Młoda mieszkanka Pączka Gorzyckiego, która osierociła córeczkę to już szósta ofiara zaniedbanej i nieoświetlonej drogi wojewódzkiej z Gorzyc do Wrzaw. Mieszkańcy uważają, że gdyby zarządca słuchał ich skarg, a władze spełniały swoje obietnice nie ginęliby tu ludzie.
Fatalna szosa odbija od drogi krajowej w Gorzycach i biegnie do Wrzaw. Codziennie pokonują ją piesi i rowerzyści, a zamiejscowi kierowcy dodają gazu widząc ładny, prosty niezabudowany odcinek. Pozory mylą.
- Co z tego, że wojewódzka. To najgorsza droga w gminie - przyznaje wójt Marian Grzegorzek. Zarząd dróg wojewódzkich jest głuchy na interwencje, nie remontuje trasy.
Życie w wypadkach na tej drodze straciło w ostatnich latach sześć osób, a rannych nikt już nie liczy. - 3 stycznia zginęła matka samotnie wychowująca sześcioletnią córkę. Trzy lata temu zginął mój były uczeń, szedł do domu piechotą - wylicza Leszek Surdy, nauczyciel szkoły w Gorzycach i radny powiatu tarnobrzeskiego.
Na kolejną tragedię ludzie nie chcą czekać. 279 osób z trzech sołectw, w tym pracownicy gorzyckiej podstawówki podpisało się pod petycją do starosty tarnobrzeskiego i rady powiatu, by drogę nr 854 przekwalifikować na powiatową.
- Tak, to gest rozpaczy. Gdyby gospodarz tej drogi był na miejscu, łatwiej byłoby zadbać o jej stan techniczny - przekonuje Leszek Surdy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?