Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stary sprzęt, nowe strażnice

/WW/
Stanisław Wątroba, prezes zarządu grodzkiego Ochotniczej Straży Pożarnej w Tarnobrzegu.
Stanisław Wątroba, prezes zarządu grodzkiego Ochotniczej Straży Pożarnej w Tarnobrzegu. W. Wojtkowiak

Tarnobrzeskie jednostki ochotniczych straży pożarnych spieszą z pomocą ludziom, jednak przestarzałym sprzętem ratowniczym. Ich samochody gaśnicze to wysłużone piętnastolatki. I chociaż wydatki z budżetu Tarnobrzega na ochronę przeciwpożarową są od trzech lat coraz wyższe, a wymagania co do wyposażenia straży rosną, bardzo mało pieniędzy idzie na zakup nowoczesnego sprzętu pożarniczego.

- Zamiast podnosić jakość sprzętu, budujemy strażnice na wyrost, tak że można w nich garażować kilka jednostek - wytykał na czwartkowej sesji Wacław Golik, przewodniczący komisji finansowo-budżetowej Rady Miasta, którego przeraziło zestawienie wydatków na zakupy sprzętu pożarniczego dla ośmiu jednostek OSP.

Wyniosły one: w 2003 roku - 3834 zł, w 2004 roku - 1472 złotych, w 2005 roku - 1141 złotych. Podczas, gdy nie szczędzono pieniędzy na zadania inwestycyjne, w tym przypadku na budowę nowej strażnicy w Sobowie. Jednostka otrzymała w 2003 roku 45,7 tysięcy złotych, w 2004 roku - 145 tys. zł, w 2005 - 144,4 tys. zł. Zaś w tym roku rozbudowę strażnic pożarniczych w osiedlach wiejskich miasto wesprze kwotą 800 tysięcy złotych.

- Budynki nie są najważniejsze, najważniejsze to kupić dobry sprzęt i szkolić ludzi - apelował Wacław Golik i chociaż wielokrotnie zapewniał, że kwestionuje tylko proporcje wydatków, a nie celowość istnienia ochotniczych jednostek taką analizą ściągnął na siebie złe spojrzenia i gromy. Rozsierdzony tym wystąpieniem radny Sobowa Kazimierz Kwiatkowski obraził Wacława Golika stwierdzeniem, że ma "odchylenia na punkcie OSP".

- To co? Sprzęt ma stać pod gołym niebem, w starej strażnicy? Państwowa Straż Pożarna nie da rady szybko gasić pożarów i likwidować zagrożeń bez pomocy ochotników, a ich dostrzegamy dopiero, gdy jest wypadek. Teraz się ich lekceważy - emocjonował się radny Kwiatkowski.

Zrugał go Stanisław Banaszak i wzywał do zastanowienia się, jak wyrażać swoje racje bez obrażania innych. Niestety, radny lewicy wpadł w tę samą pułapkę, zbytnio się unosił, wobec czego przewodniczący rady Tadeusz Zych odebrał mu głos. Potem studząc atmosferę, uspokajał szefa zarządu grodzkiego OSP Stanisława Wątrobę słowami, że nikt nie wyraził, że OSP nie jest potrzebna, wręcz przeciwnie, a świadczą o tym coraz większe pieniądze, jakie radni przeznaczają na potrzeby ratowników.

We wniosku kończącym dyskusję Rada Miasta uznała, że w dalszym ciągu trzeba uzupełniać wyposażenie jednostek w sprzęt ratowniczy, zabezpieczyć bazę lokalową do przechowywania sprzętu pożarniczego, zakupić łączność bezprzewodową, która jest podstawą działań ratowniczych. Ponadto podnosić poziom wyszkolenia członków OSP, prowadzić systematycznie szkolenia i ćwiczenia na obiektach użyteczności publicznej.

BUDOWA STRAŻNIC TO NIE NASZ WYMYSŁ

Stanisław Wątroba, prezes zarządu grodzkiego Ochotniczej Straży Pożarnej w Tarnobrzegu: - Trzy z ośmiu naszych jednostek OSP w Mokrzyszowie, Sobowie i Wielowsi od 1997 roku działają w Krajowym Systemie Ratowniczo-Gaśniczym, biorą najczęstszy udział w zdarzeniach w powiecie tarnobrzeskim. Niestety, tak się składa, że bazy tych jednostek nie spełniają standardów do działania w tym systemie. Remizy muszą mieć zaplecze, minimum dwa boksy garażowe, sale do odpoczynku i dyżurów. Budowa nowych strażnic, to nie wymysł, tylko konieczność.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie