Mało gazu!

Najwyższe z możliwych ograniczenie dostaw gazu ziemnego dla przemysłu wstrzymało produkcję nawozów rolniczych w Zakładach Chemicznych "Siarkopol" w Tarnobrzegu. Gazu nie może jednak zabraknąć w procesie oczyszczania wód złożowych w Kopalni Machów, bo groziłoby to katastrofą ekologiczną.

- Od czwartku musieliśmy zmniejszyć zużycie gazu do jednej trzeciej naszych potrzeb. Obowiązuje nas limit ośmiu tysięcy metrów sześciennych gazu na dobę. Żeby się w nim zmieścić, byliśmy zmuszeni przerwać na kilka dni produkcję nawozów granulowanych. Bazujemy na zapasach. Wystartujemy znów w poniedziałek i będziemy produkować z przerwami, aż do odwołania 10 stopnia zasilania - poinformował Wasili Pietrow, prezes zarządu Zakładów Chemicznych "Siarkopol".

Firma jest znaczącym producentem nie tylko nawozów mineralnych, których sprzedaje 200 tysięcy ton rocznie, ale także siarki konfekcjonowanej, kwasu siarkowego, ziem bielących i kriolitu. Zatrudnia 520 osób.

- Część załogi wykorzystuje zaległe urlopy, lub wykonuje prace regulacyjno-konserwacyjne. Zatrzymanie produkcji oznacza dodatkowe koszty dla fabryki. Postaramy się zminimalizować straty, ale one będą zawsze. Nie wiemy, jak długo potrwa ograniczanie zużycia gazu - dodaje Pietrow.

Zakłady chemiczne mają koncesję na dostawę energii, gazu i wody do firm działających w podstrefie ekonomicznej w Tarnobrzegu - Machowie. Największym odbiorcą gazu od "Siarkopolu" jest Kopalnia Machów, która nie może odczuć żadnych ograniczeń w dostawie surowca.

- Jedną trzecią naszego dobowego limitu gazu dostarczamy Kopalni Machów - mówi prezes. Taka ilość jest niezbędna do spalania siarkowodoru, który zalega w wodach złożowych pod wyrobiskiem. To silna, śmierdząca trucizna, z której trzeba oczyszczać wody, aż do czasu, gdy Wisła napełni pokopalniane dołki w Machowie i Piasecznie - tu rekultywacyjne prace rozpoczną się dopiero w tym roku.