Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Majdaniarze będą siedzieć!

Marcin Radzimowski
Oskarżeni (z zakrytymi twarzami) słuchają wyroku.
Oskarżeni (z zakrytymi twarzami) słuchają wyroku. M. Radzimowski
Najwięcej - dziewięć lat więzienia dla Roberta B. m.in. za dwa bestialskie napady. Wczoraj zapadł wyrok w głośnym procesie członków grupy zwanych Majdaniarzami.

Najwięcej - dziewięć lat więzienia dla Roberta B. za dwa bestialskie napady, kradzież auta, wyłudzenia pieniędzy od kilkudziesięciu osób. Przed tarnobrzeskim Sądem Okręgowym zapadł wczoraj wyrok w głośnym procesie członków grupy zwanych Majdaniarzami.

Niemal równo dwie godziny przewodnicząca składu orzekającego sędzia Lucyna Fiołek odczytywała wczoraj zarzuty przypisywane poszczególnym oskarżonym. Ci, wyraźnie zniecierpliwieni (wyroku słucha się na stojąco) oczekiwali na samą sentencję orzeczenia. I doczekali się.

Sąd nie podzielił zdania prokuratury, że Robert B. wraz z pozostałymi sześcioma oskarżonymi tworzyli zorganizowaną grupę przestępczą. Bo choć grupa istniała, nie nosiła typowych cech zorganizowanego gangu.

Dwa lata

Dwa lata

Przez dwa lata na terenie powiatów tarnobrzeskiego, sandomierskiego, kolbuszowskiego i staszowskiego miało miejsce kilkanaście napadów. Według prokuratury, dokonała ich ta sama grupa - miano Majdaniarzy przylgnęło do niej po dwóch napadach w Majdanie Królewskim. Sprawcy przychodzili nocą, w kominiarkach. Scenariusz był identyczny - truli psy, potem włamywali się do domu, właścicieli katowali metalowymi łomami i kijami bejsbolowymi.

SKATOWAŁ, ZAMKNĄŁ W SZAFIE

Na dziewięć lat więzienia (prokurator wnioskował o 13 lat) skazany został Robert B., któremu oprócz wyłudzenia pieniędzy od kilkudziesięciu osób (zarzuty dotyczyły ponad 200 osób) na montaż detektorów gazu oraz kradzieży dwóch samochodów, udowodniono udziały w dwóch bandyckich napadach. Pierwszy miał miejsce w Dębianach koło Sandomierza, drugi w Porębach Dębskich koło Nowej Dęby.

Sąd uznał, że to ten oskarżony wspólnie z innymi, nieustalonymi sprawcami groził między innymi odcięciem uszu dzieciom biznesmena z Dębian. W Porębach z kolei skatował staruszkę i zamknął ją w szafie. Jednym z dowodów przeciwko niemu okazał się fakt, iż pieniądze określał mianem "drobnych", które to sformułowanie zapamiętali pokrzywdzeni. To doprowadziło policjantów do Roberta B. Podobnie zresztą jak skradziony telefon, z którego oskarżony później korzystał.

PO RĘKAWICZCE DO KŁĘBKA

Za wyłudzenie pieniędzy na detektory wyrok dostał także Rafał Z. Oprócz tego przestępstwa na koncie ma również podrobienie podpisu na dokumencie i grożenie świadkowi - nakłanianie do zmiany zeznań w prokuraturze. Wyrok: trzy lata i sześć miesięcy pozbawienia wolności.

Po pięć i pół roku odsiadki tarnobrzeski sąd orzekł względem Mariusza F. i Rafała Ch. Temu pierwszemu udowodniono bestialski napad rabunkowy na właścicieli punktu skupu złomu w Dąbrowicy koło Tarnobrzega. Głównym dowodem winy okazało się kilka kropli krwi, jaką pozostawił na miejscu przestępstwa - skaleczył się uciekając przez okno.

Do Rafała Ch. policję doprowadziły ślady zapachowe pobrane z rękawiczki, jaką sprawca zgubił na miejscu napadu - na właścicieli plantacji truskawek w Beszycach (powiat sandomierski). Rękawiczkę w czasie szamotaniny zdarł mu z dłoni pokrzywdzony. Badania DNA wykazały, że to właśnie ta, a nie inna osoba miała ją założoną w chwili popełniania przestępstwa.

KLAUZULA TAJNOŚCI

Wyroki skazujące usłyszeli także trzej ostatni oskarżeni. Tomasz P. odpowie za kradzieże trzech samochodów. Wyrok: cztery lata więzienia. Na połowę niższe kary skazani zostali Wiesław K. i Leszek L. Pierwszemu udowodniono pobicie ojca swojej dziewczyny, drugi - kościelny organista, skazany został za pomoc w kradzieży auta w Ostrowcu Świętokrzyskim.

W procesie tym na niekorzyść oskarżonych przemawiało sporo dowodów, zebranych dzięki wykorzystaniu nowoczesnych technik. Wiele z nich objętych jest klauzulą tajności. Nieoficjalnie ustaliliśmy, że chodzi między innymi o podsłuchy telefonów i wyciągi bankowe.

Wczorajszy wyrok jest nieprawomocny i z pewnością obrońcy oskarżonych odwołają się do Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie. Być może odwoła się też prokuratura.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie