozwolenie na eksport wędlin do Rosji mają w zasadzie tylko zakłady "Sokołów" w Jarosławiu, potwierdza Józef Urbanik z Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii.

- Ale sprzedawały tam ostatnio znikome ilości. W ciągu ostatniego roku tylko 400 kilogramów mrożonej słoniny, mięsa wcale. Nie można tu więc mówić o jakimkolwiek problemie tej branży na Podkarpaciu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie