Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdzie jest woźnica?

Marcin RADZIMOWSKI, <a href="mailto:[email protected]" target="_blank" class=menu>[email protected]</a>
Tutaj, w tym miejscu zauważono zniszczony wóz dopiero, gdy woda opadła - pokazuje Ryszard Nowocień, prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Trześni
Tutaj, w tym miejscu zauważono zniszczony wóz dopiero, gdy woda opadła - pokazuje Ryszard Nowocień, prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Trześni M. Radzimowski

Do wczorajszego południa nie przyniosły skutku poszukiwa-nia 40-letniego Jacka Kałdona z Trześni, gmina Gorzyce. W pią-tek rano w rzece Trześniówce znaleziono rozbity wóz konny, należący do zaginionego, w innym miejscu zauważono też jego konia...

Dokładnie nie wiadomo, co wydarzyło się obok mostu na polnej drodze z Trześni do Wielowsi, rolniczego osiedla Tarno-brzega. Przypuszczalnie tragedia rozegrała się we wtorek wieczo-rem, bo tego dnia Jacek Kałdon widziany był po raz ostatni.

- Woda była w tym czasie bardzo wysoka. Wszystko wska-zuje na to, że Jacek jechał wozem i nie trafił na most, ale obok. Być może koń się spłoszył - mówi Ryszard Nowocień, prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Trześni. - W piątek, gdy woda opadła, jeden z mieszkańców zauważył wystające z wody obok mostu koło od wozu.

Niedługo potem dwa kilometry od tego miejsca na wale rzecznym zauważono stojącego konia. Zwierzę miało porwaną uprząż, co sugeruje, że zerwało się od wozu, ratując przed topie-lą. Nigdzie jednak nie było Kałodona, bodaj ostatniego "zawodo-wego" wozaka o okolicy.

Wiadomo tyle, że mężczyzna mógł być pod wpływem alko-holu, podobnie jak jego kolega, z którym feralnego dnia jechali zaprzęgiem. Tamten jednak niewiele pamięta z tego, co się wydarzyło. Prawdopodobnie 40-latek wpadł do wody i utonął.

- Strażacy naszej jednostki, podobnie jak ochotnicy z Gorzyc i strażacy zawodowi z Tarnobrzega, przeczesywali zarośla wzdłuż Trześniówki, na odcinku około dwóch kilometrów, aż do mostu drogowego na trasie z Sandomierza do Gorzyc. Bezskutecznie - dodaje Ryszard Nowocień. - Zaginionego szukała też rodzina. Żadnego śladu.

Nie przyniosły efektu także strażackie patrole wodne na pon-tonach, ciała nie znaleźli płetwonurkowie badający dno Trze-śniówki. Jeśli mężczyzna rzeczywiście utonął, woda mogła prze-nieść ciało nawet kilkanaście kilometrów dalej. Na razie nie wia-domo, jaki jest los wozaka.

WODA I TRAGEDIE

W czasie ostatniego weekendu na Podkarpaciu doszło do dwóch tragedii związanych z wodą. W piątek 53-letni mieszkaniec powiatu sanockiego idąc brzegiem rzeki Osławy, wpadł do wody i uderzył głową w kamieniste podłoże. Zginał na miejscu, jego ciało znaleziono następnego dnia. W sobotę właściciel smażalni ryb nad stawem w Dębowcu (powiat jasielski) zawiadomił policję, że nad brzegiem stawu leży jakieś ubranie. Ślady na brzegu wska-zywały, że mężczyzna rozebrał się i wszedł do wody. Zbiornik wodny przeszukiwali strażacy. Do zmroku nie znaleźli ciała. Wczoraj przed południem zwłoki wyłowili płetwonurkowie Państwowej Straży Pożarnej. Wiadomo już, że zmarły miał 45 lat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie