Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pieniądze wypływają ze spółki

Klaudia TAJS <a href="mailto:[email protected]" target="_blank" class=menu>[email protected]</a>
Zofia Zakrzewska, przewodnicząca osiedla Dzików w Tarnobrzegu pokazuje, że jeden z hydrantów znajduje się przed jej posesją. Hydrant posiada licznik, gdyż pani Zofia ma podpisaną umowę na czerpanie z niego wody do celów gospodarczych.
Zofia Zakrzewska, przewodnicząca osiedla Dzików w Tarnobrzegu pokazuje, że jeden z hydrantów znajduje się przed jej posesją. Hydrant posiada licznik, gdyż pani Zofia ma podpisaną umowę na czerpanie z niego wody do celów gospodarczych. K. Tajs

Coraz więcej osób włamuje się do hydrantów zamontowanych na wiejskich osiedlach. W lecie co miesiąc z kasy Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Tarnobrzegu wypływa ponad 26 tysięcy złotych.

Mimo tak olbrzymich strat, władze spółki nie zawiadomiły o lewym procederze policji i straży miejskiej.

Zofia Zakrzewska, przewodnicząca osiedla Dzików w Tarnobrzegu przypomina sobie, że niedawno spotkała na terenie swojego osiedla dwóch pracowników Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej, którzy przyznali się, że otrzymali informacje w sprawie niekontrolowanego poboru wody z hydrantu. - Nie wiem, czy złapali kogoś na gorącym uczynku i jak się sprawa skończyła - mówi przewodnicząca. - Hydrant stoi, a raczej powinien stać przed każdym domem. Urządzenia są zaplombowane. Chyba, że ktoś posiada umowę na korzystanie z wody do celów gospodarczych, tak jak ja. Wtedy zakładany jest licznik i pobór wody jest pod kontrolą.

Do nielegalnego procederu poboru wody z przydrożnych hydrantów, prezes PGK Antoni Sikoń przyznał się w czasie spotkania, na którym z powodu wysokich temperatur zaapelował do mieszkańców Tarnobrzega o rozważne zużycie wody. Poproszony o komentarz, powiedział tylko, że terenu pilnuje ośmiu inkasentów, pracujących o różnych porach. - Owszem, zdarzają się przypadki kradzieży, ale kontrolujemy je.

Znacznie więcej do powiedzenia na temat strat spowodowanych w budżecie przez lewy pobór wody miał wiceprezes Jacek Rudnicki: - Co tu dużo mówić, woda w podmiejskich osiedlach wykorzystywana jest nie tylko do celów higienicznych. Potrzebna jest do podlewania, karmienia bydła i mieszkania oprysków. Są osiedla, gdzie ten pobór jest znaczy, jednak nie chcę mówić, które to miejsca.

O tym, że ktoś podłącza się nielegalnie do hydrantu, pracownicy PGK wiedzą od "życzliwych". - Mieszkańcy informują nas, że ta i ta osoba w danym miejscu korzysta z wody, niestety, nikogo nie złapaliśmy na gorącym uczynku. - tłumaczy Jacek Rudnicki. - Najczęściej zerwana jest plomba na hydrancie lub widać mokry grunt wokół urządzenia. Naprawa zabezpieczenia nie jest problemem, bo kosztuje ono kilka złotych. Dla nas bardziej wartościowa jest woda, której cena jest wysoka. Wynosi dwa złote pięćdziesiąt groszy za metr sześcienny.

Miesięcznie PGK dostarcza mieszkańcom Tarnobrzega 210 tysięcy metrów sześciennych wody. Nielegalny pobór wynosi około pięć procent tej wielkości. Po przeliczeniu na złotówki, co miesiąc z kasy przedsiębiorstwa wypływa 26 tysięcy złotych. Tymczasem okazuje się, że sprawa nielegalnego poboru wody nie została zgłoszona do straży miejskiej ani na policję. A powinna, bo kradzież mienia powyżej 250 złotych, to już przestępstwo. Dlaczego przedsiębiorstwo nie zawiadomiło policji?

- Nie chcemy informować służb mundurowych o tym problemie, ponieważ mają one swoje zadania, często ważniejsze - twierdzi wiceprezes. - Chcemy rozwiązać problem za pomocą naszych inkasentów pracujących w terenie. Zgodnie z porzekadłem koszula bliższa ciału, nasi fachowcy lepiej orientują się w tych sprawach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie