Specjalistów od stupolówek jest w Tarnobrzegu pięciu. Mimo znacznej utraty wzroku są to prawdziwi zapaleńcy i nałogowcy. Praktycznie nie ma dnia, żeby nie zmierzyli się nawzajem. Jak zatem grać, gdy się prawie nie widzi?
- Trzeba czuć. Wszystkie pola są ponumerowane, a pionki rozpoznaje się po kształcie - mówi Kazimierz Bordun, jeden z piątki graczy. Kilka dni temu zdobył kolejne już trofeum, zwyciężając w turnieju organizowanym przez Podkarpacki Okręg Związku Osób Niewidomych.
Zawody odbyły się w Horyńcu Zdroju w połowie lipca. Udział wzięli gracze z Rzeszowa, Mielca, Jarosławia, Krosna, Strzyżowa, Tarnobrzega oraz słowackiego Svidnika.
Kazimierz Bordun twierdzi, że wygrał nieoczekiwanie, choć na dziesięć możliwych punktów zdobył dziewięć. Jego koledzy z tarnobrzeskiego koła tym razem nie pojechali na zawody. - Wiedzieliśmy, że coś przywiezie - skwitował Jan Kawa.
- Warcaby stupolowe nie są tylko dla niewidomych, czy słabowidzących - mówi Kazimierz Bordun. Tarnobrzeskie koło chce rozpropagować ten rodzaj rozgrywek wśród mieszkańców. - Warcaby doskonale rozwijają logiczne myślenie, uczą strategii - mówi warcabista.
Jan Kawa, Kazimierz Bordun, Jan Hetnar, Witold Krężel oraz Ryszard Zwolski deklarują się jako nałogowcy, jeżeli chodzi o grę w warcaby stupolowe. Czterech z nich należy do przemyskiego Klubu Sportu i Rekreacji Osób Niewidomych i Słabowidzących "Podkarpacie".
Panowie zapraszają wszystkich, którzy chcą poćwiczyć umysł oraz strategię działania na treningi i spotkania w każdy poniedziałek i środę do siedziby Koła Polskiego Związku Niewidomych w Tarnobrzegu przy ulicy Jana Kochanowskiego 10/10, w godzinach od 8 do 12.30.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?