Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dyrektor się urywa?

/KaT/
Wojciech Gutowski, dyrektor Szpitala Wojewódzkiego w Tarnobrzegu.
Wojciech Gutowski, dyrektor Szpitala Wojewódzkiego w Tarnobrzegu. Echo Dnia

Co środę, Wojciech Gutowski, dyrektor Szpitala Wojewódzkiego w Tarnobrzegu urywał się ponad godzinę z pracy, by zdążyć na prywatne konsultacje do przychodni w Połańcu. Jego przełożeni z Urzędu Marszałkowskiego w Rzeszowie twierdzą, że nic nie wiedzieli o przedwczesnych wyjściach dyrektora ze szpitala. Po naszej interwencji, dyrektor zobowiązał się do przestrzegania regulaminu pracy.

Sprawa ta nurtowała przede wszystkim tych pracowników, którzy mimo znacznie mniejszego wynagrodzenia, muszą przestrzegać regulaminu pracy, a więc pracować "bite osiem godzin". - Osoba, która piastuje tak poważnie stanowisko i jest tak dobrze wynagradzana, nie powinna urywać się z pracy - mówi jeden z pracowników. - Skoro dyrektor chce dorabiać na boku, niech robi to po godzinach pracy. Musi dojeżdżać do Połańca 50 kilometrów, niech przełoży godziny przyjęć. Jesteśmy rozliczani z każdej minuty. Jeśli dyrektor wychodzi wcześniej, to może i my będziemy mogli korzystać z tego przywileju.

Oliwy do ognia dolała wiadomość, że w czasie godzin pracy w szpitalu, Wojciech Gutowski wyszedł, by skorzystać z usług fryzjera. - Większość szpitalnego personelu to kobiety, co będzie, jak one zaczną korzystać w czasie pracy z usług fryzjerów - pyta jedna z pielęgniarek.

Jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia, rejestratorka w Przychodni Zdrowia przy Elektrowni Połaniec, gdzie w środy przyjmuje dyrektor Gutowski, informowała, że pacjenci mogą zapisywać się do doktora od godziny 15 do 18. Tymczasem w szpitalu w Tarnobrzegu miał pracować do 14.35.

Także w grudniu Krzysztof Barwinek, dyrektor Departamentu Zdrowia w Podkarpackim Urzędzie Marszałkowskim twierdził: - Nic nam nie wiadomo, aby dyrektor Gutowski szybciej wychodził z pracy. Jeśli tak rzeczywiście jest, wyjaśnimy sprawę. I rzeczywiście. W poniedziałek powiedział nam: - Faktycznie, dyrektor wcześniej wychodził z pracy, ale zobowiązał się, że przesunie przyjęcia w Połańcu. Sprawdziliśmy, od stycznia pierwszy pacjent może wejść na godzinę 15.30.

Wojciech Gutowski twierdzi, że nie ma sobie nic do zarzucenia: - W Połańcu nie uprawiam prywatnej praktyki, bo zabrania tego ustawa, lecz na życzenie tamtejszych lekarzy udzielam prywatnych konsultacji. W umowie o pracę jest zapis, że mój dzień pracy w szpitalu kończy się o godzinie 14.35. Jestem dobrym kierowcą, dlatego bez problemów dojeżdżam do Połańca na czas. Wyjaśniłem już tę sprawę w Urzędzie Marszałkowskim.

Dyrektor twierdzi, że nigdy nie urywał się z pracy, by załatwić prywatne sprawy. Fakt pójścia przed świętami do fryzjera tłumaczy następująco: - Miałem zaplanowane spotkanie z Marszałkiem Podkarpacia, więc musiałem zadbać o wygląd. Bardzo często przychodzę do szpitala po godzinach, ale tego już nikt nie widzi.

Dyrektor co miesiąc pobiera wynagrodzenie w wysokości prawie 9 tysięcy złotych brutto. Czy za godziny, które nie przepracował, będzie rozliczony? Krzysztof Barwinek z Urzędu Marszałkowskiego wyjaśnia: - Nie możemy go rozliczać z każdej nieprzepracowanej godziny, ponieważ jako dyrektor szpitala, często przychodzi do szpitala po południu lub w dni wolne od pracy. Są to przepracowane godziny, za które dyrektor nie dostaje wynagrodzenia. Nie dzielmy skóry na niedźwiedziu. Skoro dyrektor zobowiązał się do przestrzegania godzin pracy, to wierzymy, że tak się stanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie